- W połowie czerwca firma rekrutacyjna Gi Group przedstawiła wyniki najnowszej odsłony Barometru Rynku Pracy. Wynika z niego, że w kwietniu 2022 roku podwyżki wynagrodzenia spodziewało się 41 proc. badanych.
- Nadal wyższe zarobki są głównym powodem poszukiwania nowej pracy - deklaruje tak 43 proc. respondentów.
- Jak podczas rozmowy o podwyżce powinien zachować się pracodawca, szczególnie w momencie, w którym firmy nie stać na wzrost wynagrodzeń. A taka sytuacja to rzeczywistość w wielu przedsiębiorstwach.
Z badania Gi Group wynika, że bardziej skłonni do poszukiwań nowego pracodawcy są zarabiający najmniej - do 1999 zł netto (51,4 proc.), osoby w wieku 18-24 lat (56,3 proc.), pracujący na umowach zlecenia lub o dzieło (54,6 proc). To także pracownicy niższego szczebla (39,7 proc.) i młodsi specjaliści (40 proc.).
Na zmianę bardziej otwarci są zatrudnieni w handlu (40,7 proc.) niż w innych sektorach. Rzadziej zdecydowałyby się na to osoby zbliżające się do wieku emerytalnego (16,8 proc.) i najlepiej zarabiający (25,5 proc.). Ponadto kierownicy, starsi specjaliści i zatrudnieni w sektorze publicznym są zdecydowanie mniej skłonni do poszukiwania nowego pracodawcy.
– Szczególnie niepokojące dla pracodawców powinny być wyniki badania w zakresie planów zmiany pracy w zależności od cech demograficznych. Ponadprzeciętnie wysoką skłonność do zmiany deklarują osoby najmłodsze (18-24 lata), a więc należące do pokolenia „Z”, w której to grupie odsetek ten sięga 56,3 proc. (przy średniej dla próby 33,6 proc.) – zauważa dr hab. Jacek Sienkiewicz, profesor Politechniki Gdańskiej, prezes Instytutu Analiz Rynku Pracy.
Czytaj też: Oto jak w prosty sposób przekonać każdego szefa, by dał ci podwyżkę
Odsetek pracujących, którzy myślą o zmianie miejsca zatrudnienia znacząco wzrósł w drugiej połowie 2020 roku i utrzymuje się na wysokim poziomie (33,6 proc.). Jednocześnie o niemal połowę (tj. z 82 proc. do 43,2 proc.) zmalał odsetek tych, którzy nie zamierzają podejmować takich kroków. Aż siedmiokrotnie wzrosła liczba niezdecydowanych.
Masz pieniądze, to daj je pracownikowi
Sytuacja jest prostsza, jeśli sytuacja finansowa firmy (i jakość wykonywanej przez pracownika pracy) pozwalają na podwyżkę. W czasach kryzysu wiele firm zamraża jednak procesy wzrostu wynagrodzenia. Co zrobić, gdy przychodzi pracownik z „misją: podwyżka”?
– Przedstawiamy bardzo uczciwie, jaka jest sytuacja finansowa firmy. Jeśli jest zła, to powiedzmy konkretnie, że jeśli tylko skończy się ten słabszy okres, wrócimy do tematu. Powiedzmy, że doceniamy osiągnięcia. Mówimy konkretnie, nie ogólnikowo. Mówimy w imieniu własnym, nie ogółu – wyjaśnia dr Izabela Różańska-Bińczyk z Katedry Zarządzania Zasobami Ludzkimi Uniwersytetu Łódzkiego.
Dodaje, że szef nie powinien mówić "zarząd zadecydował, prezes zamroził". Rozmawiając z pracownikiem, powinno mówić się w swoim imieniu, szczególnie jeśli o podwyżkę prosi osoba, która realizuje postawione przed nią zadania.
Choć rozmowa o podwyżce nie należy do najłatwiejszych zarówno dla pracownika, jak i pracodawcy jasne zasady „podwyżkowej gry” sprawią, iż rozmowy nie będą należały do ciężkich (fot. Unsplash)
Paulina Łączek-Ciećwierz, prezes Recruitment International Consulting Group, zauważa, że sytuacja "podwyżkowego być albo nie być" mocno uzależniona jest od branży, w jakiej działa konkretna firma.
– Dziś wiele firm skupia się na utrzymaniu zatrudnienia, stabilizacji sytuacji finansowej, więc dla części branż nie jest to moment sprzyjający rozmowom o wzroście pensji. Są jednak specjalizacje, które są bardziej odporne na wahania koniunktury, jak np. IT, specjalizacje związane z nowymi technologiami, cyfryzacją – podkreśla.
Czytaj więcej: Zarabiają średnio 216 tys. zł miesięcznie. Jest ich w Polsce coraz więcej
Dodaje, że nawet w niesprzyających czasach jest szansa na podwyższenie wynagrodzenia.
– Na wyższe wynagrodzenia mogą także liczyć talenty, osoby o unikalnych kwalifikacjach i świetnych wynikach pracy. Jeśli ich praca przekłada się bezpośrednio na dobre wyniki firmy, to łatwiej rozmawiać o podwyżce nawet w czasach kryzysu na rynku – dodaje Łączek-Ciećwierz.
