- Obecne prawo nie sprzyja rozwiązaniu problemu, jakim jest niezgodne z prawem wypłacanie części wynagrodzenia pod stołem lub praca na czarno.
- Pracownik, którego pensja nie jest w pełni zewidencjonowana, musi liczyć się z tym, że podaje przed urzędem skarbowym nieprawdę. Jeśli wyjdzie to na jaw, będzie musiał zapłacić grzywnę. Od nowego roku ma się to zmienić.
- Konsekwencje nielegalnego zatrudniania i niepełnego wynagradzania obciążać będą wyłącznie pracodawcę. Ich lista jest całkiem pokaźna.
Jak niedawno mówił o zmianach wprowadzonych w ramach Polskiego Ładu wiceminister finansów Jan Sarnowski, aktualnie system podatkowy nie ułatwia życia pracownikom, którzy nie godzą się na pracę na czarno.
- To często najsłabsi uczestnicy rynku, którzy nie mają silnej pozycji negocjacyjnej wobec pracodawcy. W efekcie mogą być zmuszeni do akceptacji ofert sprzecznych z prawem, które nie gwarantują im zabezpieczenia w przypadku choroby, założenia rodziny czy przejścia na emeryturę. Nawet w przypadku wykrycia tego procederu przez KAS, ZUS czy Inspekcję Pracy, to pracownik może się obawiać negatywnych konsekwencji przyjmowania wypłaty pod stołem. Chcemy całkowicie odwrócić tę sytuację. Od nowego roku to nie pracownik ponosić będzie podatkowe konsekwencje takich działań. Odpowiedzialność jednoznacznie zostanie przeniesiona na pracodawcę - wskazywał Sarnowski.
Obecnie prawo działa tak, że pracownik, który przyjmuje część wypłaty pod stołem, musi liczyć się z tym, że podaje przed urzędem skarbowym nieprawdę. Jeśli ten proceder wyjdzie na jaw, to będzie musi zapłacić grzywnę. Co więcej, kiedy nie ujawni wszystkich dochodów, oszukuje fiskusa i tym samym naraża budżet państwa na straty, wtedy podlega także innym karom zawartym w kodeksie karnym skarbowym. To w żaden sposób nie zachęca do zgłaszania pracodawców, którzy stosują takie metody.
Z kolei kiedy mówimy o pracy na czarno, bezrobotnym zarejestrowanym w urzędzie pracy, którzy nie powiadomią o rozpoczęciu pracy, grozi grzywna nie niższa niż 500 zł. Natomiast każdy pracujący na czarno nie ma prawa do opieki medycznej czy też nie odkłada żadnych pieniędzy na emeryturę. Co więcej, nie ma też pewności, że szef w ogóle wypłaci mu wypłatę. O przestrzeganiu norm czasu pracy czy BHP nie ma co wspominać. Jednak dużo większe problemy ma pracodawca, który dopuszcza się takiego procederu. Kary mogą na niego nałożyć różne instytucje - ZUS, PIP czy Urząd Skarbowy.
O zmianę obecnego prawa od miesięcy walczyła posłanka Razem Paulina Matysiak, która w tej sprawie zgłaszała interpelację do Ministerstwa Finansów oraz ówczesnego Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii.
- Problem wypłacania części pensji pod stołem nie jest nowy, jednak nikt nie próbuje go zlikwidować, a obecne przepisy tylko go umacniają. Bo nawet jeśli pracownik chciałby coś z tym zrobić, to i tak się na to nie zdecyduje w sytuacji, kiedy zostanie obarczony grzywną. Dzięki temu pracodawca trzyma go w szachu - tłumaczyła w rozmowie z PulsHR.pl.
