Jarosław Gowin wraca do rządu. Stanie na czele połączonych ministerstw rozwoju, pracy i technologii. Z kolei Przemysław Czarnek obejmie stanowisko ministra w połączonych resortach edukacji i nauki.
- Jestem przekonany, że te zmiany przyczynią się do tego, co zaplanowaliśmy w pierwszej kolejności. Szybszego i lepszego poradzenia sobie z kryzysem niż nasi partnerzy z Europy Zachodniej - mówił podczas ogłaszania zmian w rządzie premier Mateusz Morawiecki.
Gowin poza rządem był przez kilka miesięcy. W czasie pandemii podał się do dymisji i oddał resort nauki, któremu wcześniej przewodził. Teraz wraca i to z rozmachem. Będzie odpowiadał za trzy bardzo ważne elementy funkcjonowania kraju - rozwój, pracę oraz technologie.
Doświadczenie w polityce ma spore. Swoją karierę na Wiejskiej zaczynał w latach 2005–2007 od pełnienia funkcji senatora od 2007 nieprzerwanie był poseł na Sejm. Założyciel i prezes Polski Razem, a następnie Porozumienia. Pełnił funkcję ministra sprawiedliwości, był przewodniczącym kluby Zjednoczonej Prawicy, zaś w latach 2015–2020 objął funkcję wiceprezesa Rady Ministrów oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego. W nowej funkcji zastąpi Jadwigę Emilewicz, która dotychczas stała na czele Ministerstwa Rozwoju oraz wiceministra Stanisława Szweda, który w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej odpowiadał za kwestie rynku pracy.
Andrzej Radzikowski, szef OPZZ, poproszony o ocenę mówi tak: - Życie pokaże, czy to dobra decyzja. Z jednej strony mamy trochę obaw, bo minister Gowin jest raczej z tego liberalnego skrzydła koalicji. Z drugiej ja mam dość dobre doświadczenia ze współpracy z Jarosławem Gowinem jako z ministrem szkolnictwa wyższego. Współpracowaliśmy przy ustawie 2.0 i tak wykazał się dużą otwartością na dialog społeczny. To były konsultacje rzeczywiste i pod ich wpływem sporo w tej ustawie dzięki opinii różnych środowisk zostało zmienione. Ponadto minister był otwarty na różne nasze postulaty dotyczące poprawy warunków pracy pracowników nauki. Są zagrożenia, są dobre doświadczenia – zobaczymy - mówi w rozmowie z PulsHR.pl.
Dodaje też, że trochę obawia się liberalnego skrzydła, jakie reprezentuje Gowin. - Chociaż praktyka pokazuje, że nie zawsze i nie wszystkie interesy, szczególnie na rynku pracy muszą być rozbieżne. Jeżeli będziemy mieli do czynienia z otwartością na dialog i próbą szukania kompromisu, to jest szansa, że będziemy się w pewnym punkcie spotykali - podsumowuje.
Jak na zmianę patrzą przedstawiciele przedsiębiorców? - Połączenie pracy, gospodarki i technologii ma sens - prof. Hausner łączył dwa działy administracji i w praktyce to różnie funkcjonowało, czasu zabrakło - clue to będzie teraz zarządzanie i realizacja przez szczebel niższy wdrażanych pomysłów i ich monitoring - tak decyzję o połączeniu tych sektorów komentuje Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora generalnego Pracodawców RP.
Jak zauważa Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy w Konfederacji Lewiatan, podczas pandemii Ministerstwo Rodziny, Pracy i polityki Społecznej było mało aktywne w działaniach na rzecz rynku pracy. - Wiele inicjatyw wychodziło z Ministerstwa Rozwoju. Ponadto niewielka część rozwiązań, wspierających utrzymanie miejsc pracy była realizowana przez powiatowe urzędy pracy - znaczna część była pod skrzydłami ZUS. Koronawirus pokazał więc, że resort pracy nie potrafi i nie chce reagować w sytuacjach kryzysowych - ocenia w rozmowie z PulsHR.pl Fedorczuk.
- Jarosław Gowin był ministrem sprawiedliwości oraz ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Doświadczenia w obszarze rynku pracy nie ma. Kluczowe jest to, kto zostanie wiceministrem odpowiedzialnym za obszar związany z pracą - dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się Rober Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan. - Pamiętajmy też, że minister jest wspomagany przez swoich zastępców, szczególnie przy tak rozbudowanym ministerstwie. Pytanie więc, kogo Jarosław Gowin wyznaczy na sekretarza stanu, sterującego obszarem związanym z rynkiem pracy, z którym będzie konsultował strategię rozwoju tego sektora - mówi.
