Świadczenia osób, które w tym roku przejdą na emerytury, będą o 5 proc. wyższe - policzyli demografowie. Eksperci obawiają się, że zacznie się ucieczka z rynku pracy.

Jak dowiedział się dziennik "Rzeczpospolita" Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zwróci się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, by sprawdził, w jaki sposób pandemia i wysoka umieralność w 2020 r. wpłyną na świadczenia. "Jeśli okaże się, że znacząco, poszuka sposobów, by te różnice zniwelować" - podaje gazeta.
Dziennik przytacza dane GUS z których wynika, że w minionym roku zmarło 477 tys. osób - o 67 tys. więcej niż rok wcześniej. To - jak czytamy - efekt drugiej fali pandemii, bo w IV kwartale 2020 r. zarejestrowano o 60 proc. zgonów więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego.
"COVID-19 jest szczególnie niebezpieczny dla osób starszych. To głównie wyższa śmiertelność w tych grupach powoduje, że średnia długość życia się skraca" - mówi cytowany przez gazetę demograf z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Piotr Szukalski.
Jak dodaje, długość życia nie rośnie w zasadzie od 2016 r., ale nigdy dotąd spadki nie były aż tak duże. "W ubiegłym roku średnia trwania życia mężczyzn skróciła się o około 1,3 roku, a kobiet o 0,8" - tłumaczy ekspert i przypomina, że im krótszy przewidywalny czas życia, tym wyższe świadczenie.
Z analiz "Rzeczpospolitej" przeprowadzonych na podstawie danych GUS wynika, że tylko ze względu na wyższą śmiertelność w ubiegłym roku emerytura osób, które przejdą na nią w tym roku, będzie o około 5 proc. wyższa.
"Pandemię przetrwają silniejsi, którzy będą żyć dłużej. Czyli w kolejnych latach długość trwania życia będzie się okresowo sztucznie zwiększać, a wysokość świadczeń relatywnie zmniejszać - podkreśla prof. Szukalski.
Eksperci - jak pisze gazeta - zwracają także uwagę, że taka sytuacja może się przyczynić do odpływu z rynku pracy starszych pracowników.


KOMENTARZE (0)