- Jeżeli w sektorze usług nie pojawią się nowe obostrzenia i zacznie on stopniowo wracać do normalnej działalności, to automatycznie także tu pojawi się problem wzrostu wynagrodzeń. I to przynajmniej na poziomie zbliżonym do inflacji.
- Według prof. Pawła Wojciechowskiego, na podwyżki lepiej przygotowani są pracodawcy w sektorze logistycznym, kurierskim i budownictwie.
- Najtrudniej o podwyżki będzie w sektorach operujących na niskich marżach, np. w handlu, a także tych, które przeżywają trudności związane z pandemią, m.in. w turystyce czy gastronomii.
Ekonomista Marek Zuber prognozuje, że z początkiem 2022 roku możemy spodziewać się wzrostu wynagrodzeń na poziomie podobnym do tego z końca 2021 roku, w okolicach 10 proc. W drugim półroczu będzie on już dużo mniejszy. Zdaniem eksperta, wzrost gospodarczy nie osiągnie 4,6 proc., co jest zakładane w budżecie przez rząd. I to właśnie spowolni proces wzrostu wynagrodzeń.
- To nie jest tak, że z końcem czy z początkiem roku rusza się po podwyżki. Pracownicy nie decydują się na ten krok, jeżeli sądzą, że inflacja będzie krótkotrwała i niezbyt wysoka. Natomiast ona wyrwała się spod kontroli, ponieważ NBP spóźnił się z reakcją. Już teraz mamy spiralę cenowo-płacową. Do pracowników dotarło, że to, co się dzieje, nie jest chwilowe i spowodowane np. słabym urodzajem warzyw czy wyjątkowym wzrostem cen ropy naftowej po awarii jednej z dużych instalacji - komentuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Zobacz: Polski Ład i inflacja napędzą podwyżki pensji. W niektórych branżach nawet o 20 proc.
Jak zaznacza prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów, już pod koniec 2021 roku mieliśmy do czynienia z presją płacową. W ostatnich miesiącach silnie rośnie produkcja przemysłowa. Jeżeli w sektorze usług nie pojawią się nowe obostrzenia i zacznie on stopniowo wracać do normalnej działalności, to automatycznie także tu pojawi się problem wzrostu wynagrodzeń. I to przynajmniej na poziomie zbliżonym do inflacji. Ta, zdaniem eksperta, wzrośnie w styczniu i lutym.
- Od początku 2022 roku obowiązuje wyższy, urzędowo wyznaczany, poziom płacy minimalnej, a to działa na rzecz podwyższania także pozostałych wynagrodzeń. Na pewno będzie presja płacowa w tych ośrodkach i branżach, gdzie są największe trudności z pozyskiwaniem pracowników, czyli tam, gdzie jest najniższa stopa bezrobocia albo nie ma go wcale. W takiej sytuacji pracodawcy chcąc pozyskać pracowników, muszą im oferować dostatecznie korzystne warunki płacowe. Jednak sama wyższa pensja niekoniecznie musi być rozstrzygającym czynnikiem. Istotny jest całokształt warunków pracy - wyjaśnia prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Paweł Wojciechowski, były minister finansów, podkreśla, że ponad połowa pracowników zgłasza pracodawcom żądania płacowe, aby ochronić się przed wysoką inflacją. Jest to uzasadnione, zwłaszcza jeśli wynosi ona 8 proc., co jest porównywalne do utraty jednej pensji. Niektóre firmy już w 2021 roku zdecydowały się na 10 proc. podwyżki. Natomiast w wielu nowych kontraktach pojawiają się klauzule inflacyjne, dlatego dochodzi również do zwiększenia rotacji pracowników.
Inflacja się nie zatrzymuje
- Od 2022 roku pojawiają się czynniki, które mogą doprowadzić do dalszego wzrostu inflacji. To przede wszystkim wyższe ceny nośników energii. Do tego część podatkowa Polskiego Ładu, głównie składka zdrowotna, która dla małych i średnich firm będzie oznaczała wyższy koszt. Moim zdaniem, rozwiązania antyinflacyjne sprawią, że nieco niższy będzie szpic inflacji, ale ona pozostanie dłużej na relatywnie podwyższonym poziomie. To nie spowoduje jakiegoś dodatkowego bardzo mocnego efektu nacisku na wzrost wynagrodzeń, tylko kontynuację tego, co już obserwujemy - analizuje Marek Zuber.
Zobacz: Tarcza antyinflacyjna ma pomóc, ale gdy się skończy, może być źle
Elżbieta Mączyńska zwraca uwagę na branże, które pod koniec 2021 roku dokonały sporych podwyżek wynagrodzeń. Zrobiły to pod wpływem sytuacji na rynku, ale tym samym obecnie mają mniejszy potencjał, mniejszą przestrzeń do dalszego podnoszenia płac. Ekspert PTE podkreśla, że jeżeli np. informatyk uzyskał 10-20 proc. lub więcej podwyżki wynagrodzenia, to dla takiej osoby obecna inflacja nie jest szczególnie dotkliwa. Ona dotyka przede wszystkim osoby najuboższe, mało wykwalifikowane, a także te, które mają bardzo ograniczone możliwości zmiany pracy czy wywarcia presji płacowej na pracodawcy.
Podwyżki tak, ale nie wszędzie
- Z informacji, które do nas docierają, wynika, że mniej więcej dwie trzecie pracodawców liczy się z podwyżkami. I prawdopodobnie najczęściej wynagrodzenia zostaną zwiększone w stopniu zbliżonym do inflacji. Dzisiaj sięgnęła ona już 8 proc., a średnioroczna to 5 proc. W naszych głowach zakotwicza się pierwsza z tych wartości, bo myśli się o obecnej sytuacji, a nie o tym, co było jakiś czas temu. Natomiast co trzecia firma nie ma środków na wyższe płace. Moim zdaniem kilka, maksymalnie kilkanaście procent pracowników mających najbardziej poszukiwane na rynku kwalifikacje, może liczyć na podwyżki wyraźnie wyższe od inflacji - komentuje Jeremi Mordasewicz.
fot. Krakenimages/Unsplash
Jak zauważa Marek Zuber, w przyszłości wzrost wynagrodzeń może nie byś tak wysoki, a wpłynie na to kilka czynników.
- Wzrost wynagrodzeń o 10 proc. wydaje się satysfakcjonujący, ale trudno go będzie utrzymać. Po pierwsze, rosną różne koszty dla pracodawców. Po drugie, sądzę, że inflacja zacznie spadać w drugiej połowie roku. A jeżeli tak się stanie, to może oczekiwania pracowników będą mniejsze niż obecnie i nie spowoduje to jakichś napięć z pracodawcami - mówi Marek Zuber.
Przeczytaj: "Rośnie inflacja, ma rosnąć moja pensja". Co odpowiedzieć pracownikowi?
Według prof. Wojciechowskiego, na podwyżki lepiej przygotowani są pracodawcy w sektorze logistycznym i kurierskim. Tak jest również w budownictwie, choć teraz zacznie hamować je ograniczenie inwestycji powiązanych ze środkami unijnymi, które są zamrożone wskutek konfliktu dot. niezależności sądownictwa. Do tego dochodzą jeszcze oczekiwane podwyżki stóp procentowych, co dodatkowo schłodzi rynek kredytów hipotecznych. Zdaniem eksperta, najtrudniej o podwyżki będzie w sektorach operujących na niskich marżach, np. w handlu, a także tych, które przeżywają trudności związane z pandemią, m.in. w turystyce czy gastronomii.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)