Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że emocje nie idą w parze z biznesem. Nic bardziej mylnego. To połączenie wydaje się nietypowe, ponieważ prowadzenie firmy kojarzy się bardziej z twardą ręką i zarabianiem pieniędzy, a nie z uczuciami.
- Osoby emocjonalne kojarzą się z ciepłymi ludźmi, trzymającymi uczucia na wierzchu. Obraz ten nie pasuje do biznesu, zwłaszcza dla tych, którzy traktują go jak pole walki – albo ty zjesz innych, albo oni ciebie. To nie jest dobre podejście - mówi dr Stanisław Borawski, psycholog z Uniwersytetu SWPS, współzałożyciel firmy Comon Wombat.
- Gdy rozmawiam z menedżerami czy HR-owcami i przechodzimy do tematu emocji, pojawia się w ich wypowiedziach sceptycyzm. Poważni biznesmeni nie chcą rozmawiać o emocjach. Te, które się pojawią i o których się mówi, to radość związana z sukcesem lub irytacja z powodu nieudanego projektu czy też wobec niekompetencji pracowników i przełożonych. To dość wąski wachlarz - dodaje Borawski.
Menedżerowie niechętnie podejmują się działań związanych z rozwojem emocji, uważając to za osłabienie swojej pozycji w oczach podwładnych, a także pokazanie siebie jako osoby niepewnej swojej wartości i, w dalszej perspektywie, pozwalającej na wykorzystywanie. To błąd, ponieważ cechą dobrego menedżera jest zdolność budowania pozytywnych emocji i nawiązywania więzi z innymi ludźmi, dzięki czemu jest w stanie zbudować zespół zaangażowanych ludzi, pozytywnie wpływających na wyniki całej firmy.
Warto pamiętać, że nie da się pozostawić emocji przed drzwiami do biura. Tym bardziej, że praca jest jednym z elementów naszego życia, który sporo ich wywołuje. Dlatego istotne jest, aby zdać sobie sprawę z ich znaczenia.
- Nie bylibyśmy w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji, gdyby nie było emocji. Bez nich nie poznawalibyśmy ludzi i nie nawiązywalibyśmy relacji. Człowiek może chciałby być w pracy maszyną, a nie bytem posiadającym uczucia, i sądzi, że ułatwiłoby mu to wykonywanie obowiązków służbowych, ale nie powinien się w nią zmieniać, chociażby z jednego ważnego powodu. Problem z okazywaniem emocji w pracy polega na tym, że ludzie nie lubią „robotów”, czyli osób kompletnie nieokazujących emocji, i nie ufają im, bo są one nieautentyczne i nienaturalne - mówi dr Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog biznesu z Uniwersytetu SWPS.
Przy czym przestrzega, że żadna skrajność nie jest dla nas dobra. - Wielu podśmiewuje się, czasem wręcz nie szanuje ludzi silnie okazujących emocje, bo postrzegają to jako słabość, niedojrzałość. Zatem trzeba szukać kompromisu między naturalnością a jednak pewnym dystansem emocjonalnym - zauważa dr Ewa Jarczewska-Gerc.
Czytaj też: Storytelling w motywowaniu? Menedżerowie muszą do niego dojrzeć
Jak wiemy, biznes powinien przynosić zysk. By jednak tak się stało, potrzebni są ludzie, którzy wykonają daną pracę - tym samym pomogą w generowaniu przychodów. Aby zbudować zaangażowanie zespołu, potrzebna jest motywacja. Ta z kolei jest napędzana przez emocje.
- Emocje i motywacja to nierozerwalne elementy - mówi Stanisław Borawski. - Ludzie na poziomie racjonalnym wiedzą, co powinni zrobić, jednak sama wiedza nie wystarczy, by pojawiło się działanie. Potrzebne są emocje. Bagatelizując więc emocje w biznesie, lekceważymy motywację - dodaje.
Jeździec i słoń
Na potwierdzenie swoich słów psycholog przytacza metaforę umysłu - jeźdźca i słonia. Jeździec to racjonalna część umysłu. Siedzi wysoko na słoniu, dzięki czemu ma szerszą perspektywę i potrafi planować. Zdarza mu się jednak układać plany dla słonia, które nie uwzględniają jego potrzeb.
Z kolei słoń to silne emocje. Jeśli zwierze dostanie dobry bodziec do działania, to będzie gnał do przodu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że bywa kapryśny - podczas wędrówki może chcieć zatrzymać się z jakiegoś powodu. Najważniejsze jest jednak, aby słoń i jeździec ze sobą współpracowali, a nie walczyli. Wtedy zajdą daleko.
Metafora jeźdźca i słonia (Fot. SWPS)
- Jeździec lubi jasne punty na horyzoncie. Przykładowo jeśli menedżer ma trzech pracowników, z których jeden jest zdemotywowany, to powinien na nim się skupić i zastanowić się, co działa w przypadku dwóch zaangażowanych. Jest duża szansa, że uda się skopiować podobne zachowanie. Ponadto jeździec lubi konkretne plany. Menedżer musi więc przeanalizować i wytyczyć załodze konkretne cele – wskazuje Borawski.
Jeśli chodzi o metaforycznego słonia, nie lubi on dużych zmian. Zmierzenie się z restrukturyzacją firmy będzie dla niego dużym wyzwaniem. Stanisław Borawski wskazuje, że menedżer może rozbić cały proces na mniejsze zadania – wówczas towarzyszące zmianom emocje będą mniejsze. Ponadto trzeba pamiętać, że słoń jest zwierzęciem stadnym, a zachowania są zaraźliwe.
- Warto też przekuć nudne zadanie w przyjemność, np. za pomocą grywalizacji. Wówczas nawet monotonne czynności będą wzbudzać pozytywne emocje - dodaje psycholog.
Trzeci element metafory, na który warto zwrócić uwagę, to ścieżka, po której kroczy słoń z jeźdźcem. Zachowanie ludzi jest zależne od kontekstu sytuacyjnego, a emocje – zarówno pozytywne, jak i negatywne – udzielają się.
- Trzeba ulepszać swoją ścieżkę. Podam przykład. Moim hobby jest malowanie figurek – zdarzało mi się malować przez kilka godzin jedną rzecz. Po przeprowadzce coraz rzadziej chciało mi się spędzać czas w ten sposób. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje. Zauważyłem, że gdy maluję długo przy biurku, bolą mnie plecy – przez co mój umysł połączył malowanie z bólem i dyskomfortem. Postawiłem więc na stole modelarskim krzesło i zacząłem malować figurki na stojąco, tym samym problem został rozwiązany. Podobnie jest w miejscu pracy. Jeśli pracownicy nie chcą czegoś robić, nie oznacza to, że są leniwi. Być może coś w otoczeniu utrudnia im pracę, np. zbyt skomplikowana procedura czy niezbyt przyjazny interfejs w aplikacji, którą na co dzień stosują. Pamiętajmy, że łatwiej jest zmienić sytuację niż ludzi - komentuje Stanisław Borawski.
KOMENTARZE (1)