Zdaniem Szumlewicza wprowadzenie jawności płac przyczyniłoby się do ograniczenia patologii na rynku pracy i poprawienia jakości dialogu społecznego w poszczególnych przedsiębiorstwach.
- Jawność wynagrodzeń zwiększyłaby zaufanie do instytucji publicznych i poprawiła wizerunek spółek skarbu państwa. Ujawnienie wynagrodzeń, szczególnie przez osoby zajmujące ważne funkcje w życiu społecznym, ucięłoby spekulacje na temat poziomu dochodów kadry kierowniczej, polityków czy dziennikarzy. Dzięki temu powszechna stałaby się wiedza, jakie są nierówności płacowe i jaki jest realny poziom płac w poszczególnych branżach i na poszczególnych stanowiskach. Jawność płac odsłoniłaby też skalę kolesiostwa i przyznawania dobrze płatnych stanowisk rodzinom i znajomym przedstawicieli władzy - wskazuje szef ZA.
Zdaniem związku pracodawcy powinni mieć obowiązek przedstawienia informacji o planowanych wynagrodzeniach w ofertach pracy – powinno to dotyczyć wszystkich rodzajów umów.
ZA wskazuje również na kolejną zmianę, która - w ich opinii - pozytywnie wpłynęłaby na sytuację na rynku pracy. Chodzi o rozszerzenie listy podmiotów objętych obowiązkiem przedstawiania sprawozdań finansowych ze swojej działalności. - Wszystkie podmioty zaufania publicznego powinny przedstawiać pełną informację na temat swoich finansów. Dzięki temu cieszyłyby się większym zaufaniem, a ich członkowie oraz sympatycy wiedzieliby, na co są przeznaczane ich składki i darowizny. Szczególnie trudno pojąć, dlaczego obowiązku przedstawiania sprawozdań finansowych nie ma Kościół katolicki, dysponujący olbrzymimi środkami pieniężnymi, a niepoddany żadnej kontroli - komentuje Szumlewicz.
Jak dodaje, innym rozwiązaniem powinno być też wprowadzenie transparentnych procedur w konkursach na kierownicze stanowiska w sektorze publicznym i spółkach skarbu państwa. Jednocześnie powinny być wprowadzone surowe regulacje zakazujące zatrudnienia na kierownicze stanowiska osób działających w partiach politycznych i z klucza partyjnego.
- Domagamy się obligatoryjnego zrównania wynagrodzeń w sektorze publicznym pracowników zatrudnionych na tych samych stanowiskach o tym samym stażu pracy. Obecnie w wielu instytucjach państwowych i samorządowych istnieją olbrzymie nierówności w wynagrodzeniach pracowników wykonujących te same obowiązki. W ciągu ostatnich lat radykalnie wzrosły nierówności w instytucjach publicznych ze względu na brak podwyżek w budżetówce, połączony z możliwością podnoszenia pensji pracownikom wskazanym przez kierowników poszczególnych placówek. Ten patologiczny mechanizm powinien zostać zniesiony, a polityka płacowa powinna być uniwersalna i równo traktować wszystkich pracowników - wskazuje na kolejny problem Piotr Szumlewicz.
Posłowie nie mówią "nie" jawności wynagrodzeń
Warto przypomnieć, że w marcu posłowie zajęli się projektem zmiany Kodeksu pracy nakładającym na pracodawców obowiązek informowania o wysokości proponowanego zasadniczego wynagrodzenia brutto w ogłoszeniach o pracę, który został pozytywnie oceniony przez posłów.
- Zmiany, które chcemy wprowadzić, ułatwią życie zarówno pracodawcom, jak i przyszłym pracownikom. Nie chcemy, aby temat wynagrodzenia był w Polsce tematem tabu. Brak informacji wprowadza w błąd najczęściej osoby młode i kobiety. Młodzi ludzie w większości nie mają doświadczenia i nie są w stanie ocenić, czy dane wynagrodzenie jest słuszne i adekwatne do rynkowego. Kobiety natomiast, w dalszym ciągu zarabiające mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach, nie mogą przewidzieć, czy ich płeć ma wpływ na wysokość wynagrodzenia - podkreślał wtedy Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej, który pracował nad projektem.
Posłowie zdecydowali o tym, by projekt nowelizacji trafił do dalszych prac w Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach. Mówiąc o wątpliwościach, wskazywali m.in. na to, co już wcześniej zauważył Sąd Najwyższy. W wydanym stanowisku napisał tak: - Projekt "nie uwzględnia sytuacji, w których "siatka plac"” obowiązująca w danym zakładzie pacy jest skonstruowana w taki sposób, że przewiduje ona w ramach wynagrodzeń należnych pracownikom kilka składników, a nie tylko wynagrodzenie zasadnicze".
Mimo tych obaw o samym pomyśle wypowiadali się bardzo pozytywnie. - Dość kupowania kota w roku. To pracodawcy mają mieć obowiązek wskazać, jakie wynagrodzenie oferują za wykonanie danej pracy - podkreśla Barbara Chrobak, posłanka Kukiz'15, która podkreślała, że jej partia z zadowoleniem przyjmuje projekt nowelizacji.
- Jesteśmy pozytywnie nastawieni do projektu. Porusza on ważną kwestię. Wymaga jednak dość intensywnej pracy - komentował z kolei Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Pracownicy chcą znać wynagrodzenie
Z kolei wyniki badania Hays Poland „(Nie)jawne oferowane wynagrodzenie 2018” jasno pokazują, że potencjalni kandydaci do pracy chcieliby znać wysokość wynagrodzenia na stanowisku, na które aplikują. Aż 87 proc. kandydatów uważa, że w ogłoszeniach brakuje właśnie informacji o zarobkach.
Tymczasem zaledwie 4 proc. firm zamieszcza informację o zakresie oferowanego wynagrodzenia we wszystkich publikowanych ogłoszeniach rekrutacyjnych. Kolejne 14 proc. firm podaje taką informację incydentalnie. W Polsce, w przeciwieństwie do wielu państw europejskich, nie przyjęły się ani zwyczajowe, ani prawne środki rozpowszechniania informacji o wynagrodzeniach i w naszej kulturze wysokość zarobków jest rozpatrywana w kategorii tabu.
- Ogłoszenie, które nie zawiera informacji o oferowanym wynagrodzeniu, jest w mniejszym stopniu zauważane, co ogranicza szanse na szybkie dotarcie do docelowej grupy ekspertów, a tym samym na zatrudnienie pracownika o pożądanych kompetencjach - podkreśla Paula Rejmer, ekspert Hays Poland.
KOMENTARZE (2)