- Do 15 czerwca Rada Ministrów ma czas na przedstawienie swojej propozycji wysokości minimalnego wynagrodzenia w 2024 roku.
- Jednak już wiadomo, że nie może być ono niższe niż 4254,40 zł. To wzrost o blisko 20 proc., czyli o 709,4 zł brutto. Oznacza to wyraźne spłaszczenie siatki płac, czyli dla firm nic dobrego.
- Najcenniejsi pracownicy po prostu przestaną się angażować. Uznają, że im się to nie opłaci, bo pieniądze na podwyżki, które powinni dostać za jakość swojej pracy, firmy będą musiały przeznaczyć na wypłacenie wyższej płacy minimalnej - uważa prof. Tomasz Rostkowski.
W Polsce pensja minimalna obowiązuje od 1956 r., a od stycznia 2017 istnieje również minimalna stawka godzinowa dla umów cywilnoprawnych. Zgodnie z ustawą z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę każdy pracodawca musi wypłacić swojemu pracownikowi, który jest zatrudniony na cały etat, pensję w kwocie równej co najmniej najniższej krajowej. Tam też zapisany jest mechanizm jej wyliczania. Jej wysokość zależy m.in. od wskaźnika inflacji, czyli prognozy dotyczącej wzrostu cen w kolejnym roku.
Rok 2024 będzie drugim z rzędu, w którym pracodawcy zmierzą się z rekordowo wysoką podwyżką płacy minimalnej. Zgodnie z szacunkami ekonomistów, którzy przy obliczeniach wzięli pod uwagę kryteria ustawowe obowiązujące przy jej wyliczeniu, wymagany gwarantowany poziom płacy minimalnej w przyszłym roku wyniesie 4254,40 zł, zaś minimalna stawka godzinowa - 27,80 zł. W stosunku do średniorocznego poziomu płacy minimalnej w 2023 r. oznacza to wzrost o blisko 20 proc., czyli o 709,4 zł brutto. Płaca podobnie jak w tym roku wzrośnie dwa razy - w styczniu i lipcu.
W 2023 r. najniższe wynagrodzenie wynosi 3490 zł od stycznia do czerwca, a od 1 lipca wzrośnie do 3600 zł. Jeśli rzeczywiście płaca minimalna wzrośnie w 2024 r. do 4254 zł, Polska wejdzie do grona 7 państw UE z najwyższym wynagrodzeniem minimalnym. Dla firm nie oznacza to nic dobrego.
Po co się starać, skoro moją podwyżkę dostanie ktoś inny
Przedsiębiorcy wraz z pojawieniem się informacji na temat szacunkowej wysokości podwyżki rozpoczęli coroczną tyradę. "Taka podwyżka zmusi firmy do zwolnień", "ludzie wskoczą do szarej strefy", "najmniejsi nie udźwigną tego ciężaru, będą musieli się zamknąć", "przez tak wysokie koszty pracy nie możemy się rozwijać".
Jednak prof. Szkoły Głównej Handlowej dr hab. Tomasz Rostkowski zwraca uwagę na coś innego.
- Najcenniejsi pracownicy po prostu przestaną się angażować, pomyślą: "po co mam się starać, skoro kolega obok, który się nie stara, zarabia tyle samo". A różnice płacowe między poszczególnymi stanowiskami ulegną zmniejszeniu, bo przedsiębiorcy pieniądze, które chcieli przeznaczyć na podwyżki dla ambitniejszych pracowników, będą musieli wydać na kolejną tak wysoką podwyżkę płacy minimalnej. W efekcie wiele osób, które dziś są "na granicy" i zarabiają niewiele więcej niż pensja minimalna, znajdzie się w grupie najsłabiej zarabiających. Firmy muszą naszykować się więc na spadającą efektywność pracy, bo płaca minimalna to kamień, który wywołuje lawinę konsekwencji - uważa prof. Tomasz Rostkowski.
Jego zdaniem kolejna tak wysoka podwyżka płacy minimalnej uderzy w administrację publiczną, gdzie obecnie wiele osób zarabia nieco powyżej stawek minimalnych, ale jednak powyżej. Kiedy podwyżka wejdzie w życie, to pensja minimalna zniechęci najlepszych ekspertów do związania się z tym sektorem. Będzie jeszcze trudniej znaleźć odpowiednich pracowników. Kolejna sprawa, o której warto wspomnieć, to większa motywacja do automatyzacji najprostszych, powtarzalnych procesów, za które odpowiadają pracownicy zarabiający płacę minimalną.
