Liczba kobiet aktywnych zawodowo – choć nieznacznie – spadła w czwartym kwartale 2016 r. w porównaniu do analogicznego okresu 2015 r. Tymczasem, w sieciach handlowych – które w większości zatrudniają kobiety – fale podwyżek. Czy to efekt 500+?
Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w czwartym kwartale 2016 r. było 16 mln 325 tys. osób pracujących, czyli o 0,3 proc. więcej niż w czwartym kwartale 2015 r.
W grupie pracujących było 9 mln 36 tys. mężczyzn i 7 mln 289 tys. kobiet. Pracujących mężczyzn było więcej o 51 tys., czyli o 0,6 proc. niż rok wcześniej, a pracujących kobiet mniej o 6 tys. czyli o 0,1 proc.
Jak podaje GUS, wzrosła liczba biernych zawodowo kobiet, co prawda tylko o 2 tys., ale w tym czasie (czwarty kwartał 2016 r. w stosunku do czwartego kwartału 2015 r.) o 61 tys. zmniejszała się liczba biernych zawodowo mężczyzn. Liczba kobiet biernych zawodowo wyniosła 8 mln 295 tys. W efekcie spadł wskaźnik aktywności zawodowej kobiet - z 48,6 proc. do 48,2 proc.
Ogółem w czwartym kwartale 2016 r. było 13 milionów 414 tys. osób biernych zawodowo – zarówno kobiet jak i mężczyzn. Przyczyną bierności zawodowej miliona 830 tys. osób były obowiązki rodzinne i związane z prowadzeniem domu.
Czy nieznaczny spadek aktywności zawodowej kobiet to efekt programu 500+? – Dane, które pojawiły się, jeśli chodzi o aktywność zawodową na koniec 2016 r., nie dają nam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy program 500+ plus wpłynął na dezaktywizację kobiet na rynku pracy. Z jednej strony, poziom aktywności zawodowej kobiet delikatnie się zmniejszył, ale gdy przyjrzymy się chociażby strukturze wiekowej osób, której ten spadek aktywności zawodowej dotyczy, to mamy do czynienia głównie z osobami w wieku 35-44 lata – mówi Andrzej Kubisiak, dyrektor zespołu analiz i komunikacji Work Service.
- Prawdą jest, że mamy duży przyrost po stronie powodów bierności zawodowej, jeśli chodzi o obowiązki rodzinne, natomiast, jeśli spojrzymy głębiej na tą kategorię bierności zawodowej i na strukturę wieku, to zobaczymy, że biernych osób w wieku produkcyjnym mamy o ponad 4 proc. mniej, a przybyło ich w wieku poprodukcyjnym – dodaje Kubisiak.
Chociaż obraz jest niejasny, 500+ na pewno nie zrewolucjonizowało rynku pracy, a najgorsze scenariusze, które mówiły o setkach tysiącach osób, które opuszczą rynek pracy, się nie ziściły.
– Już nasze badania, które realizowaliśmy jesienią ubiegłego roku wskazywały, że niewielki odsetek – bo 1,5 proc. osób – rozważa opuszczenie rynku pracy ze względu na świadczenie 500+ - wyjaśnia Kubisiak.
Chociaż na opuszczenie rynku pracy z powodu 500+ kobiety masowo się nie decydują, nie zawsze myślą… o powrocie. – Mamy sygnały płynące ze struktur naszej firmy, od osób, które zajmują się aktywizacją osób bezrobotnych, długotrwale wykluczonych z rynku pracy, że część z nich nie chce aktywizować się zawodowo. Jeśli mają np. jedno dziecko, wolą nie wracać na rynek pracy, niż stracić 500+, które w tym przypadku jest zależne od dochodu – zauważa Kubisiak.
Również Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP uważa, że 500+ – choć nieduży – ma jednak wpływ na decyzje zawodowe podejmowane przez kobiety. – W przypadku rodzin, które posiadają większą liczbę dzieci, może się okazać, że po okresie urlopu macierzyńskiego, w dojdzie się do wniosku, że nie opłaca się wracać do pracy – biorąc pod uwagę uciążliwości i koszty zapewnienia opieki nad dzieckiem, i wówczas kobieta decyduje się zrezygnować z zatrudnienia – mówi Kozłowski.
Takie przypadki dotyczą oczywiście rodzin, w których pensje kobiet nie są wysokie. – Jeśli kobieta ma trójkę dzieci, a pracowała 8 godzin albo więcej za 2000 brutto to nie ma się co dziwić, że postanowiła rzucić tę pracę i wrócić do domu – uważa Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych.
Również Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej potwierdza, że zapewne są przypadki, że przy bardzo niskiej płacy, kobiety, które mają kilkoro dzieci najzwyczajniej w świecie podejmują decyzję o tym, że nie opłaca im się pracować i lepiej zostać w domu z dziećmi. – To jest najlepsze rozwiązanie dla dzieci i dla rodziny. Nie widzę w tym większego problemu – mówi Szwed.
Efektem „ubocznym” 500+ jest nie tylko dezaktywizacja zawodowa kobiet, ale również – podwyżki. Płace coraz chętniej podnoszą np. sieci handlowe. Już w ubiegłym roku na taki krok zdecydowały się m.in. Lidl, Biedronka, Kaufland i Tesco (więcej o wynagrodzeniach w tych sieciach znajdziecie tutaj).
Zaledwie kilka dni temu Kaufland ogłosił kolejne podwyżki wynagrodzeń. Od 1 marca zatrudniony na pełen etat kasjer sprzedawca będzie mógł liczyć na pensję w wysokości od 2,6 do 3,1 tys. zł brutto. Oznacza to, że najniższe wynagrodzenie obowiązujące w sieci będzie o 30 proc. wyższe od aktualnej płacy minimalnej w Polsce.
Czytaj też: Pracownicy dostaną podwyżki
Przypomnijmy, że handel i usługi to jedna z najbardziej sfeminizowanych grup zawodowych w Polsce. Ok. 65 proc. pracowników tej grupy to kobiety. Czy to zatem 500+ wywołało falę podwyżek?
- Mieliśmy faktycznie taki sygnał z jednej z sieci handlowych, jakby z pretensjami, że musieli podnieść płace z tego powodu. I całe szczęście. Od wielu lat mamy problem ludzi pracujących w biedzie, ponieważ płace są niskie, i jeśli program Rodzina 500+ – który dla wielu osób, zarabiających najniższą krajową jest naprawdę ratunkiem – wymusza podwyżkę płac, to bardzo dobrze - powiedział w wywiadzie z PulsemHR.pl Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Eksperci nie postrzegają jednak 500+ jako głównej siły napędowej wzrostu płac. Według Andrzeja Kubisiaka, handel na przestrzeni ostatniego roku doświadczył największych niedoborów kadrowych.
- Żadna inna branża, aż w tak dużym tempie nie zgłaszała narastających trudności rekrutacyjnych, więc działania, które podjęły sieci handlowe, były reakcją na sytuację, która ich dotknęła. I kiedy dwóch największych graczy podniosło stawki wynagrodzeń, to kolejni musieli podążyć za nimi i też takie działania podjąć. Mamy do czynienia ze swoistą wojną płacową o pracowników i niewątpliwie 500+ ma w tym swój udział, ale na pewno nie jest decydującym czynnikiem – komentuje Kubisiak.
- 500+ trochę przyśpieszyło wzrost płac, który i tak musiał nastąpić – podsumowuje natomiast Łukasz Kozłowski.
KOMENTARZE (0)