W czeskiej gastronomii i hotelarstwie jest około 15 tysięcy wakatów. Branża chętnie przyjęłaby ludzi zza granicy, ale napływ pracowników tamują skomplikowane procedury migracyjne. Okazuje się, że Ukraińcom łatwiej znaleźć pracę w Warszawie, niż walczyć z praską biurokracją.
-
- •14 cze 2018 14:18

Czeskie "Hospodářské noviny" i Radio Praha doniosły w środę, że rynek pracownika zaczyna dawać się we znaki naszym południowym sąsiadom. Czeska gospodarka odczuwa brak rąk do pracy. Zwłaszcza w gastronomii i hotelarstwie.
Co ciekawe: Czechów poszukujących pracy jest około 200 tys., a restauratorzy i hotelarze chcą zatrudnić tylko 15 tys. osób. Takie dane podaje Stowarzyszenie Hoteli i Restauracji Republiki Czeskiej.
Jak podkreśla na łamach "Hospodářské noviny" szef stowarzyszenia Václav Stárek taki stan rzeczy jest efektem polityki migracyjnej Pragi. Oto bowiem Czesi nie chcą pracować w tych branżach, bo nie odpowiadają im warunkach zatrudnienia, a wymogi migracyjne są zbyt wygórowane, by pracę w Czechach mogli podejmować obcokrajowcy.
- Smutne jest, że aspirujący do pracy u nas Ukraińcy mają problemy z uzyskaniem stosownego pozwolenia - mówi Stárek i dodaje, że znacznie łatwiej im załatwić formalności w Polsce.
Radio Praga dodaje, że po części przyczyną problemu jest zbyt duża liczba restauracji i pubów. Czesi mają ich w przeliczeniu na mieszkańca najwięcej w Unii Europejskiej. Dokładnie: jeden lokal przypada u nich na 256 obywateli. Dla porównania: w Niemczech - jeden na 501, w Wielkiej Brytanii - na 780.
Czytaj też: Gdzie najchętniej pracują Ukraińcy?


KOMENTARZE (1)