- Autor: Jolanta Miśków
- •20 lut 2017 14:32
Mało kto pamięta, że zanim Adam Góral, prezes Asecco Poland stworzył w Rzeszowie technologicznego giganta, próbował swoich sił w biznesie produkując... ketchup. Dziś stoi na czele firmy informatycznej zatrudniającej 21 tys. osób na całym świecie. I choć od 1989 r. - momentu założenia firmy - sporo się zmieniło, dla Adama Górala jedno pozostaje niezmienne: - Moja odpowiedzialność za ludzi jest ciągle taka sama - mówi w rozmowie z PulsHR.pl szef Asecco Poland.

Założył pan firmę w 1989 r. Jakim był pan szefem wtedy, a jakim jest dziś, kiedy pracuje dla pana 21 tys. osób na całym świecie?
Adam Góral, prezes Asseco Poland: - Zawsze staram się być sobą. Oczywiście kiedy człowiek dojrzewa, a czas przemija, to wydaje mu się, że się nie zmienia. U nas w firmie zmieniło się dużo – na początku były trzy osoby, teraz zespół liczy 21 tys. pracowników działających w ponad 50 krajach. Moja odpowiedzialność za ludzi jest jednak ciągle taka sama. Wiem, że podjęte przeze mnie decyzje mają wpływ na los wszystkich pracowników, a także ich rodzin. I to jest ogromna odpowiedzialność, której musimy być wszyscy świadomi i o której powinniśmy pamiętać podejmując jakiekolwiek ryzyko. Należy bowiem myśleć nie o sobie, ale właśnie o pracownikach. I we mnie pod tym względem nic się nie zmienia. Takie samo poczucie odpowiedzialności za ludzi miałem, kiedy zaczynaliśmy prowadzić firmę i była nas trójka, i takie samo mam teraz, kiedy zatrudniamy już 21 tys. osób.
A HR? Zmienił się na przestrzeni tych lat?
- My Polacy tak naprawdę dopiero się uczymy, czym jest profesjonalny HR. Kiedyś postrzegaliśmy go jedynie w kategoriach płac, rekrutacji i zwolnień. Tymczasem jest też miękki HR – prowadzenie pracownika, dbałość o to, żeby lubił firmę, w której pracuje, a nie przychodził do niej tylko dlatego, że musi, bo nie potrafi sobie akurat znaleźć innego miejsca na rynku. I to jest teraz podstawowe zadanie starszych menedżerów, właściwe dokonywanie selekcji kandydatów do pracy, a także zapewnienie im możliwości wyzwolenia własnych – czasem niezwykłych – wartości. Inaczej mogą się zacząć dusić w firmie i odejść. I nad tą sferą musimy pracować.
Z jakiego powodu uważa pan, że Polacy dopiero się uczą profesjonalnego HR-u?
- Przyczyna jest bardzo prosta – mamy niewiele dużych polskich firm. Przeciętny przedsiębiorca sam ustala płace, zajmuje się rekrutacją i sam zwalnia. W związku z tym jemu się nawet wydaje, że on jest tym HR-em, a w takiej firmie jak nasza, spojrzenie musi być szersze i ciągle pracujemy nad doskonaleniem tego obszaru.


KOMENTARZE (0)