Szczerość to podstawa
Kluczowa w przypadku rozmowy o podwyżce jest sytuacja, w jakiej aktualnie znajduje się firma. Kłopoty finansowe czy wymagające dużych nakładów inwestycje na pewno do dobrych momentów nie należą. Stąd pracownik powinien wiedzieć, w jakiej finansowej rzeczywistości znajduje się firma, a pracodawca powinien szczerze informować o ewentualnych problemach.
I choć rozmowa o podwyżce nie należy do najłatwiejszych zarówno dla pracownika, jak i pracodawcy, Paulina Łączek-Ciećwierz zauważa, że jasne zasady „podwyżkowej gry” sprawią, iż rozmowy nie będą należały do ciężkich.
– To nie muszą być ciężkie rozmowy, jeśli obie strony znają zasady gry i wiedzą, kiedy jest odpowiedni moment na negocjacje o podwyżce. Przede wszystkim powinna to być rozmowa face to face lub online, a nie prośba np. w formie e-maila. Z pewnością taka rozmowa nie będzie na miejscu, jeśli pracownik w ostatnim czasie nie realizował celów lub gdy wie, że firma jest w trakcie cięcia kosztów czy traci klientów – wyjaśnia.
Podwyżka to nagroda za wartość dodaną dla firmy. Warto, by pracownik przed zapukaniem do gabinetu szefa zastanowił się, co wnosi do organizacji, jakie zadania i cele realizuje ponad swoje standardowe obowiązki (fot. Unsplash)
Dodaje także (i to podpowiedź dla pracowników), że rozmowy o kolejnym szczeblu wynagrodzenia można porównać do rozmowy kwalifikacyjnej.
– Podwyżka to nagroda za wartość dodaną dla firmy. Warto, by pracownik przed zapukaniem do gabinetu szefa zastanowił się, co wnosi do organizacji, jakie zadania i cele realizuje ponad swoje standardowe obowiązki. Można przygotować sobie taką listę zrealizowanych celów, osiągnięć. W zależności od tego, w jakiej branży pracownik działa, wie, na co zwrócić uwagę. Jeśli negocjuje ewentualną podwyżkę, musi operować konkretami. Przyjście do szefa w tej sprawie zawsze sprawia trudność, bo przypomina trochę rozmowę kwalifikacyjną. Jeśli jednak firma jest w dobrej kondycji finansowej, pracownik ma bardzo dobre wyniki od dłuższego czasu, to jest duża szansa, że szef sam zaproponuje nagrodę w formie podwyżki lub inny benefit. Czasem jednak szefowie unikają takich rozmów i w takim przypadku wyjściem jest tylko złożenie oficjalnej pisemnej prośby – wyjaśnia.
I jak podkreśla, rozmowy o pieniądzach nie muszą być tematem tabu:
– Kojarzę parę sytuacji, w których pracownik prosi o podwyżkę, nie mając konkretnych argumentów, żadnych istotnych osiągnięć. To nie są wówczas rozmowy merytoryczne, ale raczej oparte na emocjach i odczuciach pracownika. Rozmowa o pieniądzach nie musi być tematem tabu, niewygodnym. Warto rozmawiać. Podwyżka powinna być korzyścią zarówno dla pracownika, jak i pracodawcy, czyli zgodnie z zasadą win-win.
Nie mów: nie jesteś jedyny w kolejce...
Tak jak pracownik nie powinien używać argumentów, że jest lepszy od innych, tak na każdą rozmowę indywidualnie powinien patrzeć pracodawca.
Jak podkreśla Izabela Różańska-Bińczyk, w rozmowach z pracownikami nie powinno używać się argumentacji z serii "nie jesteś jedyny, który ze mną rozmawia na ten temat".
– Zawsze podchodzimy indywidualnie do takiej rozmowy. Indywidualizacja to aktualna tendencja w zarządzaniu zasobami ludzkimi – wyjaśnia.
...i zaproponuj coś w zamian
Jeśli nie jesteśmy w stanie przyznać naszemu pracownikowi stałej podwyżki wynagrodzenia, warto spróbować zaproponować mu bardziej przejrzysty system premii lub pozapłacowe benefity.
– Wysokie premie uzależnione od wyników, ale także atrakcyjne benefity mogą być dodatkiem do pensji. Warto rozmawiać, negocjować i przeanalizować pracę danej osoby na przestrzeni co najmniej ostatniego pół roku – wyjaśnia Paulina Łączek-Ciećwierz.
Czytaj więcej: W Polsce będzie krótszy tydzień pracy
Źle poprowadzona rozmowa może bowiem w wielu przypadkach zostać odebrana przez pracownika w sposób negatywny. Konsekwencją może być spadek jego zaangażowania, a w ekstremalnych przypadkach nawet zachęta do zmiany pracodawcy.
– Być może ważnym argumentem przekonującym pracownika jest zaproponowanie mu innego sposobu wynagrodzenia jego zaangażowania. Zaproponujmy pakiet socjalny, możliwość szkolenia, negocjujmy pozapłacowe benefity – wyjaśnia Izabela Różańska-Bińczyk.
Warto dać pracownikowi sygnał, że do rozmowy na temat ewentualnego wzrostu wynagrodzenia powróci się np. w momencie ustabilizowania sytuacji finansowej firmy lub w przypadku rozmów rocznych czy półrocznych.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (8)