- Polska się starzeje. Od 2012 roku maleje liczba osób w wieku produkcyjnym. Prognozy demograficzne również nie przynoszą optymistycznych informacji.
- Taka sytuacja może doprowadzić do problemów demograficznych oraz zapaści systemu ubezpieczeń społecznych.
- Tych przemian nie uda się wyhamować bez zmian w systemie pracy, większej otwartości na elastyczne formy zatrudnienia czy sensownej polityki migracyjnej.
Polska znajduje się w gronie państw o najniższej dzietności w Europie i na świecie. W latach 2000-2022 średni współczynnik dzietności wyniósł 1,34 i wahał się w przedziale 1,2-1,5. Oznacza to, że kolejne pokolenia będą o około jedną trzecią mniej liczne od pokoleń swoich rodziców. Na tym nie koniec niekorzystnych zjawisk. W ciągu ostatnich 10 lat liczba obywateli Polski zmniejszyła się o 47 tys. (pomiędzy spisami powszechnymi w latach 2011 i 2021). To wszystko ma ogromny wpływ na sytuację na rynku pracy.
Spadek liczby ludności dobije ZUS i gospodarkę
Z raportu "Demografia. Migracje. Rynek pracy w Polsce. Perspektywy po pandemii COVID-19 i wojnie w Ukrainie", przygotowanego przez Instytut Debaty Eksperckiej i Analiz - QUANT TANK na zlecenie Fundacji Przyjazny Kraj wynika, że spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym i przedprodukcyjnym jako konsekwentny spadek podaży pracy będzie czynnikiem mogącym doprowadzić do recesji gospodarczej, a także do kryzysu systemu ubezpieczeń społecznych.
Grafika: Raport 'Demografia. Migracje. Rynek pracy w Polsce. Perspektywy po pandemii COVID-19 i wojnie w Ukrainie'
Ten ostatni wątek potwierdzają zresztą ostatnie prognozy ZUS. Zgodnie z nimi liczba osób odprowadzających składki skurczy się o 42 tys. W pesymistycznym wariancie aż o 431 tys. Jednocześnie znacząco wzrośnie liczba osób pobierających świadczenia (emerytów i rencistów) - szacunki mówią, że od 125 tys. do 223 tys. osób. W tej sytuacji wydolność Funduszu Ubezpieczeń Społecznych spadnie. Przy czym warto pamiętać, że obecnie 85 proc. wydatków funduszu jest pokrywane ze składek. Do 2027 r. ten wskaźnik może się obniżyć do 76 proc. To oznacza, że budżet państwa będzie miał wyższe wydatki - mogą wzrosnąć z 75 mld zł w przyszłym roku do aż 143 mld zł w 2027 roku.
Wysoka inflacja nie zachęca do powiększania rodzin
Autorzy raportu wskazują, że negatywnie na sytuację demograficzną wpływa również wysoka, podwyższona i utrzymująca się w długim okresie inflacja.
- Będzie ona czynnikiem negatywnie oddziałującym na spadek realnych zarobków i stabilność budżetów gospodarstw domowych. Doświadczenia lat 90. XX wieku wskazują, że jest to czynnik niekorzystnie wpływający na skłonność do zakładania rodzin i podejmowanie decyzji o wychowywaniu większej liczby dzieci. Warunki mieszkaniowe są jednym z oczywistych ograniczeń dla uzyskania samodzielności i stabilności finansowej młodych rodzin w Polsce, a także dla podjęcia decyzji dotyczących wychowania większej liczby dzieci - wskazują na kolejne problemy autorzy raportu: dr hab. Paweł Strzelecki, Katarzyna Godyń, dr Stanisław Kluza.
Czytaj więcej: Na nowe przepisy o pracy zdalnej trzeba będzie jeszcze poczekać
Wskazują też, że programy socjalne nastawione na zachęcanie do posiadania większej liczby dzieci (np. „Rodzina 500+”), kampanie społeczne (np. „Nasze Dzieci”) oraz debaty publiczne wokół rodziny i dzietności mają nieznaczny wpływ na ten wskaźnik.
Polityka migracyjna zaniedbana od lat, a to wielki błąd
Ich zdaniem z uwagi na zawirowania w światowej gospodarce okres rekordowo niskiego bezrobocia w Polsce może się już niedługo skończyć, a wzrost bezrobocia może okazać się testem dla polityki państwa adresowanej do imigrantów. Powinna ona być również pomysłem państwa na zmierzenie się z coraz większym napływem imigrantów, związanym zarówno z przyciąganiem polskiego rynku pracy i dążeniem coraz większej liczby imigrantów do długoterminowego pozostania w Polsce, jak i z czynnikami zewnętrznymi, takimi jak sytuacja na Ukrainie.
Grafika: Raport 'Demografia. Migracje. Rynek pracy w Polsce. Perspektywy po pandemii COVID-19 i wojnie w Ukrainie'
- Według symulacji demograficznych saldo migracji netto na pobyt stały, które wymagane byłoby do równoważenia zmniejszającej się podaży pracy w Polsce, będzie się zwiększać i ustabilizuje się na poziomie około 120-150 tys. osób rocznie do około 2030 r. W kolejnych dekadach będzie jednak coraz wyższe i osiągnie około 160-240 tys. osób rocznie w 2050 roku. Są to bardzo duże liczby, które znacznie zmieniłyby skład etniczny ludności Polski - uważają autorzy raportu.