Wina po stronie pracodawcy
Od nowego roku sytuacja ma się zmienić, a zyskać mają pracownicy. Zmiany zostały zapisane w ustawach wprowadzanych w ramach Polskiego Ładu. Zgodnie z nimi od 1 stycznia 2022 r. konsekwencje nielegalnego zatrudniania obciążać będą wyłącznie pracodawcę, a nie pracownika. To pracodawca będzie płacił podatek od wynagrodzenia za pracę na czarno lub od części wynagrodzenia wypłacanego pod stołem. Przypisany zostanie mu również dodatkowy przychód w wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę za każdy miesiąc nielegalnego zatrudnienia niezależnie od tego, czy faktycznie i w jakiej wysokości wypłacał wynagrodzenie.
Dodatkowo, tacy pracodawcy będą musieli zapłacić w całości składki na ubezpieczenia społeczne i składkę zdrowotną od wynagrodzeń pracujących na czarno lub wypłacanych pod stołem. Nie będą mogły zostać one zaliczone przez pracodawców do kosztów uzyskania przychodu.
Natomiast nielegalnie zatrudniony pracownik nie będzie płacił podatku od dochodów z tytułu nielegalnego zatrudnienia ani od zaniżonych zarobków, uzyska dostęp do opieki zdrowotnej i świadczeń z ubezpieczeń społecznych (emerytur, rent i zasiłków), nie będzie finansował składek na ubezpieczenia społeczne od ujawnionego wynagrodzenia, bo składki te będą w całości pokrywane przez pracodawcę, również w tej części, która na zasadach ogólnych jest finansowana przez pracownika.
Nowe przypadki
Jak wyjaśnia wiceminister finansów, nowe regulacje będą dotyczyły przypadków wykrytych po 1 stycznia 2022 r. Zwolnienie z obowiązku zapłaty PIT przez pracownika dotyczyć będzie również przypadków nielegalnego zatrudniania lub wypłat pod stołem sprzed 1 stycznia 2022 r.
- Naszym celem nie jest karanie pracowników czy pracodawców, tylko ograniczenie nieprawidłowości na rynku pracy. Dlatego zaproponowaliśmy swoistą abolicję, i to nie tylko dla pracowników, ale i dla pracodawców - wskazuje wiceminister finansów Jan Sarnowski.
Czytaj więcej: Prawie 1,5 mln Polaków dostaje pensję pod stołem. Jednak wystarczy zmienić jedną rzecz
Jeśli wobec pracodawcy do końca roku nie zostanie wszczęta kontrola, to zaległego podatku z odsetkami za lata 2021 i wcześniejsze nie zapłaci ani pracownik ani pracodawca.
Jak tłumaczy szef resortu finansów, w ten sposób rząd chce dać przedsiębiorcom możliwość powrotu do rozliczania się zgodnie z prawem na korzystnych warunkach.
- Biorąc pod uwagę skutki, z jakimi wiązać się będzie dla pracodawcy utrzymywanie nielegalnego zatrudnienia w 2022 r., przełom grudnia i stycznia to najlepszy moment na zerwanie z dotychczasowymi praktykami i podpisanie z pracownikiem umowy - podkreśla wiceminister Sarnowski.
Ruszą zgłoszenia
Zdaniem prezes ZUS prof. Gertrudy Uścińskiej nowe rozwiązania mają z jednej strony zachęcić pracowników do ujawniania przypadków pracy na czarno i wypłat pod stołem, a z drugiej strony zniechęcić pracodawców do stosowania nieuczciwych praktyk.
Co o nich sądzi poseł Paulina Matysiak, która w swojej interpelacji postulowała zniesienie restrykcji i kar dla pracowników zgłaszających taki proceder?
- Z pewnością zmiany prawne, które idą w kierunku wzmacniania i poprawiania sytuacji pracownika, są potrzebne. Jeśli mówimy o zatrudnianiu na czarno czy wypłacaniu w taki sposób części wynagrodzenia ważne są te rozwiązania, które mają na celu ukrócenie takiego procederu - komentuje pomysły Ministerstwa Finansów nasza rozmówczyni.
