- Autor: jm
- •17 mar 2017 16:00
Adrian Feliks, właściciel lokali Spoon Adrian Feliks zastanawia się nad tym, czy nie uzależnić wynagrodzeń kadry od obrotów. W swoim biznesie w Polsce realizuje praktyki podpatrzone w Belgii.

- Od trzech lat jestem współwłaścicielem trzech lokali. To, co próbuję u siebie wprowadzić, to uzależnienie wynagrodzeń kucharzy i kelnerów od obrotów. Oczywiście przy solidnej podstawie. Niech to będzie np. 2 proc. - mówi Adrian Feliks, właściciel lokali Spoon Adrian Feliks.
W woj. śląskim stawki dla kelnerów to obecnie 15-16 zł za godzinę pracy. Nieraz 20 zł, jeśli ktoś jest dobry. Szefowie kuchni zarabiają od 3 do nawet 12 tys. zł na rękę - w zależności od doświadczenia.
Proponowana zmiana w systemie wynagrodzenia miałaby na celu zmotywowanie załogi by wzięła również odpowiedzialność za los lokalu i za swoje działania. Bardzo dużo restauracji - ze względu na nikłe zaangażowanie, bądź braki kadrowe - nie potrafi przetrwać pierwszych lat działalności.
- Chodzi też m.in. o to aby załoga zaczęła szanować produkty, na których pracuje, aby ich nie marnowała. Kiedy pracowałem w Belgii na zmywaku i stłukłem szklankę, pracodawca to odnotowywał i oddawałem mu 50 proc. jej wartości - opowiada Feliks.
Restaurator z Belgii przywiózł do Polski również inną praktykę - dzielenia napiwków pomiędzy całą załogę.
- W Belgii napiwek był podziękowaniem za pracę całego zespołu. Zarówno kucharze jak i kelnerzy pracowali na tych samych stawkach i na tych samych umowach. Wysokość wynagrodzeń była jawna, a napiwki dzieliliśmy po równo ze wszystkimi, również z osobą pracującą na zmywaku. Tak też jest w moich lokalach - podkreśla Feliks.
*Artykuł powstał w trakcie panelu dyskusyjnego „Rynek pracy gastronomii”, który odbył się 17 marca w Katowicach, w ramach wydarzenia „Food Show 2017”.


KOMENTARZE (4)