Wdrożenie studenta czy absolwenta do wyznaczonej sprawności technicznej trwa w Siemensie 1,5 roku. Dlatego cały czas walczyliśmy o miejsca pracy - mówi Dominika Bettman, prezeska i dyrektorka Digital Industries, Siemens.

Choć na początku pandemii firmy obawiały się, że będą musieli redukować zatrudnienie, to jednak okazało się, że czarny scenariusz nie sprawdził się.
- Pierwszą reakcją naszej firmy było przestawienie się na pracę zdalną. Tutaj potrzebne były kompetencje, dzięki którym można było ją w takim modelu wykonywać – komentuje Dominika Bettman, prezeska i dyrektorka Digital Industries, Siemens.
Drugi odruch firmy Siemens to zaciskanie pasa. Jak zaznacza Domnika Bettman, trzeba było znaleźć oszczędności, ale nie kosztem pracowników. Spółka unikała zwolnień.
- Wdrożenie studenta czy absolwenta do wyznaczonej sprawności technicznej trwa w Siemensie 1,5 roku. Dlatego cały czas walczyliśmy o miejsca pracy. Wprowadzaliśmy inne rozwiązania np. ograniczanie ilości pracy i zmniejszanie liczby zadań. Wiem, że część spółek obniżała wynagrodzenie – nasza firma nie poszła w tym kierunku – mówi Bettman.
- Te firmy, które poszły tą drogą, nie muszą teraz szukać kadr w panice. Na kluczowe stanowiska, zwłaszcza w obszarze digitalowym, zapotrzebowanie na pracowników zawsze było widoczne i w tej kwestii nic się nie zmieniło – dodaje prezeska Siemensa.
Tekst powstał podczas debaty "Wyzwania rynku pracy", która odbyła się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.


KOMENTARZE (0)