Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
- Pracownicy, którzy przejdą na emeryturę w 2040 roku, otrzymają średnio 37,9 proc. przeciętnej pensji. W 2050 roku będzie to już tylko 29 proc., zaś w 2070 roku emeryci otrzymają 23 proc. przeciętnego wynagrodzenia - wynika z danych ZUS.
- Zdaniem ekonomistów nie jest konieczne podnoszenie wieku emerytalnego.
- Największym wyzwaniem jest aktywność zawodowa Polaków. Należy przekonać ludzi, by pozostawali na rynku pracy wystarczająco długo, aby zarobić na godne emerytury.
Dane nie pozostawiają wątpliwości - czekają nas niskie emerytury. ZUS oszacował, że w 2030 roku relacja średniej emerytury do przeciętnej płacy wyniesie ponad 48 proc. Oznacza to, że za dziewięć lat przeciętna wysokość emerytury będzie oscylowała w okolicy połowy wynagrodzenia.
W kolejnych latach będzie tylko gorzej. Pracownicy, którzy przejdą na emeryturę w 2040 roku, otrzymają średnio 37,9 proc. przeciętnej pensji. W 2050 roku będzie to już tylko 29 proc., zaś w 2060 roku stopa zastąpienia wyniesie tylko jedną czwartą kwoty średniej płacy. W 2070 roku emeryci otrzymają 23 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Podobne wnioski płyną z badania Instytutu Emerytalnego "Stopa zastąpienia - czy Polska spełnia standardy Międzynarodowej Organizacji Pracy?". Na koniec 2020 roku stopa zastąpienia spadła do 42,4 proc. W okresie 2014-2020 odnotowano spadek wskaźnika o 10,1 pkt proc.
- Polski system emerytalny w najbliższych latach przestanie spełniać minimalne standardy, a wypłacane świadczenia będą dalece niewystarczające – czytamy w raporcie Instytutu Emerytalnego.
Wiek emerytalny w Polsce powinien być wyższy?
Witold Michałek, wiceprezes BCC, ekspert BCC ds. gospodarki, legislacji i lobbingu, minister ds. procesu stanowienia prawa Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC, w rozmowie z PulsHR.pl zauważa, że największym wyzwaniem jest aktywność zawodowa Polaków. Należy przekonać ludzi, aby pozostawali na rynku pracy wystarczająco długo, by zarobić na godne emerytury. Jeżeli za szybko zrezygnujemy z pracy, wówczas świadczenia emerytalne mogą nie pokryć podstawowych kosztów życia. Szczególnie dotyczy to kobiet, których czas pracy jest krótszy niż w przypadku mężczyzn, a co za tym idzie - pula zgromadzonych środków jest mniejsza. Z kolei długość życia jest większa, a więc wysokość emerytury jest niższa.
Witold Michałek zwraca uwagę jednak na inny aspekt – wyższy wiek emerytalny zmniejsza nacisk na opodatkowanie reszty społeczeństwa, które w pewnym momencie może dojść do granicy.
- Możemy nie być w stanie wyprodukowywać tyle dóbr i usług, których opodatkowanie pokrywa wiele rzeczy, m.in. utrzymanie emerytów. Obecnie fundusz ZUS nie wystarcza na zabezpieczenie emerytur i trzeba do niego dokładać – komentuje Michałek.
Witold Michałek z BCC uważa, że podnoszenie wieku nie byłoby konieczne, gdyby ludzie, którzy osiągają wiek emerytalny, nadal pracowali (Fot. Shutterstock)
Witold Michałek uważa, że podnoszenie wieku emerytalnego nie byłoby konieczne, gdyby ludzie, którzy osiągają wiek emerytalny, nadal pracowali.
- Gdyby ludzie mieli wiedzę na temat wysokości emerytur i kontynuowaliby pracę nawet po osiągnięciu wieku emerytalnego - chociaż przez kilka lat, wówczas nie musielibyśmy podnosić progu. Ludzie jednak tego nie robią, z różnych względów. Większość osób po ukończeniu odpowiedniego wieku natychmiast przechodzi na emeryturę, tym odcina od siebie tę możliwość - ocenia Witold Michałek.
Decyzję o przejściu na emeryturę podejmujemy tylko raz. Nie można najpierw jej podjąć, a później wycofać się z niej, żeby wrócić do pracy, by zwiększyć emeryturę. System nie działa w tej sposób.
- Jeśli natomiast dorabiamy na emeryturze, to wysokość świadczenia nie wzrasta tak mocno, jak wzrastałaby, gdyby ludzie wstrzymali się od przejścia na emeryturę – dodaje Michałek.
Również główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski podkreśla, że nie podpisuje się pod tezą, że wiek emerytalny trzeba bezwzględnie podnieść.
- Jeśli ma się to odbyć tak jak poprzednim razem, czyli być odwrócone zaraz po zmianie władzy, to taka decyzja tylko zwiększy niepewność. Oczywiście najlepiej byłoby osiągnąć konsensus społeczny co do zrównanego wieku emerytalnego 67 lat rosnącego adekwatnie do dalszego trwania życia – wyjaśnia Kamil Sobolewski.