- Podwyżka minimalnej zmusza firmy do inwestowania w ludzi, którzy są mniej potrzebni i odbiera szansę na docenienie tych, którzy są w firmie bardziej potrzebni i bardziej chce się im angażować - twierdzi Tomasz Rostkowski.
Kolejka po podwyżkę będzie jeszcze dłuższa niż obecnie
Choć rozmowy o podwyżkach nigdy nie były domeną Polaków, to trudna sytuacja gospodarcza i inflacyjny drenaż naszych portfeli spowodowały, że coraz więcej osób się na nie decyduje. Z badania Personnel Service wynika, że w 2023 roku taki krok planuje wykonać 37 proc. badanych. To o 8 pkt. proc. więcej niż rok wcześniej.
- Lojalni pracownicy tak zrobią, będą starali się zostać w firmie i przekonać szefa do swoich argumentów, pozostali po prostu zaczną szukać pracy, w której lepiej zarobią - mówi Tomasz Rostkowski.
Rok 2024 będzie drugim z rzędu, w którym pracodawcy zmierzą się z rekordowo wysoką podwyżką płacy minimalnej. (fot. Shutterstock)
Założyciel Personnel Service Krzysztof Inglot przyznaje, że inflacja odbija się negatywnie na wszystkich, zarówno pracownikach, jak i pracodawcach, ale ci pierwsi mówią wprost, że to właśnie od swoich firm oczekują wyrównania skutków rosnących cen.
- Strategie są dosyć proste. Niemal 4 na 10 zatrudnionych pójdzie do swoich szefów po podwyżkę w 2023 roku, natomiast gdy pracodawca się nie zgodzi, pracownik poszuka lepiej płatnej pracy. Ten drugi scenariusz jest dla wielu firm nie do zaakceptowania, bo pracodawcy zdają sobie sprawę, jak trudno jest zastąpić pracownika. Dlatego główną strategią firm będzie utrzymanie załogi, a żeby to się udało, konieczne są podwyżki, z czym liczy się co druga firma. I choć skala tych podwyżek będzie różna, będzie dotyczyła połowy firm - mówi Krzysztof Inglot.
Stare mechanizmy do zmiany. A może płaca minimalna jest zbędna?
Prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan i przewodniczący zespołu budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych w Radzie Dialogu Społecznego, uważa, że obowiązujące od ponad dwóch dekad mechanizmy związane z wyliczaniem wysokości płacy minimalnej są nieadekwatne do dzisiejszych czasów i wymagają zmiany.
- Tak znaczący wzrost wynika w znacznej mierze z ustawowego mechanizmu tzw. wskaźnika weryfikacyjnego, który porównuje inflację prognozowaną w przeszłości z faktycznie odnotowanymi jej wartościami. Tymczasem wskaźnik weryfikacyjny z założenia powinien służyć zrekompensowaniu pracownikom skutków inflacji w przypadku, gdyby okazała się większa niż oczekiwano - tłumaczy prof. Jacek Męcina.
Jak zaznacza, w rzeczywistości jednak taka rekompensata nastąpiła już wcześniej, gdyż w poprzednim roku rząd ustalił znacznie wyższy poziom płacy minimalnej niż wynikało to z algorytmu ustawowego - w 2023 r. płaca minimalna wzrośnie dużo mocniej niż rzeczywista inflacja rok wcześniej, wzrost bowiem wyniesie 17,7 proc. średniorocznie w porównaniu z 2022 r. i 19,6 proc. od lipca 2023 r. w porównaniu z lipcem 2022 r.
Kraje zaznaczone kolorem mają wprowadzoną płacę minimalną - ciemnozielony kolor oznacza najwyższą kwotę, ciemnoczerwony najniższą (źródło: countryeconomy.com)
Jeszcze dalej idzie prof. Tomasz Rostkowski. - Należy zlikwidować płacę minimalną. To mechanizm, który z jednej strony blokuje wejście na rynek pracy pewnej grupie osób o kompetencjach są tak niskich, że nie opłaca się za nie płacić nawet płacy minimalnej. Z drugiej utrudnia docenienie pracowników, którzy naprawdę się starają i angażują w swoje zajęcie, bo pieniądze, które powinni otrzymać w ramach podwyżki, muszą zostać wypłacone wszystkim osobom zarabiającym płacę minimalną, bez względu na poziom ich zaangażowania - uważa Rostkowski.
Jak podaje serwis countryeconomy.com, na świecie wynagrodzenie minimalne wprowadziło 148 państw na 195 uznanych przez ONZ. Najwyższe płace minimalne obowiązują w Szwajcarii, Australii i Luksemburgu. Najniższe w Zambii, na Kubie i w Wenezueli. Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (582)