• Waszyngtoński Uniwersytet w St. Louis przebadał, jak pracownicy widzą siebie nawzajem.
• Z badania wynika, że o ile dobrze odbieramy pozytywne emocje kierowane pod naszym adresem, z negatywnymi mamy duży problem.
• Autorzy badania sugerują wyznaczanie pewnych granic w takich elementach zarządzania jak awanse i podwyżki. Ma to służyć zachowaniu zdrowej przestrzeni dla konkurencji wewnątrz całego zespołu.

Waszyngtoński Uniwersytet Stanowy w St. Louis przeprowadził szereg badań, które miały określić stosunek pracowników do siebie nawzajem. Wyniki opublikował periodyk naukowy "Psychological Science". Jak wykazały analizy, badani często porównują się do innych członków zespołu. Zwracają uwagę zwłaszcza na podwyżki, awanse, bonusy, ale i coś bardziej ulotnego jak uznanie.
Co jednak najciekawsze, z badania wynika, że doskonale radzimy sobie z rozpoznaniem tego, kto nas lubi w pracy, ale znacznie częściej mylimy się oceniając, kto nas nie lubi.
- W badaniu szukaliśmy odpowiedzi na pytanie jak ludzie rozumieją co inni o nich myślą - mówiła dla weforum.org Hillary Anger Elfenbein z zespołu badawczego. - Dość jasno widać, że wiemy kto nas lubi, ale o negatywnych emocjach skierowanych w naszą stronę (takich jak konkurencja) nie mamy bladego pojęcia.
Badanie oparto o dwa zestawy ankiet. W pierwszych pytano o relacje w pracy sprzedawców samochodów w centralnych stanach USA, a w drugim przepytano grupę blisko 200 amerykańskich studentów.
- Z odpowiedzi wynika, że niektórzy współpracownicy nie lubią kolegów tylko ze względu na konkurencję w pracy. Niektórzy po prostu się ze sobą nie potrafią dogadać, a inni tylko udają przyjaznych - mówiła o wynikach Elfenbein. - Te efekty potrafią się nałożyć i wówczas powstaje błędna ocena.
Za powody takiego stanu badacze podają dwie kwestie. Ludzie starają się ukryć to, jak się czują wobec innych, chcą być po prostu uprzejmi. Po drugie, pracownicy bezwiednie uznają, że współpracowników po prostu należy akceptować, nawet jeśli nie darzy się ich sympatią.
Tym, którym zależy na dobrych wynikach pracy zespołu, Elfenbein i badacze z USA sugerują promocję przyjaznej konkurencji.
- W przypadku sprzedawców samochodów zauważyliśmy, że wszyscy w salonie wiedzą, że ze sobą konkurują - mówiła na koniec Hillary Elfenbein. W bezpośredniej sprzedaży często premiuje się za najlepsze wyniki.
- Wypłaty w całości mogą być oparte o sprzedaż. Jeśli wypracuje się pewne granice i się ich nie przekracza, powstaje przestrzeń dla wzajemnej, zdrowiej konkurencji. Konkurencji, którą się nagradza - dodaje.


KOMENTARZE (0)