Bartłomiej Behnke, dyrektor zarządzający Superpolisy, dołączył do zespołu Intersport ISI, spółki portfelowej Enterprise Investor na Bałkanach. Zrezygnował z dotychczasowego życia w Warszawie i przeprowadził się na Słowenię. Jak wygląda życie młodego menedżera z Polski w Lublanie?
– To był dość odważny ruch. W Superpolisie byłem od samego początku, przez pięć lat. Do dziś się zastanawiam, czy to odwaga, czy szaleństwo. Była to bardzo trudna decyzja, ale z drugiej strony to był też moment, kiedy po pięciu latach bycia w jednej firmie, szuka się nowych wyzwań, nowych pomysłów na siebie. Dlatego też przyjąłem tę ofertę, chociaż nie ukrywam, że targały mną różne wątpliwości.
– Jak na przykład to, czy zniknięcie z polskiego rynku mi nie zaszkodzi, jeśli za jakiś czas chciałbym wrócić. Wydaje mi się jednak, że Enterprise Investors jest na tyle dużą i rozpoznawalną marką, że jako menedżer nie zostanę zapomniany.
– Faktycznie, Superpolisa to dystrybucja produktów ubezpieczeniowych, a Intersport to detaliczna sprzedaż artykułów sportowych. Dwie różne wydawałoby się branże, ale obie mają bardzo podobne podejście do wielokanałowej zintegrowanej dystrybucji produktów. Tak zwany „onmichannel commerce” nie jest już dziś jedynie modnym hasłem tylko modelem sprzedaży, z którego korzysta coraz więcej sieci handlowych. Poza tym, obie firmy bardzo mocno stawiają na rozwój sprzedaży internetowej. I to właśnie rozwojem e-commerce zajmuję się w Intersporcie, a w zasadzie jego budową od zera dla całego regionu.
Od zera?
– Można powiedzieć, że na Słowenii jest już zaczątek sprzedaży internetowej oraz pojedyncze osoby, które się tym przy okazji zajmowały. Moim zadaniem jest stworzenie zespołu specjalistów, który zajmie się budową oraz rozwojem e-commerce – zarówno na Słowenii, jak i w Chorwacji, Serbii, Bośni i Hercegowinie oraz Czarnogórze. Chcemy, aby e-commerce w niedalekiej przyszłości stanowił bardzo znaczny, procentowy udział w całej sprzedaży Intersport ISI.
Jak będą państwo poszukiwać ludzi?
– Na razie prowadzimy rekrutację wewnętrzną, ponieważ pracownicy, którzy są od wielu lat zatrudnieni w firmie, posiadają największą wiedzę jeżeli chodzi o produkty, rynek i klienta, ale do specjalistycznych już prac, jak na przykład analityki, marketingu cyfrowego, będziemy szukali najlepszych specjalistów na rynku – prawdopodobnie z pomocą lokalnych firm rekrutacyjnych. Słowenia jest dość małym rynkiem (2 mln mieszkańców) i jego konkurencyjność również jest ograniczona, co objawia się w wyższych cenach usług i towarów, ale też czasem trudnością w znalezieniu wysokiej klasy specjalistów. Tych zdecydowanie łatwiej znaleźć w Polsce, dlatego nie ukrywam, że możemy się posiłkować pomocą polskich firm. Poszukujemy pracowników zarówno do centrali firmy zlokalizowanej na Słowenii, jak i na lokalne rynki, gdzie zlokalizowana będzie część naszych cyfrowych kompetencji.
Mieszka pan w Słowenii już od trzech miesięcy. Jakie wrażenia?
– To bardzo ładny kraj. Znacznie mniejszy niż Polska, ale bardzo dobrze usytuowany. Mam godzinę do morza i 20 minut w góry. To, co zwróciło moją uwagę, to fakt, że w Słowenii absolutnie wszyscy są zakochani w sporcie. Kiedy jemy lunch nierzadko toczą się rozmowy o tym, jaką trasą ktoś będzie biegał w weekend na nartach, bo narty to ich sport narodowy. Kiedy Słoweniec przegrywa z Kamilem Stochem są zrozpaczeni, ale gratulują. Oprócz tego, że jest to naród kochający sport, skupia się też na rodzinie. Bardzo dużo osób przychodzi wcześnie rano do pracy (6:00-7:00), aby jak najszybciej ją wykonać i wrócić wcześniej do rodziny.
Zaobserwował pan już jakieś różnice w stylu pracy Słoweńców i Polaków?
– Myślę, że jest za wcześnie żeby to oceniać. Jak na razie wszyscy wydają się być zmotywowani, zdeterminowani i pracowici.
W jakim języku pan się porozumiewa z zespołem?
– Tutaj wszyscy doskonale komunikują się w języku angielskim, a jeśli jest jakaś rozmowa prowadzona w języku słoweńskim, to 20 proc. jestem w stanie zrozumieć. Na razie znam podstawowe słowa. Ciekawostką jest to, że rano wszyscy przychodzą do pracy i mówią „dobro jutro”, co oznacza „dzień dobry” i może być nieco mylące. Z uwagi na bliskość Włoch jest też sporo naleciałości z języka włoskiego oraz osób się nim posługujących. Pozwala mi to odświeżyć sobie także ten język.
A jak kształtują się zarobki na Słowenii?
– One są porównywalne, może minimalnie wyższe, niż w Polsce, ale koszty życia są również nieco wyższe. Usługi oraz żywność są zdecydowanie droższe. Jeśli chodzi o mieszkania, to ceny są porównywalne do Warszawy.
Jakie zatem wyzwania stoją przed panem?
– Na pewno największym wyzwaniem jest znalezienie dobrych ludzi do pracy, zbudowanie kompetentnego i zmotywowanego zespołu, a także znalezienie partnerów biznesowych, którzy będą nam w stanie dostarczyć wymagane narzędzia i technologie. W projektach IT jednym z większych wyzwań jest również czas – chcemy jak najszybciej się pojawić na wszystkich rynkach z pełną gamą produktów dostępnych w Internecie. Oznacza to zbudowanie w krótkim czasie nowoczesnej platformy ecommerce, która będzie obsługiwać kilka języków, lokalnych walut, magazynów, rodzajów płatności, oferując klientom dziesiątki tysięcy produktów z oferty Intersport.
A jeśli chodzi o prywatne wyzwania?
– Na pewno znalezienie sobie tutaj grona znajomych oraz ulubionych miejsc. Pracując w takiej firmie jak Intersport i będąc w takim miejscu jak Słowenia nie sposób nie zostać też zarażonym aktywnością fizyczną. W planach mam już tenis, wszelkie sporty rowerowe (szosowe, górskie, downhill), wspinaczkę, bieganie, no i oczywiście wycieczki motocyklowe do wszystkich zakątków przepięknych Bałkan.
KOMENTARZE (0)