Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
Wszyscy mówimy o CSR. A gdzie podziała się społeczna odpowiedzialność biznesu podczas kryzysu w kopalni Kazimierz-Juliusz?
Krzysztof Hus z zarządu regionu śląsko-dąbrowskiej "Solidarności": Kopalnia w Sosnowcu ma swojego właściciela w postaci państwa. Toteż przebieg tamtejszych wydarzeń świadczy o tym, że mamy nieodpowiedzialne państwo. Po prostu – zapomniano o podstawowej kwestii, czyli o dialogu społecznym.
Czytaj też: Czerkawski: w kopalni Kazimierz-Juliusz nie będzie łatwo i przyjemnie
Jednak z drugiej strony nie możemy być zaskoczeni, bo dialog społeczny na poziomie kraju w zakresie działań na rzecz obrony miejsc pracy w górnictwie od kilkunastu miesięcy jest w zawieszeniu. Konsekwencją tego, a także braku właściwego nadzoru państwa nad przedsiębiorstwami górniczymi były wydarzenia w sosnowieckiej kopalni.
A co zamiast górnictwa? Receptą na obronę miejsc pracy jest tworzenie stref ekonomicznych i zatrudnianie w nich górników?
– Taka diagnoza jest trafna, ale nie jest ona rozwiązaniem problemów zatrudnienia w górnictwie. Zresztą wystarczy spojrzeć na przykłady terenów pogórniczych w Europie Zachodniej. One pokazują, jak trudna do rozwiązania jest ta kwestia. Dotychczas nie udało się zastąpić górnictwa innym, intensywnym przemysłem.
Czytaj też: Pracuj albo giń? Po prostu pracuj bezpiecznie
Czy nam się uda? Myślę, że na Śląsku musimy pracować nad swoim autorskim rozwiązaniem. Tutaj w górnictwie pracuje najwięcej osób, więc zapewnienie alternatywnych miejsc pracy jest konieczne. Strefy są pewnym elementem rozwiązania tego problemu, ale na pewno nie jest on kluczowy.
A jaki mógłby on być?
– Rozwiązanie, które zostało wdrożone w kopalni Kazimierz Juliusz, zostało wypracowane przez związki zawodowe (wydłużenie czasu wydobycia węgla i gwarancja zatrudnienia górników w strukturach Katowickiego Holdingu Węglowego – przyp. red.). Z jednej strony cieszę się z tego, że jesteśmy w stanie coś zaproponować i o to zawalczyć.
Czytaj też: KGHM to magnes na pracowników. A co z inteligentnymi kopalniami?
Ale nie tędy droga. To nie związki zawodowe mają mieć program naprawczy dla Śląska, tylko powinny go w pewnym stopniu wspomagać. Natomiast porażające jest to, że propozycji dla górnictwa nie mają ci, których jest to obowiązek ustawowy, czyli organy rządowe i samorządowe.
Szczególnie na Śląsku silny jest etos górniczy, a co za tym idzie – przywileje dla górników. Czy to właśnie z tego powodu tak trudno jest o rozwiązanie problemu pracy w górnictwie i przebranżowienia się?
– Dla górnika nie ma rzeczy, której nie da się przeskoczyć, jeżeli chodzi o ryzyko związane z pracą pod ziemią. Tutaj należy więc zadać sobie pytanie o znaczenie technologii, które ograniczyłyby wypadkowość i wspomagały pracę na kopalniach.
Natomiast nie lubię słowa przywileje. Praca górników jest obarczona dużym ryzykiem, więc uprawnienia, jakie oni mają, są zasadne.
Czytaj też: Tyszkiewicz: Dlaczego my mamy się mierzyć z wolnym rynkiem, a górnicy nie?
Zresztą każde środowisko pracownicze ma pewne świadczenia. Na przykład energetycy mają swój przydział na prąd lub przyznaje im się ekwiwalent, a w piekarniach pracownik otrzymuje pieczywo i nikt z tego tytułu nie robi wyrzutów. Dlatego górnikom także nie powinno się ich czynić z powodu np. deputatów.
Gdzie zdaniem związków zawodowych jest miejsce na społeczną odpowiedzialność biznesu?
– Z naszej strony jest to przede wszystkim współpraca z katowicką Izbą Rzemieślniczą. Chcielibyśmy robić więcej, ale idea CSR spotyka się z oporami. W Polsce w tej chwili bardzo rzadko możemy mówić o wychodzeniu ponad standardy. Dlatego jako związki zawodowe możemy działać jedynie w ograniczonych ramach.
Czytaj też: Społeczna odpowiedzialność biznesu z innej perspektywy, czyli CSR w rekrutacji
Przede wszystkim jednak chcemy walczyć o to, by pracodawcy gwarantowali prawa pracownicze oraz godziwe warunki pracy nie tylko pracownikom kopalni, ale w ogóle wszystkim zatrudnionym, także na umowach cywilnoprawnych. Dlatego zachęcamy firmy do dialogu. W większości przypadków wręcz go wymuszamy. Niestety, pracodawcy rzadko chcą z nami rozmawiać.
Wynika to z braku zaufania do uwag pracowników, lepszej znajomości problemu po stronie zarządów spółek węglowych, czy…?
– A może z braku wiedzy? Wróćmy do kryzysu w kopalni Kazimierz-Juliusz. Przecież tam od dawna wiadomo było o problemach. Wszyscy byli świadomi tego, że zakład jest w fazie wygaszania. Natomiast to, co stało się we wrześniu, było jakąś kompletnie niepoważną sytuacją. Znów zabrakło dialogu m.in. ze związkami. Zaś propozycja dla pracowników kopalni Kazimierz-Juliusz, że przejdą do innych zakładów Katowickiego Holdingu Węglowego, ale nie na dotychczasowych zasadach zatrudnienia, była kompletnie skandaliczna.
Czytaj też: Osiem przykładów CSR, na które warto zwrócić uwagę
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (2)