Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
• "Budżet nie jest z gumy, wszystkich zadowolić finansowo się nie da i niestety musimy to robić stopniowo" - powiedziała radna Halina Owsianna z klubu Zjednoczonej Lewicy.
• Podkreśliła, że obecna sytuacja w kwestii wynagrodzeń "to wieloletnie zaniedbania z poprzednich kadencji, kiedy nie było podwyżek".
• Przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz (PO) podkreślił z kolei, że "zawsze kiedy ktoś zarabia mało, a wykonuje dobrze swoją pracę, to oczekiwanie godziwego wynagrodzenia jest słuszne".
"Zdaję sobie sprawę, że kwestie dotyczące wynagrodzeń budzą zawsze wiele emocji - zwłaszcza teraz, gdy kształtuje się przyszłoroczny budżet. Postulaty pracowników samorządowych zawsze traktuję z najwyższą uwagą" - zaznaczył prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
W czwartek rano przed gmachem urzędu miasta, w którym odbywała się sesja budżetowa, zgromadziło się kilkudziesięciu pracowników miejskich jednostek, w tym jednostek kultury. Domagając się podwyżek skandowali m.in. "Obiecałeś, prezydencie". Już kilka dni temu przedstawiciele związków biorących udział w proteście w tym m.in. Solidarności, zwróciło się do prezydenta ze swoimi żądaniami na piśmie. Liczyli, że właśnie do czasu sesji budżetowej uda się w tej kwestii osiągnąć jakiś konsensus. Prezydent miasta spotkał się w czwartek z protestującymi.
"Tworząc miejski budżet musimy patrzeć perspektywicznie i podejmować często niełatwe, ale odpowiedzialne decyzje. W tegorocznym projekcie budżetu złożonym do rady miasta przeznaczyliśmy 13,5 mln zł na wzrost wynagrodzeń dla ponad 9,2 tys. pracowników samorządowych. Średnio skutkuje to kwotą 100 zł brutto na jeden etat. To suma realna, dopasowana do możliwości budżetu Poznania na przyszły rok. Nie jest on w stanie udźwignąć oczekiwań strony związkowej, co więcej - ich akceptacja pociągałaby za sobą odpowiedzialność dyscyplinarną w zakresie finansów publicznych. Jako prezydent Miasta odpowiedzialny za wykonanie budżetu takiego ryzyka podjąć nie mogę" - podkreślił prezydent.
Jak dodał, doskonale zdaje sobie sprawę, że wynagrodzenia w niektórych grupach zawodowych w niewielkim stopniu przewyższają płace minimalne. "Właśnie dla tych grup przeznaczymy dodatkowe środki. W projekcie budżetu na następny rok dla pracowników instytucji kultury przeznaczono 1 mln zł. Przełoży się to na łączną średnią podwyżkę w wysokości 200 zło miesięcznie dla 900 etatów. Z kolei dla pracowników jednostek pomocy społecznej zagwarantowano 1,5 miliona złotych. Średnia podwyżka na jeden z 800 etatów wyniesie około 250 zł" - tłumaczył Jaśkowiak.
Podkreślił także: "obejmując swój urząd nie czekałem na żądania strony związkowej". "Podjąłem decyzję o stopniowym, corocznym zwiększaniu wynagrodzeń. Zanim objąłem stanowisko, pracownicy nie otrzymali podwyżek aż cztery lata pod rząd. Nie znam powodów takiego podejścia mojego poprzednika. Zacząłem niwelować istniejące dysproporcje, ale - niestety - wieloletnich zaniedbań nie sposób naprawić skokowo. Rozmawiam z protestującymi, w pełni rozumiem ich postawę, ale miejski budżet po prostu nie jest z gumy" - wskazał Jaśkowiak.
Dodał też, miasto byłoby w dużo lepszej sytuacji budżetowej, gdyby nie koszty, jakie musiał ponieść samorząd przez wprowadzanie reform rządowych, w tym reformy oświaty. "Miasto zwróciło się do minister Zalewskiej o rekompensatę w wysokości 17 mln zł. Liczę, że dotrzyma publicznie składanych obietnic. Po otrzymaniu zwrotu będę wnioskował o przeznaczenie tych pieniędzy na podwyżki" - powiedział Jaśkowiak. Zapewnił także, że dołoży wszelkich starań, aby w przyszłym roku możliwe było podjęcie kolejnych działań skutkujących podniesieniem wynagrodzenia pracowników samorządowych. "Wierzę, że to możliwe. Nadal liczę też na odpowiedzialność i gotowość na zawarcie kompromisu przez stronę związkową" - powiedział.
Podobnego zdania jest miejska radna Halina Owsianna z klubu Zjednoczonej Lewicy. Podkreśliła, że obecna sytuacja w kwestii wynagrodzeń "to wieloletnie zaniedbania z poprzednich kadencji, kiedy nie było podwyżek".
"Budżet nie jest z gumy, wszystkich zadowolić finansowo się nie da i niestety musimy to robić stopniowo. Ja wiem, że są inne oczekiwania, ale my też patrzymy na to bardziej prospołecznie i poszczególnym grupom co roku staramy się ująć to dofinansowanie. W tej chwili to są za duże oczekiwania, nie mogliśmy spełnić tych żądań w całości. Musimy iść na ugodę i mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się uruchomić kolejną transzę, żeby wszyscy byli zadowoleni" - mówiła.
Jak dodała, zgadza się z postulatami pracowników. "Jest masa pracowników świetnie wykwalifikowanych, którzy są faktycznie niedocenieni. Rzeczywiście zarobki są niestety tragiczne i z tym się w pełni zgadzamy. Tyle tylko, że nie uzdrowimy sytuacji w ciągu nawet jednej kadencji".
Przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz (PO) podkreślił z kolei, że "zawsze kiedy ktoś zarabia mało, a wykonuje dobrze swoją pracę, to oczekiwanie godziwego wynagrodzenia jest słuszne".
"My zgłaszaliśmy do budżetu również poprawki po to, aby tym osobom, które zarabiają najmniej, podnieść wynagrodzenia w pierwszej kolejności tak, aby nie ocierały się o tę kwotę najniższego wynagrodzenia w Polsce, żeby były wyższe. Oczywiście nie zawsze wszystkim oczekiwaniom można sprostać i ja sobie zdaję sprawę z tego, że powinniśmy szukać w dalszym ciągu pieniędzy i o to też będziemy się zwracać do prezydenta" - zapewnił Ganowicz.
Radny PiS Mateusz Rozmiarek powiedział natomiast, że "wynagrodzenia, które otrzymują w jednostkach miejskich, w szczególności w jednostkach kultury są zdecydowanie za niskie. My na posiedzeniu komisji kultury i nauki mieliśmy ostatnio do czynienia z grupą pracowników z Muzeum Archeologicznego, którzy przyszli bardzo licznie, by walczyć o te symboliczne kilkaset złotych podwyżek, ponieważ często jest tak, że mają bardzo duży staż pracy, mają tytuł naukowy doktora, a zarabiają 1,6 tys. zł na rękę. Jest to mówiąc wprost sytuacja patologiczna" - podkreślił.
Jak dodał, "prezydent obiecywał już w ubiegłym roku, że te podwyżki dla pracowników będą, zresztą już wtedy była pierwsza fala protestu i okupowanie gabinetu prezydenta (...) nie da się ukryć, że dotarto do jakiegoś konsensusu, ale był to bardzo ciężki konsensus i nie do końca został on zrealizowany".
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
KOMENTARZE (0)