Na to, jak ogromne znaczenie dla polskiej gospodarki ma napływ imigrantów z Ukrainy, wskazują dane, mówiące o tym, że w latach 2014-2018 wzrost zatrudnienia imigrantów był porównywalny ze wzrostem zatrudnienia obywateli polskich, co przełożyło się na dodatkowy potencjał wzrostu polskiego PKB, szacowany przeciętnie na około 0,5 pkt. proc. rocznie.
Czytaj więcej: Mamy kryzys przywództwa w polskich firmach. Staromodna "metoda na sukces"
Przy czym - jak podkreślają autorzy raportu - w perspektywie ponad 20 lat nawet prowadzona z sukcesem polityka „migracji zastępczej” nie będzie w stanie kompensować zmian struktury wieku ludności Polski.
- Należy zatem już obecnie postrzegać problem ograniczania niekorzystnych skutków starzenia się ludności Polski bardziej wielowymiarowo, biorąc pod uwagę polityki włączania na rynek pracy osób niepełnosprawnych, lepszej alokacji zatrudnienia pomiędzy sektorami (mniejsze zatrudnienie w rolnictwie) oraz wydłużania efektywnego wieku emerytalnego. Symulacje demograficzne wskazują, że w okresie kilku czy kilkunastu lat są to rozwiązania, które skutecznie mogą ograniczyć negatywne dla gospodarki skutki starzenia się populacji - czytamy w raporcie.
Strategia Demograficzna 2040 - wybiórczy dokument
Autorzy raporty krytycznie oceniają przedstawiony przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej w 2021 roku pomysł na poprawę sytuacji demograficznej w Polsce. Ich zdaniem Strategia Demograficzna 2040 jest dokumentem wybiórczym, skupiającym się jedynie na podnoszeniu dzietności. Nie uwzględnia problemów wynikających ze starzenia się ludności w najbliższych latach ani nie podejmuje problematyki migracji.
- Dyskusyjne jest także to, na ile skuteczne mogą być w dłuższym okresie proponowane tu rozwiązania. W dokumencie brakuje badań pozwalających na powiązanie proponowanych rozwiązań z symulacjami wzrostu dzietności w długim okresie - podkreślają autorzy raportu.
Co zawiera dokument z perspektywy rynku pracy? Jednym z punktów strategii jest zapewnienie elastycznej i stabilnej pracy dla rodziców. Elastyczność mają wprowadzić takie rozwiązania jak m.in. gwarancja elastycznej pracy dla kobiet w ciąży oraz rodziców dzieci do lat 4. Dodatkowo poszerzone o zapis, że pracodawca nie może dyskryminować pracownika ze względu na wymiar czasu pracy poprzez wykluczenie go z przywilejów pracowniczych. Pracownicy mają również otrzymać gwarancję, że różne elastyczne formy mogą być stosowane równocześnie w zależności od charakteru wykonywanej pracy (dokonana w formie porozumienia pracodawcy z pracownikiem).
Z kolei rozwiązania wpierające stabilność pracy to m.in. ograniczenie możliwości zawierania umów o pracę na czas określony z osobami w wieku do 40 lat do maksymalnie 2 umów, na łączny czas nie przekraczający 15 miesięcy, a także ochrona przed zwolnieniem dla obojga rodziców (obecnie z takiej ochrony korzysta matka).
Pięć najważniejszych zmian, które pomogą wyjść na prostą
Autorzy raportu wypracowali też rekomendacje skierowane do naszych decydentów na temat polityki migracyjnej i gospodarczej.
Wskazują oni na potrzebę przygotowania i przyjęcia całościowej polityki migracyjnej państwa. W ten sposób udałoby się załagodzić spadek konkurencyjności gospodarki z uwagi na potencjalne deficyty na rynku pracy.
Konieczne ich zdaniem jest również wypracowanie i popularyzacja mechanizmów solidarności międzypokoleniowej opartej na relacjach społecznych i rodzinnych w warunkach coraz mniejszej liczebności kolejnych pokoleń i coraz większej mobilności pokoleń dzieci.
Zdaniem autorów raportu Strategia Demograficzna 2040 jest dokumentem wybiórczym, skupiającym się jedynie na podnoszeniu dzietności. Nie uwzględnia problemów wynikających ze starzenia się ludności w najbliższych latach ani nie podejmuje problematyki migracji (fot. Shutterstock )
Negatywnych skutków zmian demograficznych nie uda się wyhamować bez zmian w systemie kształcenia, organizacji warunków pracy oraz awansu zawodowego młodych lekarzy i personelu medycznego w celu podniesienia dostępności, efektywności i jakości ochrony zdrowia, która warunkuje wzrost dzietności oraz możliwość przedłużenia aktywności zawodowej pracowników.
Zdaniem autorów raportu konieczne jest też wprowadzenie mechanizmów wspierających dzietność, wynikających z elastyczności rynku pracy (w szczególności dla młodych matek) oraz szerokiej, dostępnej finansowo i niedyskryminującej alternatywy w zakresie opieki nad małymi dziećmi.
Jako ostatni element podają popularyzację elastycznych form dodatkowego zatrudnienia w niepełnym wymiarze czasu, skierowanych do osób poszukujących uzupełniającego dochodu.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (16)