Robert Lisicki podkreśla również, że połączenie rozwoju, pracy i technologii w jednym ministerstwie to ciekawe rozwiązanie. W przeszłości mieliśmy podobne rozwiązanie: Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej.
- Przed rynkiem pracy sporo wyzwań, tych związanych z pandemią jak i nadchodzącymi wyzwaniami. Do tych wyzwań zaliczam zmiany demograficzne, rozwój digitalizacji, perspektywa zielonego ładu, szerzej kwestii związanych ze zmianami klimatycznymi. Będą one miały przełożenie na rozwój gospodarki – na to, jakie miejsca pracy będziemy tworzyć i jakich kompetencji będziemy poszukiwać. Doświadczenie Jarosława Gowina w obszarze nauki i szkolnictwa wyższego może być pomocne. Jeżeli zatem udałoby się wkomponować wszystkie wspomniane elementy w jeden mechanizm rozwoju gospodarki - z odpowiednim naciskiem na kwestie związane z rynkiem pracy, myślę że koncepcja połączenia resortów mogłaby się sprawdzić - komentuje Lisicki dla PulsHR.pl.
Nowa osoba
Z kolei Przemysław Czarnek ma objąć stanowisko ministra edukacji i nauki. Dotychczasowym szefem MEN był Dariusz Piontkowski, a resortu nauki i szkolnictwa wyższego Wojciech Murdzek.
Przyszły minister edukacji i nauki na sejmowych korytarzach jest nowicjuszem. W ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał mandat posła startując z listy PiS w okręgu lubelskim. W latach 2015-2019 sprawował funkcję wojewody lubelskiego. W 2016 r. został członkiem zespołu ds. opracowania Konstytucji dla Biznesu przy ówczesnym ministrze rozwoju Mateuszu Morawieckim.
Czarnek jest doktorem habilitowanym nauk prawnych i nauczycielem akademickim. Ukończył prawo na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II w Lublinie. Wykłada w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL; od 1 października będzie zatrudniony na stanowisku profesora KUL. Pracował także na Akademii Leona Koźmińskiego oraz w Wyższej Szkole Handlowej w Radomiu. Doświadczenie zawodowe zdobywał również w kilku kancelariach adwokackich.
Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego poproszony o komentarz mówi tak: - Jego wcześniejsze wypowiedzi dobrze nie wróżą. Jest nowym ministrem więc na pewno warto dać mu szansę. Niestety jego stosunek m.in. do LGBT nie jest dobrą wróżbą. Mam nadzieję, że na tym stanowisku nie będzie ideologizowania, zarówno na poziomie ministerstwa edukacji jak i na poziomie szkolnictwa wyższego. To nie jest miejsce, w którym powinno przesadzać się w jakąkolwiek stronę.
Także Marek Kisilowski z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ "Solidarność" wskazuje, że Czarnek jest dla nich nową osobą. – Do tej pory nie mieliśmy z nim kontaktu, trudno więc powiedzieć o nim coś merytorycznego. Natomiast koleżanki i koledzy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego bardzo pozytywnie oceniają go jako kolegę z pracy. Ale wiadomo, że zupełnie inaczej patrzy się na ministra nauki – komentuje w rozmowie z PulsHR.pl.
Kisilowski podkreśla, że oczekuje od nowego ministra dwóch rzeczy. – Z zawodu jest prawnikiem, w związku z tym powinno być łatwiej rozmawiać z nim o potrzebie zmian przepisów Ustawy o szkolnictwie wyższym, bowiem zmiany są konieczne ze względu na to, że obecnie jej zapisy są sprzeczne m.in. z Kodeksem pracy czy Konstytucją RP – wyjaśnia związkowiec.
Druga sprawa to dialog. – Liczę, że będzie można podjąć z nim dialog w zakresie problematyki związanej ze sposobem zarządzania i funkcjonowania środowiska akademickiego oraz wprowadzenia rozwiązań, które promują polską naukę za granicą. Dziś jest to bardzo duży problem, bo mając ogromne osiągnięcia na wszystkich uniwersytetach, a nie tylko tych z największych miast, nie wychodzimy z informacjami o nich poza nasze granice. Mam nadzieję, że profesor z mniejszego ośrodka akademickiego będzie lepiej rozumiał różnice w funkcjonowaniu uczelni z dużych i mniejszych miast – komentuje Kisilowski.
Pytany o sam pomysł połączenia resortu nauki i edukacji, mówi tak: - Jeżeli miałbym łączyć resorty, to jest to najlepsze z możliwych połączeń, które daje dobre perspektywy na przyszłość. Obserwujemy coraz większy rozdźwięk między oczekiwaniami szkoły wyższej, a możliwościami ucznia po szkole średniej. Mam nadzieje, że takie połączenie zbliży nas – wyjaśnia.
KOMENTARZE (0)