Jesienią tego roku do PPK będą przystępować jednocześnie firmy II fazy (zatrudniające od 50 do 249 pracowników) oraz III fazy (zatrudniające od 20 do 49 osób). Będzie to ważny czas dla 80 tys. firm i 4 mln pracowników.
Z badania ING "Co nam mówią o przyszłości PPK uczestnicy pierwszego etapu?" przeprowadzonego wśród 805 osób z firm zatrudniających powyżej 250 osób (pierwsi uczestnicy programu) wynika, że 81 proc. badanych słyszało o PPK, a 75 proc. tej grupy zostało zapisane do programu. Co istotne, 56 proc. osób z grupy, która zostały zapisane do PPK, pozostało w programie.
- Co czwarta (24 proc.) osoba z grupy, która nie słyszała o PPK lub nie została zapisana (19 proc. ogółu badanych), jest zainteresowana uczestnictwem w programie. Z kolei połowa tej grupy (51 proc.) nie chce mieć PPK – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. - Nasze dane są zbieżne z oficjalnymi danymi - łącznie 46 proc. ma lub chce mieć PPK – dodaje.
59 proc. osób, które pozostały w PPK, kierowało się obawą o niską emeryturę. 56 proc. uważa, że dopłaty ze strony państwa i pracodawcy są atrakcyjne. Z kolei 25 proc. kierowało się możliwością pomnażania się oszczędności. Jak ocenia Benecki, wniosek jest taki, że główny powód pozostania w PPK to niskie emerytury.
- Zapytaliśmy również wszystkich badanych - nie tylko tych, którzy przystąpili do PPK - czy martwią się o niską emeryturę. 58 proc. odpowiedziało twierdząco - dodaje Rafał Benecki.
- 43 proc. badanych, którzy zdecydowali się na rezygnację z udziału w PPK, kierowało się niskim zaufaniem do państwa. Równie istotny argument to bariera dochodowa, a więc niższa pensja na rękę - wyjaśnia Benecki.
Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, zauważa, że decyzje podejmowane przez pracowników biorących udział w badaniu ING były przemyślane.
- Odsetek osób, które zrezygnowały z PPK, to grupa osób, o którą będziemy musieli zawalczyć. Kolejne lata pokażą, że głównym powodem takiej postawy był brak zaufania do państwa czy do wcześniejszych instytucji, zarządzających systemami emerytalnymi (m.in. OFE), które nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Nie dziwi, że tego zaufania nie ma – komentuje Stanisław Szwed.
Czytaj też: Praca zdalna w Kodeksie pracy? "Pierwszy projekt - w połowie września"
- Jednym z powodów przystępowania do PPK jest niska emerytura. Mając świadomość, co nas czeka w najbliższych kilkudziesięciu latach, jeśli chodzi o system emerytalny, to może to jest ten moment, kiedy uda nam się przekonać rodaków, że warto oszczędzać, aby mieć większą emeryturę – tłumaczy Szwed.
Stanisław Szwed wskazuje też, że niepokoić może grupa osób, które mają niskie dochody. Jego zdaniem należy zastanowić się, jak je przekonać do oszczędzania.
- Może warto znaleźć inny mechanizm dla tej grupy – dodaje Szwed.
Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej
Na ten problem zwraca uwagę także Paweł Wojciechowski, dyrektor w Whiteshield Partners, minister finansów w roku 2006. Mimo wielu zachęt osoby z bardzo niskimi dochodami nie są zainteresowane programami oszczędnościowymi.
- Tego typu programy nie są "kupowane" przez osoby mało zarabiające, ponieważ zwyczajnie ich na nie nie stać. Dochody są niskie i trudno, aby ludzie odbierali sobie bieżącą, podstawową konsumpcję po to, żeby odkładać na niepewną przyszłość – mówi Paweł Wojciechowski. - W wielu programach są ustalone progi finansowe. Np. w Wielkiej Brytanii jest limit 90 tys. funtów - osoby zarabiające poniżej tej kwoty nie są włączane automatycznie do programu oszczędnościowego.
