- PortalSpozywczy.pl
- •7 kwi 2017 17:52
– Na przykładzie sporu firmy Jeronimo Martins z częścią swoich pracowników widać, że obecnie pracownicy sektora retail mają mocną pozycję negocjacyjną i dlatego pojawiła się silna presja płacowa – komentuje dla serwisu portalspozywczy.pl Andrzej Kubisiak, dyrektor Zespołu Analiz i Komunikacji Work Service.

– W zeszłym roku widzieliśmy, że sektor handlu detalicznego to branża, w której pojawiło się wiele nowych rekrutacji, ale również jest to sektor gospodarczy, w którym w największym stopniu wzrosła trudność w pozyskaniu pracowników. To powoduje, że pracownicy mają silniejszą pozycję negocjacyjną i to przekłada się na większą presję płacową – dodaje ekspert.
Firma Jeronimo Martins informuje o podwyżkach, ale pracownicy zrzeszeni w NSZZ "Solidarność" w Biedronce wyjaśniają, że podwyżki są za niskie i nie dotyczą wszystkich pracowników. – Widać zatem, że oczekiwania pracowników handlu są wysokie, czyli widać tę presję płacową – tłumaczy Andrzej Kubisiak.
Czytaj też: „Solidarność” w Biedronce zapowiada spór zbiorowy. Znamy postulaty związkowców
Dodaje, że jeśli porównamy wynagrodzenia w handlu na podstawowych stanowiskach z innymi zawodami, to okaże się, że w Jeronimo Martins kasjer czy sprzedawca zarabiają 2600-2700 zł brutto i jest to porównywalna kwota z medianą wynagrodzeń pielęgniarek, które skończyły wyższe studia czy specjalistyczne kursy oraz referenta w administracji publicznej, który również skończył studia.
– Widać więc, że dochodzi tu do pewnego rodzaju paradoksu na rynku pracy – pracownicy na podstawowych stanowiskach w sektorze handlu zarabiają i chcą zarabiać więcej niż pracownicy legitymujący się studiami wyższymi w sektorze medycznym czy administracji publicznej – mówi ekspert.


KOMENTARZE (0)