- Najbliższe miesiące mają przynieść w Polsce spowolnienie gospodarcze, którego główną przyczyną mają być rosnące koszty prowadzenia biznesu. Ceny energii czy surowców spędzają sen z powiek przedsiębiorcom.
- A efektem spowolnienia są zwolnienia. Czy tak będzie i tym razem? Na razie nic tego nie zapowiada. Mimo to spowolnienie dotknie każdego z nas.
- - Spowolnienie gospodarcze skutkować będzie raczej spadkiem zamożności Polaków - przyznaje Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
O widmie nadchodzącego nad Polskę spowolnienia gospodarczego wspomina m.in. raport Banku Światowego. Wynika z niego, że w przyszłym roku nasza gospodarka może urosnąć o 1,6 proc. w porównaniu do 4,0 proc. prognozowanych na rok 2022 i do 3,6 proc. oczekiwanych przez Bank w poprzedniej edycji raportu, opublikowanej wiosną.
- Tempo wzrostu polskiej gospodarki może w 2023 r. spowolnić bardziej niż pierwotnie oczekiwano, ponieważ trwająca w Ukrainie wojna pogorszyła perspektywy popandemicznego odbicia w całej Europie - czytamy w raporcie Banku Światowego.
Przy czym Bank Światowy obniżył prognozy wzrostu na 2023 r. nie tylko dla Polski, ale dla większości krajów Europy i Azji Środkowej.
Kolejne firmy zapowiadają zwolnienia grupowe
Jednym z elementów tego spowolnienia są zapowiedzi zwolnień grupowych. A tych nie brakuje. Na przykład w przypadku starachowickiej firmy Cerrad, która zajmuje się produkcją płytek, za zapowiedzią zmniejszenia liczącej 1400 osób załogi o 350 pracowników stoją rosnące ceny gazu. Do Powiatowego Urzędu Pracy w Bielsku Białej wpłynęło z kolei zgłoszenie zwolnień grupowych z przyczyn dotyczących zakładu pracy od zakładu budowlanego HB-Unibud. Firma planuje zmniejszyć zatrudnienie o 40 osób. Spółka w rozmowie z PulsHR.pl nie chciała komentować przyczyny zwolnień, potwierdziła jedynie, że są one w toku.
Czytaj więcej: Zwalnia ich co trzecia firma. Powodem jest "przewinienie", na które nie mają wpływu
Niedawno taki plan ogłosił również gigant na rynku mediowym - Ringier Axel Springer Polska. Jak w wydanym oświadczeniu tłumaczy spółka, zwolnienia grupowe mają dotyczyć w sumie 8 proc. pracowników. A jest to reakcja na "postępujące spowolnienie rynku i drastyczny wzrost kosztów".
- Wszystkie decyzje personalne związane ze zwolnieniami grupowymi będą omawiane bezpośrednio z pracownikami, których dotyczą i nie będą komentowane przez spółkę - poinformowała firma.
Zwolnień grupowych jest dużo mniej niż rok temu
I choć nie ma tygodnia, by media nie informowały o nowej firmie, która planuje przeprowadzić zwolnienia grupowe, to liczba firm, które decydują się na ten krok, jest jednak dużo mniejsza niż rok temu, czyli w czasie, kiedy wychodziliśmy z popandemicznej zapaści.
GUS wskazuje, że we wrześniu zwolnienia grupowe zgłosiło 167 firm - dla porównania rok wcześniej było takich firm 345. Dotyczyły one 16,7 tys. pracowników - oznacza to spadek o 41 proc. względem poprzedniego roku. W sierpniu zwolnienia zadeklarowały 184 firmy, rok temu 355 przedsiębiorstw. W sierpniu zwolnienia grupowe dotyczyły 18,1 tys. pracowników - o 34 proc. mniej niż w tym samy miesiącu 2021 roku.
Co więcej, w 2022 roku skala zgłoszeń chęci przeprowadzenia zwolnień grupowych utrzymuje się na podobnym poziomie. W lipcu było to 156 firm, a w czerwcu 172 firmy.
Zdaniem Jakuba Rybackiego z Polskiego Instytutu Ekonomicznego spowolnienie gospodarcze nie odbije się na sytuacji na rynku pracy, a jego konsekwencje będą inne niż groźba utraty zatudnienia.
- Nadchodzące spowolnienie aktywności gospodarczej powinno mieć małe przełożenie na bezrobocie. W sierpniu w skali kraju raportowano 32 tys. osób bezrobotnych, które straciły pracę z przyczyn dotyczących zakładów pracy. To przeszło 20 proc. mniej niż w roku 2021 (41,5 tys.) - mówi Rybacki.
Czytaj więcej: Inflacja będzie szybko spadać. Wiemy, kiedy zacznie
Jego zdaniem spowolnienie gospodarcze skutkować będzie raczej spadkiem zamożności wśród Polaków.
- Obecnie podwyżki są nierównomiernie rozłożone między różnymi sektorami gospodarczymi. Pensje szybko rosną w górnictwie i transporcie, bardzo słabo w branżach związanych z prostymi usługami. Teoretycznie wciąż duży odsetek firm deklaruje podwyżki wynagrodzenia, jednak prawdopodobnie ich skala będzie niższa od inflacji. Dlatego do końca pierwszego półrocza 2023 r. siła nabywcza wynagrodzeń będzie spadać - komentuje Jakub Rybacki.
Czytaj więcej: Koszty pracy przestały być największym bólem głowy. Firmom portfele drenuje coś innego
Co do sytuacji na rynku pracy, to - w jego opinii - możemy być spokojni. Sytuacja jest stabilna, liczba nowych bezrobotnych rośnie powoli.
- Wciąż obserwujemy też dynamiczne rotacje pracowników. Agencja pracy Randstad wskazuje, że czas potrzebny na zmianę pracy wynosi około 2,5 miesiąca. Zmiany od początku roku są niewielkie. Także liczba firm raportujących niedobory pracowników wciąż jest liczna. Na koniec II kwartału wciąż nieobsadzonych było 149 tys. miejsc pracy. Stwarza to naturalny bufor przeciwko wzrostowi bezrobocia - podsumowuje ekonomista z PIE.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (2)