Partykularne interesy niektórych członków wspólnoty mogą mieć wpływ na politykę Unii. A protekcjonizm państw starej Unii jest silniejszy niż walka o konkurencyjność w ramach wspólnoty i swobodę świadczenia usług. To nie napawa optymizmem – piszą Pracodawcy RP.

• Rada Unii Europejskiej opowiedziała się za niekorzystnymi dla Polski zmianami zasad delegowania pracowników.
• Polski rząd, podobnie jak i firmy delegujące, był im przeciwny.
• Pomimo starań naszej delegacji nie udało się uzyskać szerokiego poparcia pozostałych państw UE – napisali Pracodawcy RP w specjalnym oświadczeniu.
Pracodawcy zauważają, że zmiany przyjęte przez Radę UE są dużo bardziej niekorzystne od tych, które określiła w ubiegłym tygodniu Komisja zatrudnienia i spraw socjalnych Parlamentu Europejskiego.
- Najważniejszą modyfikację stanowi wprowadzenie limitu delegowania na poziomie 12 miesięcy z możliwością jego wydłużenia o kolejne 6 miesięcy. Jest to zatem duży regres wobec wcześniejszej propozycji, która mówiła o maksymalnym czasie delegowania wynoszącym aż 24 miesiące. Okres zaledwie jednego roku uznajemy za stanowczo zbyt krótki – oceniono w oświadczeniu.
Pozostałe zmiany również wywołują kontrowersje. Dotyczy to w szczególności kwestii wynagrodzeń.
- O ile zasada równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu jest akceptowalna, to jej realizacja w dyrektywie już nie. Wciąż nie jest jasne jakie dodatkowe regulacje będą musiały stosować firmy delegujące. Najgorszą opcją byłoby stosowanie wszystkich regulacji funkcjonujących w państwie przyjmującym, w tym tych z poziomu lokalnego. Obowiązek ich stosowania wiązałby się z dodatkowymi kosztami (np. tłumaczenia tych przepisów) po stronie firm – czytamy.
Tak jak większość komentatorów, tak i Pracodawcy zauważają, że zmiany w przepisach delegowania pracowników najbardziej uderzą w państwa Europy Środkowo-Wschodniej, a zwłaszcza w Polskę.
Jak wyliczają nasz kraj deleguje blisko jedną czwartą wszystkich pracowników delegowanych w Unii.
- Zaostrzenie dotychczasowych regulacji będzie miało negatywne skutki dla polskich firm, których dalsza działalność stanie pod znakiem zapytania. Szacuje się, że zagrożonych jest 300-400 tys. miejsc pracy, a w całej UE – nawet milion – napisano w komentarzu.
Pracodawcy zwracają uwagę, że planowane regulacje wzbudzają niepokój w firmach delegujących personel, ale też w branży budowlanej oraz transportowej. W przypadku tej ostatniej szczegółowe rozwiązania zostaną przyjęte w ramach tzw. Pakietu Mobilności.
Jak podkreślono jedynym plusem zmian zaproponowanych przez Unię jest to, że przewidziany został 4-letni okres przejściowy na dostosowanie się do nowych regulacji.
- Ale to tylko odwlecze w czasie to, co nieuniknione, czyli obowiązek stosowania nowych regulacji dotyczących delegowania, narzuconych przez Brukselę – dodają Pracodawcy.


KOMENTARZE (0)