Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
• Do największych pracodawców na polskiej kolei należą PKP PLK, PKP Cargo, PKP Intercity oraz Przewozy Regionalne.
• Pracownicy branży kolejowej mogą liczyć na wynagrodzenia zbliżone do średniej krajowej. Nie muszą się martwić o stabilność zatrudnienia. To raczej pracodawcy mają problem ze znalezieniem chętnych do pracy.
• Podobnie jak w wielu innych sektorach gospodarki, także tutaj daje o sobie znać załamanie się szkolnictwa zawodowego i efekt luki pokoleniowej.
Przewoźnikom zatrudnienie spada, a zarządcom wzrasta
Jak wynika ze „Sprawozdania z funkcjonowania rynku transportu kolejowego w 2016 r.”, które opracował Urząd Transportu Kolejowego, w sektorze przewozów pasażerskich w Polsce zatrudnionych było 22,5 tys. osób, zaś w sektorze przewozów towarowych 27,5 tys. osób. W obu tych kategoriach statystyki pokazują postępujący spadek zatrudnienia, gdyż jeszcze na początku dekady w przewozach pasażerskich pracowało 26,6 tys. osób, zaś w przewozach towarowych ponad 36 tysięcy.
Struktura zatrudnienia w przewozach pasażerskich w 2016 r.
Wśród przewoźników pasażerskich liderami jeśli idzie o zatrudnienie były PKP Intercity (34,9 proc. ogółu - samych tylko maszynistów spółka zatrudnia 1200) oraz Przewozy Regionalne (33 proc.) i Koleje Mazowieckie (12,2 proc.), zaś wśród przewoźników towarowych poza konkurencją było PKP Cargo (68,2 proc.)
Struktura zatrudnienia w przewozach towarowych w 2016 r.
Zarządcy kolejowej infrastruktury zatrudniają blisko 41 tys. osób (czyli najwięcej od początku dekady), a głównym pracodawcą wśród nich jest rzecz jasna PKP Polskie Linie Kolejowe.
Zatrudnienie przez zarządców infrastruktury kolejowej 2007-2016 r.
Na tle dużych spółek działających w branży kolejowej przedsiębiorstwa tramwajowe nie robią już takiego wrażenia, choć trzeba pamiętać, że działają one w wielu miastach Polski i po zsumowaniu wszystkich zatrudnionych tam pracowników uzyskamy już liczbę mogącą robić wrażenie. W samych tylko Tramwajach Warszawskich pracuje ok. 3,5 tys. osób, w Tramwajach Śląskich jest ich blisko 1650 (w tym ponad 400 kobiet). Do tego trzeba dodać jeszcze tramwajarzy zatrudnionych w miejskich przedsiębiorstwach komunikacyjnych w Poznaniu, Wrocławiu, Łodzi, czy spółce Gdańskie Autobusy i Tramwaje.
Pieniądze atrakcyjne w mniejszych ośrodkach. W dużych miastach niekoniecznie
Na jakie zarobki mogą liczyć pracownicy na kolei? Z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak wynika, że w roku 2016 średnia pensja maszynisty lokomotywy wynosiła 5019 zł (mediana była na poziomie 5000 zł), dyżurnego ruchu - 4698 zł (mediana na poziomie 4018 zł), zaś dyspozytora – 4353 zł (mediana na poziomie 3960 zł). Motorniczowie tramwajów mogą liczyć średnio na 4594 zł (mediana wynosiła 3910 zł).
- W ubiegłym roku wywalczyliśmy podwyżki dla pracowników średnio o 250 złotych brutto, ale w sumie to są pieniądze w okolicy średniej krajowej – mówi Henryk Grymel, szef kolejarskiej „Solidarności”. Przyznaje, że z punktu widzenia pracowników sytuacja w branży jest korzystna – na „kokosy” nie ma co liczyć, ale stabilność zatrudnienia jest gwarantowana.
Podobnie jak w wielu innych sektorach gospodarki mamy do czynienia z rynkiem pracownika. Przewoźnicy niemalże wyrywają sobie z rąk doświadczonych maszynistów. Ci zaś mogą wręcz przebierać w ofertach pracy. W cenie są zresztą pracownicy także innych specjalności – rewidenci, dyspozytorzy czy dyżurni ruchu.
25 listopada swoje święto obchodzą pracownicy kolei. Fot. mat. Kolei Śląskich
- Zakłady mają zgody na przyjęcia, ale nie potrafią znaleźć kandydatów. O ile jeszcze w mniejszych ośrodkach jest szansa, że ktoś się skusi, to w dużych miastach nie ma chętnych do podjęcia tej pracy za takie pieniądze – ocenia Henryk Grymel.
Młodzi nie zawsze chcą podjąć pracę. Nie zawsze też mogą
Problem nie wynika jednak tylko z finansów. Zarówno związkowcy, jak i przedstawiciele spółek kolejowych przyznają, że obecna sytuacja to w dużej mierze efekt zapaści w szkolnictwie zawodowym. Doświadczeni kolejarze systematycznie przechodzą na emerytury, a ich następców nie widać. Z wyliczeń UTK wynika, że w ciągu najbliższych 5 lat na emeryturę odejdzie 4,5 tys. maszynistów, czyli nieco ponad jedna czwarta ogółu.
- W pewnym momencie szkolnictwo kształcące kadry dla kolei podupadło i pojawiła się luka pokoleniowa – przyznaje Dariusz Grajda, członek zarządu Kolei Mazowieckich i zarazem prezes Związku Samorządowych Przewoźników Kolejowych. Jak wyjaśniają Koleje Mazowieckie, aby sprostać zapotrzebowaniu na pracowników, organizują we własnym zakresie nabory i kursy na maszynistów (w tym, który przeprowadzą niebawem, chcą przeszkolić ok. 30-40 osób). Spółka we współpracy z lokalnymi samorządami tworzy też klasy patronackie w szkołach ponadgimnazjalnych (podobne działanie podejmują też inne spółki kolejowe w całym kraju – w ubiegłym roku szkolnym 28 szkół w Polsce kształciło na kierunku technik transportu kolejowego). Efekty tych działań nie są jednak widoczne od zaraz – wykształcenie maszynisty trwa od półtora roku do dwóch lat, w przypadku pozostałych zawodów nieco krócej. Na absolwentów klas patronackich trzeba czekać jeszcze dłużej.
- Przy czym nie zawsze osoby wykształcone w tym kierunku chcą potem iść do pracy w tej branży – zastrzega Grajda.
- A z tych, którzy przychodzą, to połowa odpada na badaniach. Pamiętajmy, że tu wymagana jest pierwsza kategoria wzroku i słuchu – dodaje Henryk Grymel.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)