- PortalSamorzadowy.pl
- •14 cze 2017 14:47
Podwyżka uposażenia, która według przeciwników reformy oświaty miała być marchewką dla nauczycieli, może okazać się iluzją. Wciąż nie wiadomo, kiedy będzie i w jakiej wysokości.

Minister edukacji narodowej Anna Zalewska obiecała, że w kwietniu przedstawi harmonogram podwyżek dla nauczycieli od 2018 r. Zadeklarowała też, że wynagrodzenia nauczycieli wzrosną o 15 proc. w trzy lata. Na tę podwyżkę nauczyciele czekają od 2012 r., bo od tego czasu ich uposażenia nie były podwyższane ani waloryzowane. Wiceszefowa MEN Marzena Machałek deklarowała w radiowych Sygnałach Dnia, że podwyżki będą "zdecydowane", a nauczyciele będą z nich "zadowoleni."
W kwietniu okazało się jednak, że planu podwyżek nadal brak, a wicepremier i minister finansów Mateusz Morawiecki ujawnił, że temat podwyżek zostaje odsunięty o kolejne miesiące. – Do tematów budżetowych przystąpimy w ciągu najbliższych dwóch miesięcy – zapowiedział wicepremier w TVN 24.
Przyznał, że podwyżki są możliwe, ale jest kwestią do uzgodnienia, w jakiej skali. Zaznaczył, że na pewno w ciągu paru miesięcy poznamy więcej konkretów. Samorządowcy nie mają nic przeciwko temu. Liczą na uwzględnienie swoich postulatów wprowadzających lepsze dla nich rozwiązania. Związek Nauczycielstwa Polskiego i nauczyciele obawiają się, że podwyżki okażą się kolejną iluzją, związkowcy liczą jednak na to, że w dalszych pracach uwzględniony zostanie ich protest i skala podwyżki będzie wyższa.
– Podwyżka w wysokości 15 proc. nie jest „zdecydowana”, a tym bardziej „zadowalająca”. Ledwie waloryzuje płace – powiedział serwisowi PortalSamorządowy Jerzy Ewertowski, członek Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. – Uważamy, że zanim zacznie się mówić o podwyżce, wcześniej trzeba zrewaloryzować zaległe dochody nauczycieli o 10 proc. i dopiero od tej kwoty, od tego momentu możemy mówić o podwyżce.
Ewertowski podkreśla, że tak naprawdę związek nie chce, by ktoś nauczycielom coś corocznie ustalał. – Dość mamy czekania na łaskawość polityków i urzędników, ustalanie przez nich kwoty i stawki. Niech się wypchają. Chcemy zbudować taki system, w którym płaca zasadnicza byłaby dostosowana do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej – opowiadał związkowiec „Solidarności”.
Czytaj więcej tutaj.



KOMENTARZE (0)