- 48 proc. przepytanych przez PwC pracowników uważa, że tradycyjne i znane nam dziś formy zatrudnienia w przyszłości stracą rację bytu.
- 2 na 5 pytanych (39 proc.) spodziewa się, że ich obecny zawód za 5 lat stanie się "przestarzały".
- 40 proc. ankietowanych pracowników stwierdziło, że dzięki lockdownowi ich kompetencje cyfrowe zdecydowanie się podniosły.
Firma doradcza PwC przepytała ponad 32 tys. pracowników z 19 krajów o ich wizję zawodowej przyszłości. Jak się okazuje, ta w przekonaniu pracowników jest mało optymistyczna. 60 proc. pytanych obawia się, że automatyzacja – czyli jeden z głównych trendów przyszłości - zagraża wielu miejscom pracy.
Niemal co drugi pytany (48 proc.) uważa, że tradycyjne i znane nam dziś formy zatrudnienia w przyszłości stracą rację bytu. 2 na 5 pytanych (39 proc.) spodziewa się, że ich obecny zawód za 5 lat stanie się “przestarzały”.
– Wyniki badania pokazują jedno: brakuje rzetelnych informacji dotyczących cyfryzacji. Ludzie są niedoinformowani i stąd wiele obaw. W pewnych obszarach digitalizacja rzeczywiście może zastąpić człowieka, ale jednocześnie wykreuje nowe zapotrzebowanie na etaty. To nie rewolucja, a ewolucja. Analizując wyniki ankiety, w oczy rzucają się ogromne rezerwy, które drzemią w edukacji na temat cyfrowej transformacji. Być może powinno się mówić mniej do dyrektorów, a więcej do pracowników szeregowych - tłumaczy Anna Węgrzyn, menadżer ds. HR z BPSC.
Druga strona medalu
Jak podkreślają eksperci, obawy pracowników, że stracą pracę na rzecz robotów są mało realne. Pewne jest jednak to, że szczególnie dziś należy postawić na rozwój kompetencji cyfrowych.
Tu niewątpliwe pomogła pandemia. 40 proc. ankietowanych przez PwC pracowników stwierdziło, że dzięki lockdownowi ich kompetencje cyfrowe zdecydowanie się podniosły.
- Nagły i nieoczekiwany charakter pandemii pokazał, że zaawansowane IT jest niezbędne, a budowanie zwinności i odporności dzięki technologii to coś więcej niż slogany. Chcąc nie chcąc w ubiegłym roku pracownicy musieli zaprzyjaźnić się z narzędziami cyfrowymi. Wiele osób w stosunkowo szybkim czasie rozwinęło swoje kompetencje - wyjaśnia Anna Węgrzyn.
Jak wyjaśnia, wiele dało „postawienie pod ścianą”.
- Wcześniej wiele osób nie miało wystarczającej motywacji, by szkolić się i podnosić cyfrowe umiejętności. Gdy byli zmuszeni stawić czoła digitalizacji, okazało się, że ten diabeł wcale nie jest taki straszny, ba, jest niezastąpiony w codziennej pracy. – podkreśla Węgrzyn.
Szczególnie dziś należy postawić na rozwój kompetencji cyfrowych (fot. Shutterstock)
To przymusowe zaprzyjaźnienie się z nowymi technologiami zaprocentowało. 77 proc. ankietowanych na całym świecie pracowników przybrało rolę prymusa i deklaruje gotowość do nauki nowych umiejętności, a nawet przekwalifikowania się. Większość (74 proc.) nie traktuje tego jako obowiązek, a wskazuję jako na kwestię osobistej odpowiedzialności.
Choć badania pokazują, że pracownicy boją się wprowadzania procesów automatyzacji na coraz większą skalę, to są jednocześnie przekonani, że odnajdą się w nowych okolicznościach. Ponadto 80 proc. badanych jest pewnych, iż potrafią dostosować się do zmienionych warunków pracy w środowisku pełnym zaawansowanych technologii, które potencjalnie mogą zdominować ich dotychczasowe miejsce zatrudnienia. Jeżeli jednak z jakichś powodów to by im się nie udało, to zdecydowana większość ma w zanadrzu plan B - własny biznes. Co drugi pytany rozwija umiejętności, które mogą przydać się przy założeniu i prowadzeniu własnej firmy.
Nowe kompetencje priorytetem
Rok temu, gdy świat rozpoczynał walkę z koronawirusem, zwracano uwagę, że potrzeba rozwijania nowych kompetencji stanie się jeszcze bardziej dostrzegalna. Dziś już wiemy, że by zachować ciągłość części procesów produkcyjnych i przede wszystkim by dbać o bezpieczeństwo pracowników, w miejscach w których jest to możliwe należy stawiać na automatyzację.
Skokowy rozwój technologii wkraczających w różne dziedziny życia mocno wpłynie na wykształcenie się nowych zawodów.
- Ten świat, o którym mówiliśmy, że pojawi się w perspektywie 10 lat, pojawi się szybciej, za 2-3 lata. Dlaczego? Dlatego, że wszystkie rozwiązania pozwalające nam zastąpić ludzi na niektórych stanowiskach pracy mocno przyspieszyły. Dziś musimy zastąpić osoby, które są w pierwszej linii frontu ze względu na epidemię, ale to, co dziś stworzymy, już z nami zostanie. Ci ludzie nie wrócą już na stanowiska, które zostały zautomatyzowane - wyjaśnia Jowita Michalska, prezes Digital University.
Przeczytaj: Cyfrowa rewolucja przyspiesza. To wyzwanie dla pracowników
Jak zauważa, rzeczywistość w jakiej się znajdujemy odchudzi organizacje.
- Myślę też, że czas pandemii sprawi, że przestaniemy być "organizacjami z tłuszczykiem". Już dziś przeglądamy procesy, stan zatrudnienia, produkty, wszystko to, w co jesteśmy zaangażowani. Będzie dużo takich wyborów nice to have vs. must have. Organizacje wyjdą z tego szczuplejsze i bardziej zwinne. To jest coś, co przyspieszy pewne wymiany na rynku pracy. Nie jest jednak tak, że będziemy potrzebować mniej ludzi na rynku pracy - będziemy potrzebować innych kompetencji. Stąd niesłychanie ważne są procesy eskilingu, upskilingu, lifelong learning. Ludzie będą potrzebni w innych miejscach niż dotychczas – dodaje.
Kluczem zatem będzie otwartość na zmiany, adaptowalność, chęć przekwalifikowania i nabycia nowej wiedzy, bez względu na nasze dotychczasowe wykształcenie czy wiek.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)