I od razu dodaje: - Zobaczymy, jaki przyniosą skutek. Jestem przekonana, że bez realnego wzmocnienia Państwowej Inspekcji Pracy, powalających efektów nie będzie - podsumowuje.
Mowa tu m.in. o przyznaniu inspektorom PIP uprawnień stwierdzających istnienie stosunku pracy, zaś pracodawcy musieliby dowodzić przed sądem, że prawidłowo zastosowali kontrakt cywilnoprawny zamiast etatu przy zatrudnianiu zleceniobiorcy czy podejmowaniu współpracy z osobą prowadzącą własną działalność gospodarczą.
Nielegalny proceder w liczbach
Jak w statystykach wyglądają te zjawiska? Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że nawet 1,4 mln pracowników w Polsce otrzymuje część wynagrodzenia pod stołem – to 12 proc. osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. 6 proc. wynagrodzeń w polskiej gospodarce wypłacanych jest pod stołem. W 2018 r. suma tego typu wypłat wyniosła 34 mld zł (to równowartość 1,6 proc. PKB). Średnie wynagrodzenie w 2018 r. było zaniżone o 240 zł z powodu pomijania w oficjalnych statystykach zjawiska płacenia pod stołem. Zaś 17 mld zł dochodów stracił sektor finansów publicznych w 2018 r., w tym 7 mld zł to same nieodprowadzane składki emerytalne.
Z kolei sięgając po dane Państwowej Inspekcji Pracy, dowiemy się, że w 2020 r. PIP przeprowadziła ponad 11,5 tys. kontroli skupiających się na legalności zatrudnienia i innej pracy zarobkowej polskich obywateli. Nielegalne zatrudnienie lub nielegalną inną pracę zarobkową stwierdzono podczas blisko 5 tys. kontroli, tj. w ponad 43 proc. ogółu przeprowadzonych kontroli. Rok wcześniej kontroli było 5,6 tys., a nieprawidłowości stwierdzono w 31 proc. ogółu przeprowadzonych kontroli. W ubiegłym roku inspektorzy pracy skontrolowali legalność powierzania pracy ponad 66,6 tys. osób. Nielegalne zatrudnienie lub inną nielegalną pracę zarobkową stwierdzono w odniesieniu do prawie 8,7 tys. osób, co stanowi 13 proc. osób objętych sprawdzeniem (w 2019 r. było to 12,5 tys. osób - 11 proc.).
- Nasza kontrola legalności zatrudnienia objęła w zeszłym roku prawie 70 tys. osób, a nielegalne zatrudnienie stwierdziliśmy w przypadku prawie 9 tys. osób, tj. 13 proc. objętych sprawdzaniem. W tym roku to już prawie 10 tys. kontroli. Pod tym samym kątem sprawdziliśmy 56 tys. osób, a w przypadku 6,7 tys. wykazaliśmy nielegalne zatrudnienie - wylicza zastępca Głównego Inspektora Pracy Jarosław Leśniewski.
Dodaje też, że najczęściej wykrywali wpisywanie niższej kwoty na umowie, niż ta faktycznie wypłacana do ręki lub wypłatę wynagrodzenia minimalnego, a resztę do koperty, zatrudnianie pracowników w niepełnym wymiarze czasu pracy, gdy pracują jak na pełen etat, a za różnicę otrzymują pensję pod stołem.
- Nie tylko firmy, ale także ich pracownicy często nie chcą ujawniać, że pracują nieformalnie. Perspektywa otrzymania wyższej kwoty do ręki jest kusząca. Mamy więc do czynienia z „cichym porozumieniem” pomiędzy pracodawcą i pracobiorcą w kwestii wykonywania pracy niezadeklarowanej, czego skutkiem jest ukrycie tego typu sytuacji przed organami kontroli. Takie „ciche porozumienie” zostaje najczęściej zerwane, wówczas gdy pracodawca nie wywiąże się z obowiązku wypłaty wynagrodzenia ustalonego nieformalnie i wypłacanego pod stołem - zauważa Jarosław Leśniewski.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)