- Wydaje mi się, że problem biednych emerytów przyszłości, którzy nie mieli wysokich dochodów, to zadanie dla państwa. Mimo że zachęty do oszczędzania są, to jednak zawsze będą one niewystarczające – ocenia Wojciechowski.
Dobry start
Tomasz Orlik, wiceprezes ds. operacyjnych w PFR Towarzystwie Funduszy Inwestycyjnych, zwraca uwagę na dobry start programu PPK. Jak zauważa, wyniki inwestycyjne po pierwszych miesiącach były bardzo dobre. Co więcej, fundusze PPK radzą sobie lepiej niż konkurencyjne fundusze otwarte.
- Z badań przeprowadzonych wśród instytucji obsługujących PPK wynika, że firmy te miały ogromne potrzeby w zakresie szkoleń – musiały wytłumaczyć pracownikom, jak to działa.
Działania te zostały przez pracodawców bardzo dobrze ocenione. Natomiast w dalszym ciągu istnieje głód informacji wśród pracowników. Zastanawiam się, jak będzie to wyglądało w kolejnych transzach, w których mamy coraz więcej małych podmiotów. Na tak rozdrobnionym rynku jeszcze trudniej będzie przeszkolonym pracownikom dotrzeć do ludzi, którym wytłumaczą zasady – mówi Tomasz Orlik.
- Firmy zwracały również uwagę, że ze strony państwa powinno być więcej informacji i działań marketingowych tego produktu – dodaje Orlik.
Kolejne fazy PPK
Jesienią tego roku do PPK będą przystępować jednocześnie firmy II fazy (zatrudniające od 50 do 249 pracowników) oraz III fazy (zatrudniające od 20 do 49 osób). Jak wskazuje Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Fundusz Rozwoju, łącznie będzie to 80 tys. podmiotów – 20 tys. firm z II fazy i 60 tys. spółek z III fazy. Dotyczy to 4 mln pracowników.
- W tej chwili mamy podpisane umowy z blisko połową firm zatrudniających między 50 a 249 pracowników (ponad 9 tys.), a także z ponad 5 tys. przedsiębiorstw z II fazy – mówi Marczuk. – Co istotne, rosną nam aktywa w PPK – zbliżamy się do 2 mld zł – dodaje.
- Badanie ING Banku Śląskiego napawa optymizmem. Wynika z nich, że ci, którzy przystąpili do PPK, deklarują, że nie będą się wypisywać. Co istotne, jest to świadomy wybór. Dane te potwierdza liczba uczestników PPK – komentuje Matczuk.
Debata „Pracownicze Plany Kapitałowe w nowy realiach”
Marczuk zwraca uwagę także na inną kwestię. Liczba uczestników PPK zaczęła maleć od grudnia 2019 r. Jak wskazuje, zapewne część pracowników została zapisana automatycznie i zorientowała się, że przelewy na konto są mniejsze. Do marca ubyło kilka tysięcy. Co jednak ciekawe, po tym okresie liczba ta zaczęła rosnąć.
- Straty z pierwszych miesięcy 2020 r. zostały odrobione. To bardzo zaskakujące, ponieważ wydawałoby się, że w czasie pandemii koronawirusa będzie inaczej. Myślę jednak, że Polacy zauważyli, że w trudnych czasach warto mieć oszczędności – ocenia Bartosz Marczuk.
Ponadto ambasadorami PPK stali się jego dotychczasowi uczestnicy – podkreśla.
PPK – dlaczego warto?
Jarosław Skorulski, prezes BNP Paribas Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, zauważa, że Pracownicze Plany Kapitałowe mają kilka aspektów. Jednym z nich jest strona psychologiczna, która dotyczy zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Do tego dochodzi aspekt ekonomiczny – uczestnicy programu muszą zadać sobie pytanie, czy stać ich na odkładanie składek.
