Sejm w czwartek (13 lutego) skierował do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny. obywatelski projekt zmian w ustawie emerytalnej, umożliwiający przechodzenie na emeryturę po 40 latach pracy bez względu na wiek.
Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw został zgłoszony z inicjatywy PSL w poprzedniej kadencji w 2016 r.
- Przez opieszałość Sejmu ubiegłej kadencji i zamrożenie tego projektu procedowanie nad nim nie mogło być dokończone. Dobrze, że projekty obywatelskie nie podlegają zasadzie dyskontynuacji i są procedowane w kolejnych kadencjach - mówił w Sejmie występujący w imieniu wnioskodawców szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Zaznaczył, że projekt z racji upływu czasu wymaga zmian. Przypomniał, że pod tą propozycją zebrano ponad 115 tys. podpisów. Przekonywał, że obywatele chcą włączenia stażu pracy jako przesłanki do przechodzenia na emeryturę.
- Dlatego w uzupełnieniu tego projektu zgłosiliśmy w porozumieniu z OPZZ nowszy projekt, wychodzący naprzeciw oczekiwaniom społecznym, uwzględniający zmiany, które nastąpiły przez ostatnie cztery lata - wskazał prezes PSL.
Podkreślał, że jest to propozycja szczególnie dla tych, którzy ciężko pracują od wielu lat i zaczynają pracę w młodym wieku. Przekonywał, że takie rozwiązanie przyczyni się do zmniejszenia skali zatrudnienia w szarej strefie, da także możliwość wyboru, kiedy chce się przejść na emeryturę, ale z zagwarantowanym wyższym świadczeniem emerytalnym niż minimalne.
- W tym projekcie ustawy jest mowa o 40 latach dla kobiet i mężczyzn. W projekcie uzupełniającym, który moim zdaniem powinien być wiodący, to jest 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Wiek minimalny, który powinien być wprowadzony to 55 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Zdaniem prezesa PSL debata o emeryturach powinna być także przedmiotem obecnej kampanii wyborczej. - Staż pracy oddaje nasz wkład w cały system zabezpieczenia społecznego. Jak do tego podejdziemy, będzie miało bardzo duże znaczenie - podkreślił.
W dyskusji Janusz Śniadek (PiS) przyznał, że ma co do projektu "mieszane odczucia" choć - jak zaznaczył - idea jest mu bliska. Wskazywał, że przedstawiony projekt ma "bardzo poważne ułomności", ponieważ odnosi się do stanu prawnego z 2016 r. przed obniżeniem wieku emerytalnego.
Mówił, że jego wątpliwości budzi to, że szef PSL "był twarzą ustaw podnoszących wiek emerytalny". Jego zdaniem jest to próba odbudowywania wiarygodności. - 40 lat stażu wyłącznie składkowego wydaje się wręcz niekonstytucyjne. Z tego mogą nie skorzystać osoby, które przed 1999 r. korzystały z urlopu wychowawczego, również te osoby, które trafiły do systemu ubezpieczeń społecznych po zakończeniu nauki - wskazywał.
Zapowiedział, że ze względu na to, że jest to projekt obywatelski PiS będzie rekomendował skierowanie go do dalszych prac.
- Ten obywatelski projekt został wniesiony w 2016 r. Cztery lata zajęło, by móc ponownie o nim rozmawiać. Ten projekt z racji tego, że cztery lata leżał zamrożony ma wiele nieaktualności. Natomiast bardzo dobrze pokazuje stosunek partii rządzącej do obywateli - oceniła Monika Rosa (KO).
Zwracała uwagę, że warto zastanowić się, jak zachęcić osoby po przekroczeniu wieku emerytalnego do pozostania na rynku pracy. - Doświadczenia pokazują, że gdy ludzie mają możliwość przejścia na emeryturę, robią to - mówiła.
Zdaniem posłanki KO starzenie się społeczeństwa powoduje, że "dziura w systemie emerytalnym jest ogromna i brakuje systemu, który zachęcałby do aktywności zawodowej i pozostania na rynku pracy". Dodała, że najważniejszym problemem są zbyt niskie emerytury. Wskazywała również na potrzebę debaty o całości rynku pracy i systemie emerytalnym.
Katarzyna Kotula (Lewica) zwracała uwagę, że postulat wprowadzenia emerytur stażowych popierają związki zawodowe. - Należy mieć jednak na uwadze, że głównym ryzykiem związanym z wprowadzeniem tego projektu jest obniżenie wysokości emerytur osób przechodzących na emeryturę na podstawie kryterium stażowego w porównaniu z wysokością ich emerytur, gdyby przeszły na nią po osiągnięciu wieku emerytalnego - powiedziała.
Dodała jednocześnie, że emerytury stażowe są potrzebne jako jedna z możliwych opcji. Zapowiedziała, że Lewica zaproponuje projekt emerytur stażowych, w który będzie również obowiązkowe wprowadzenie gwarantowanej emerytury minimalnej na poziomie 1600 zł.
- Ten projekt przeleżał cztery lata, mogliśmy tę poważną dyskusję rozpocząć wcześniej - zwracał także uwagę Mieczysław Kasprzak (PSL-Kukiz'15). Przekonywał, że to rozwiązanie nie burzy systemu i jest to jeden z elementów, które należy wprowadzić. - To podnoszą ludzie ciężkiej pracy, pracujący w bardzo trudnych warunkach. To jest bardzo dobre rozwiązanie - podkreślił.
Wiceminister rodziny Stanisław Szwed ocenił, że projekt w tej wersji jest nie do zaakceptowania. Mówił, że powstawał on w innej sytuacji prawnej, po podniesieniu wieku emerytalnego. - Pan poseł pytał, dlaczego przez cztery lata nic nie zrobiliśmy. Ja bym powiedział panie pośle: szkoda tych 8 lat koalicji z Platformą Obywatelskiej, gdzie jedynym waszym rozwiązaniem było podniesienie wieku emerytalnego - powiedział Szwed.
Projekt skierowano do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny.
Zgodnie z projektem na emeryturę będzie można przejść po 40 latach opłacania składek na ubezpieczenie społeczne. Do stażu pracy liczyłaby się praca na etacie, umowie-zleceniu czy prowadzenie własnej działalności gospodarczej. Nie liczyłby się czas studiów lub bezrobocia. Jeśli wyliczona emerytura byłaby niższa od minimalnej, do tego poziomu miałoby dopłacać państwo.
KOMENTARZE (0)