Prognozy dla szerokorozumianego przemysł czasu wolnego są fatalne i grożą likwidacją kilkuset tysięcy miejsc pracy - alarmuje Robert Niewiński, inicjator powstania Związku Polskich Operatorów Rozrywki, właściciel marki Bajkowy Labirynt. Związek apeluje do rządu m.in. o objęcie ich branży bonem turystycznym.
Pod pismem skierowanym do rządu podpisało się ponad 200 organizacji reprezentujących branżę rozrywkową i czasu wolnego. Jak zaznaczają, sytuacja w branży jest dramatyczna. Po otwarciu placówek 6 czerwca i stosowaniu wszystkich wymaganych zasad reżimu sanitarnego, wróciło do nich około 6 proc. klientów. Dramatyczna, a wręcz tragiczna sytuacja ma aktualnie miejsce w sektorze sal zabaw oraz centrów rozrywki zlokalizowanych „pod dachem”, które odnotowały powrót klientów
(na bazie wyników sprzedaży) średnio na poziomie 2 proc.
Przedsiębiorcy alarmują, że ten segment przemysłu czasu wolnego jest w przededniu realnej katastrofy. Większość przedsiębiorców, ze względu na specyfikę pracy w takich miejscach, zatrudnia głównie studentów, którzy nie chcą lub nie mogą pracować na umowach o pracę. Uniemożliwiło to tym przedsiębiorcom skorzystanie z pomocy dostępnej w Polskim Funduszu Rozwoju. Efekt? Jak podaje ZPOR, każdego miesiąca właściciele notują gigantyczne straty na poziomie 95-98 proc..
Innym problem, jaki muszą rozwiązać, to ryzyko przejęcia przez zagraniczne podmioty. Związek podaje, że do wielu przedsiębiorców już zgłaszają się zagraniczni tzw. aniołowie biznesu, deklarujący chęć przejęcia części lub całości prowadzonych polskich przedsiębiorstw. Ich oferty - jak podają - są na zasadzie przejęcia za symboliczne 1 euro. Część przedsiębiorców, będących w najbardziej dramatycznej sytuacji ,już zamknęła firmy.
- Ministerstwo Rozwoju i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów ma pełny obraz sytuacji.
Od pierwszych dni od wybuchu epidemii na bieżąco informujemy rząd o naszych problemach. Już w pierwszych dniach kryzysu stworzyliśmy grupę przedsiębiorców pod nazwą Związek Polskich Operatorów Rozrywki. Dzięki naszym działaniom, minister Emilewicz musi mieć pełną świadomość nad jaką przepaścią znalazła się nasza branża. W tym momencie, prognozy dla szerokorozumianego przemysł czasu wolnego są po prostu fatalne i grożą likwidacją kilkuset tysięcy miejsc pracy - mówi Robert Niewiński inicjator powstania ZPOR oraz prezes RO-AN, właściciela marki Bajkowy Labirynt.
Reakcja zrozumiała
Jednocześnie przedstawiciele branży zaznaczają, że w pełni rozumieją obecną reakcję klientów. Nie dziwi ich to, że skoro dzieci nie chodzą do szkół, większość z nich nie uczęszcza do przedszkola, więc tym bardziej nie przyjdą do nich.
- Obecnie mamy jedne z najwyższych standardów bezpieczeństwa. Codziennie całe wyposażenie jest dokładnie dezynfekowane przynajmniej 2 razy dziennie! Nasi klienci otrzymują sprzeczne sygnały — miejsca rozrywki są otwarte w nowym reżimie sanitarnym, jednak lepiej ich unikać i korzystać z aktywności na świeżym powietrzu - podkreślają w apelu.
By uratować branżę i miejsca pracy, firmy domagają się od rządu natychmiastowego opracowania i wdrożenia systemowej pomocy. - Środki pomocowe przewidziane przez rząd w ramach rozwiązań Tarcz Kryzysowych i Tarczy Finansowej zakładały pomoc na 3 miesiące. Właśnie one minęły,
a my musimy ponosić koszty pracowników, ZUS-u, ogromne koszty najmu, co przy powrocie z przychodami na poziomie od 2 do 6 procent tych sprzed pandemii, prowadzi do nieuchronnego bankructwa - mówi Kamil Żuk jeden z liderów Związku Operatorów Rozrywki.
Branża apeluje m.in. o rozszerzenie bonu turystycznego o obiekty z segmentu czasu wolnego i rozrywki. - Jeżeli w trybie natychmiastowym nie zmienimy przekazu informacyjnego ze strony władz względem naszej branży i nie stworzymy systemowych rozwiązań pomocowych dla branży rozrywki, nasze rozważanie nie będzie polegało na tym, czy nasza branża przetrwa, a w jakim zakresie ulegnie trwałemu zniszczeniu. Tylko systemowa pomoc rządowa może uchronić Polski Przemysł Rozrywkowy przed upadkiem lub wrogim zagranicznym przejęciem - podsumowują przedsiębiorcy z ZPOR.
Bon już przyjęty
Warto przypomnieć, że w piątek (19 czerwca) Sejm uchwalił prezydencką ustawę o Polskim Bonie Turystycznym. 500-złotowy bon turystyczny otrzymają korzystający z programu 500+ i dodatków opiekuńczych. Bon nie będzie podlegał wymianie na gotówkę, będzie można nim płacić za hotele lub imprezy turystyczne do 31 marca 2022 r.
Bon w takiej formie chwalą przedstawiciele pracodawców. W pierwszej wersji bon turystyczny w wysokości 1000 zł miał przysługiwać pracownikom na etacie, których wynagrodzenie nie przekracza średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Jak wyliczało MR, z programu skorzystałoby ok. 60 proc. pracowników. Bon finansowany miał być w części z budżetu państwa (90 proc.), a w części przez pracodawcę (10 proc.). Według tej koncepcji firmy musiałyby dołożyć do programu 400 mln zł.
- Cieszymy się, że wysłuchano głosu przedsiębiorców i bon wakacyjny nie będzie kolejnym obciążeniem zwiększającym koszty zatrudnienia pracowników. I to wprowadzanym w momencie, kiedy wiele firm boryka się ze spadkiem przychodów i potrzebuje wsparcia - mówi Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy, ekspert Konfederacji Lewiatan.
KOMENTARZE (0)