Kolejny aspekt PPK to warunki oszczędzania, które zdaniem Skorulskiego przemawiają na korzyść programu. Pod tym względem program jest atrakcyjny nawet w porównaniu do europejskich rynków.
- Dotychczas wprowadzaliśmy różne mechanizmy i popełnialiśmy błędy. Teraz mamy PPK, które w mojej opinii są bardzo ciekawe w porównaniu z poprzednimi programami. Są przemyślane, jeśli chodzi o fundusze inwestycyjne, które dopasowano do różnych grup wiekowych. Osoby, które nie mają doświadczenia, mogą zostać sprofilowane i przypisane do konkretnych funduszy, uwzględniających grupę wiekową uczestników – komentuje Jarosław Skorulski.
Im krótszy czas, który pozostał do emerytury czy końca kariery zawodowej, tym bezpieczniejsze powinny być inwestycje. Właśnie tak skonstruowany jest program PPK – dodaje.
- Uczestnik wpłaca tylko część pieniędzy. Przykładowo, jeśli wpłaci 800 zł, to drugie tyle otrzyma od pracodawcy i państwa. Na konie będzie miał ok. 1900 zł – wylicza Jarosław Skorulski.
Zalety programu PPK dostrzega również Paweł Jaroszek, członek zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak podkreśla, od lat widoczna jest obawa o przyszłość, kiedy to będziemy mieć więcej wolnego czasu – Polacy martwią się, że nie starczy im środków. Z drugiej strony zauważalna jest także niechęć czy niezdolność do gromadzenia oszczędności, które pozwolą zapewnić im przyszłość emerytalną na odpowiednim poziomie.
Z tego jednego punktu widzenia projekt PPK jest bardzo dobry, ponieważ po pierwsze edukuje - pokazuje, że należy pieniądze odkładać. Z drugiej strony pokazuje, ile kapitału musimy odłożyć, żeby mieć godziwą przyszłość – komentuje Jaroszek.
Długoterminowe oszczędzanie
Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich, zwraca uwagę, że długoterminowe oszczędności są korzystne dla gospodarki i dla samych oszczędzających.
Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich
- To także pewnie sposób zabezpieczenia na przyszłość. Z danych GUS wynika, że w 2050 roku na 1 pracującego będzie przypadać 5 emerytów. My nie mamy czasu, aby czekać – komentuje Markiewicz.
Według Waldemara Markiewicza, PPK to bardzo dobry program, który ma dwa cele: zabezpieczenie na przyszłość i zwiększenie dostępności kapitału na rynku kapitałowym.
- W praktyce badania są jednoznacznie. W krajowe przedsiębiorstwa lokuje krajowy kapitał. Duże przedsiębiorstwa mogą sięgać po zagraniczny kapitał. W związku z tym, jeśli chcemy tworzyć gospodarkę z silnym sektorem firm prywatnych, to musimy zbudować mocną bazę kapitału w kraju. Długoterminowe oszczędności, które są źródłem tego krajowego kapitału na rynku, zmniejszają także zależność giełdy od kapitału zagranicznego – ocenia Waldemar Markiewicz.
- Jeśli chodzi o innowacyjność gospodarki, to jesteśmy gdzieś na 5. miejscu od końca w UE. Z kolei innowacje są podstawą poprawy produktywności, polepszenia warunków miejsc pracy oraz wyższych zarobków. Finalnie chodzi o to, żeby Polacy więcej zarabiali. Właśnie dlatego PPK są ważne, ponieważ są źródłem kapitału dla budowania większej produktywności polskiej gospodarki – dodaje Markiewicz.
Debatę poprowadziła Dominika Sikora, zastępca redaktora naczelnego, Dziennik Gazeta Prawna
Tekst powstał podczas panelu „Pracownicze Plany Kapitałowe w nowych realiach”, który odbył się podczas XII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Zapis całej sesji znajdziecie poniżej.
KOMENTARZE (4)