Sobolewski zwraca uwagę, że warte przemyślenia są inne rozwiązania. Przykładowo wiek emerytalny mógłby zostać na obecnym poziomie, ale gwarancja minimalnej emerytury przysługiwałaby tylko osobom 75+ lub 80+. Jak dodaje, zmiany w systemie emerytalnym wymagają starannych konsultacji społecznych i długich okresów przejściowych. Jego zdaniem nowe prawo powinno być stabilne na pokolenia.
- Istotny jest cały kontekst, uwzględniający np. system rent z tytułu niezdolności do pracy czy poziom minimalnych emerytur. W tej sprawie przed zmianami powinien powstać szeroki konsensus oparty o zrozumienie możliwości wytwórczych gospodarki w warunkach gwałtownego starzenia się społeczeństwa i kurczenia się populacji w wieku produkcyjnym – mówi Kamil Sobolewski.
Dłuższa aktywność zawodowa Polaków jest możliwa?
Jak przekonać pracowników do pozostania na rynku pracy po przekroczeniu wieku emerytalnego? Zdaniem Witolda Michałka podstawą jest masowa edukacja, która dzisiaj szwankuje.
- Ludzie są coraz bardziej świadomi tego, że wysokość ich emerytury będzie zależała od kapitału, który zgromadzą. Nowy system, który został wprowadzony ponad 20 lat temu, powoli wchodzi w życie i dotyka coraz większej liczby osób. Na własnej skórze przekonujemy się o tym, jak niskie mogą być świadczenia – komentuje Michałek.
Decyzję o przejściu na emeryturę podejmujemy tylko raz. Nie można najpierw jej podjąć, a później wycofać się z niej, żeby wrócić do pracy, by zwiększyć emeryturę (Fot. Shutterstock)
Warto przypomnieć, że problem głodowych emerytur pojawił się wraz w wejściem w życie nowego systemu emerytalnego w 1999 roku. Prawo do emerytury uzależnione zostało w nim od osiągnięcia określonego przepisami ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wieku emerytalnego, który obecnie wynosi 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Nie określono jednak wymaganego minimalnego wymiaru stażu ubezpieczeniowego. Tym samym za każdy okres ubezpieczenia - nawet bardzo krótki - przysługuje emerytura. Efektem tak skonstruowanego systemu jest powstanie prawa do emerytury bez gwarancji wysokości najniższej emerytury.
Według Witolda Michałka, rząd powinien wprowadzić specjalne bodźce systemowe, które skłoniłyby ludzi do pozostawania na rynku pracy. Również pracodawcy powinni motywować do kontynuowania kariery zawodowej. To jednak wiąże się dla nich z dodatkowymi kosztami.
Z kolei zdaniem Kamila Sobolewskiego pomóc mogłaby elastyczna praca, w niepełnym wymiarze czasu pracy, a także upowszechnianie dorabiania wśród osób niegotowych do pracy na cały etat.
Polacy nie chcą pracować dłużej - wolą iść na emeryturę
Polacy chcą pracować krócej. Z sondażu IBRiS dla Radia ZET wynika, że 44,8 proc. osób uważa, że wiek emerytalny należałoby w Polsce obniżyć, a 32,4 proc. jest za tym, żeby wiek emerytalny został podniesiony.
Pytanie, jak zareagowaliby Polacy na podwyższenie wieku emerytalnego – czy podobnie jak Francuzi wyszliby na ulice? Przypomnijmy, przez Francję przetacza się druga fala strajku przeciwko reformie emerytalnej. W pierwszej turze ogólnokrajowej akcji protestacyjnej uczestniczył ponad milion pracowników sprzeciwiających się planom podniesienia wieku emerytalnego.
Zdaniem Kamila Sobolewskiego istnieje taka obawa. Nie można jednak udawać, że problem nie istnieje.
- W obecnym modelu połowa Polaków w 2050 roku dostanie emeryturę nie wyższą niż 1300 zł brutto według obecnej siły nabywczej pieniądza. Konkurencyjna gospodarka i dzisiejsze inwestycje są do pewnego stopnia alternatywą dla dłuższej pracy, warto też im poświęcić uwagę. Odkładanie tematu na później skończy się pułapką bez wyjścia – komentuje Sobolewski.
Przeciwnicy podwyższania wieku emerytalnego często przytaczają przykład pracowników fizycznych, którzy nie są w stanie ciężko pracować do 67. roku życia przykładowo na budowie. Jak rozwiązać ten problem?
- W tym przypadku i w wielu innych jest rozwiązanie: brakuje nauczycieli zawodów. Zdrowa osoba nawet po 70. może uczyć w szkole np. dwa razy w tygodniu po 4 godziny: obsługi maszyn, techniki prac budowlanych czy fizyki budowli. A dla chorych są renty. Będziemy zmuszeni tak do tego podejść. Główne wyzwanie to nie pieniądze, tylko brak deficytu produkcji – wyjaśnia Kamil Sobolewski.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (6)