Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
• Czy posada dyrektora szkoły jest pożądanym stanowiskiem? Zdania są podzielone. Samorządowcy mówią, że chętnych brakuje, bo zadań stawianych dyrektorom jest zbyt wiele.
• Pewne jest, że bez szkoleń, wsparcia specjalistów i odpowiedniej motywacji, także finansowej, trudno będzie znaleźć nowoczesnego dyrektora nie obawiającego się ciągłych zmian.
• Rozwiązaniem mogłoby być wytworzenie mody na menedżerów, którzy karierę zawodową skupiliby na profesjonalnym zarządzaniu placówkami oświatowymi.
Zgodnie z ustawą o systemie oświaty kandydata na stanowisko dyrektora szkoły lub placówki wyłania się w drodze konkursu. Za jego organizację odpowiedzialne są organy prowadzące szkoły.
Dużo wymagań, mało chętnych
Niektóre samorządy zaczynają zgłaszać problemy z obsadzaniem stanowisk dyrektorów szkół.
- Może są gminy, gdzie w konkursach na dyrektorów szkół staruje wielu kandydatów. U nas jest wręcz odwrotnie – brakuje odpowiednich osób i chętnych. Trzy konkursy zostały nierozstrzygnięte i dziękuję tylko kuratorium oświaty, że nie kazało zatrudnić tych słabych kandydatów – mówi Tadeusz Kołacz, zastępca burmistrza Chrzanowa.
Podobna sytuacja miała miejsce w Siemianowicach Śląskich.
- Powiem tak: jak na kilkanaście konkursów, szału nie ma - przyznaje Anna Zasada-Chorab, wiceprezydent Siemianowic Śląskich. - Obecnie nauczyciele raczej nie chcą zostać dyrektorami. Wolą nadgodziny, korepetycje, bo to się bardziej opłaca. Dyrektor nie tylko organizuje proces nauczania, odpowiada też za zagospodarowanie mieniem, co wymaga nakładów i przedsiębiorczości. W mojej ocenie dyrektor to menedżer, który skupia się bardziej na zarządzaniu, a mniej na nauczaniu, a dziś wciąż mamy odwrotną sytuację – mamy nauczycieli, którzy przy okazji są menedżerami szkolnymi - dodaje.
Tymczasem jeśli chcemy mieć nowoczesną szkołę, musimy mieć nowoczesnego dyrektora, który nie boi się zmian. Bo jak podkreślają osoby szkolące dyrektorów, głównym problemem jest zmieniające się prawo i liczba przepisów.
- Oczekuje się, że dyrektor będzie osobowością, liderem. Z drugiej strony ma mieć wiedzę, ma też być świetnym specjalistą jeśli chodzi o kwestie pedagogiczne. Od lat otrzymuję od dyrektorów ten sam komunikat: „jak my mamy to wszystko ogarnąć?”. Nie da się znać na wszystkim, są zatem dwie możliwości - albo liznąć pobieżnie każdy temat, albo mieć do dyspozycji pomoc specjalisty. Jako prawnik widzę zapotrzebowanie na obsługę specjalistyczną udostępnioną dla dyrektorów szkół np. w Centrach Usług Wspólnych – komentuje Iwona Kobus, radca prawny z biura edukacji Urzędu Miasta st. Warszawy, która szkoli dyrektorów szkół.
Wprawdzie zdaniem resortu edukacji chętnych na dyrektorów szkół nie brakuje, ale na pewno potrzebują oni wsparcia.
- Dyrektor szkoły to rzeczywiście człowiek orkiestra, ale czy tak ma być i wtedy burmistrz śpi spokojnie? Rzadko zdarza się, że jest jeden kandydat w konkursie na dyrektora szkoły. Z reguły jest bardzo wielu, czyli jest to atrakcyjne stanowisko. Ale to też pokłosie tego, jak takiego dyrektora finansujemy, jaki ma dodatek funkcyjny i czego od niego wymagamy - podkreśla Anna Zalewska, minister edukacji.
Przypomina też o zmianach jakie wprowadzi ustawa o finansowaniu oświaty.
- Dyrektor obecnie musi się stale doskonalić, bo tego wymaga szybko zmieniająca się rzeczywistość. Dlatego mówimy mu: "nie możesz mieć trzech etatów czy dwa razy więcej nadgodzin, jeśli masz być menedżerem". Musi bowiem organizować właściwie pracę, prowadzić odpowiednio nadzór pedagogiczny, ale też dbać o takie kwestie jak wolontariat, zajęcia dodatkowe. Trzeba też umieć zadbać o fundusze, a tych europejskich czy z samorządu nie brakuje - twierdzi Zalewska.
Jeśli nie nauczyciel, to kto?
Przepisy dopuszczają możliwość, by szkołą kierowała osoba nieposiadająca wykształcenia pedagogicznego.
- W Warszawie mamy kilka takich szkół, gdzie konkursy wygrały osoby, które nie są nauczycielami, a naprawdę całkiem dobrze sobie radzą - potwierdza Iwona Kobus.
Ale przykład stolicy to raczej wyjątek potwierdzający regułę. Jak wynika z danych Systemu Informacji Oświatowej za 2015 r., na ok. 35 tys. dyrektorów szkół w Polsce zaledwie 100 osób nie było nauczycielami.
- To maleńki odsetek - podkreśla prof. nz. dr Antoni Jeżowski z instytutu ekonomicznego PWSTZ w Głogowie.
Jego zdaniem sposobem na wykorzystanie potencjału ludzi, którzy mają odpowiednie kompetencje, jest stworzenie swego rodzaju klasy dyrektorów „do wzięcia”.
- W USA menedżer, który zarządza małym miastem, startuje potem w wyborach w większym. Gdyby dyrektor pracował najpierw w małej placówce, a potem poszedł np. zarządzać w liceum, gdyby udało się taką klasę dyrektorską wykształcić, albo modę na taką klasę, to myślę, iż byłby to sposób na wykorzystanie potencjału ludzi, którzy zostali odpowiednio wyszkoleni, a których tracimy, ponieważ odchodzą - twierdzi Jeżowski.
Przywództwa można się nauczyć
Jak dodaje, umiejętności menedżerskie, a właściwie zarządcze, powinien dobrze opanować także nauczyciel, który został dyrektorem. I nie tylko te.
- Są sytuacje, kiedy nauczyciele z własnego grona rekomendują koleżankę czy kolegę do konkursu na dyrektora. To znaczy, że to już jest ich przywódca, że oni już go czują w tej roli, więc na pewno później mu się pracuje w lepszych warunkach. Na to też należałoby zwracać uwagę, żeby umieć sprawdzić, czy nauczać kandydatów (jeśli mówimy o studiach podyplomowych) nie tylko menedżerskich technik zarządzania, ale również przywództwa - reasumuje Antoni Jeżowski.
Przypomnijmy - podobny problem kompetencji kadry dyrektorskiej miał miejsce w szpitalach. Do dziś zdania, czy lecznica powinna być kierowana przez lekarza czy menadżera, są podzielone.
Artykuł powstał na bazie dyskusji podczas debaty ws. reformy oświaty w trakcie XV Samorządowego Forum Kapitału i Finansów.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (2)