- Autor: Jolanta Miśków
- •20 sty 2015 17:09
Jest sposób, by polskie firmy transportowe nie musiały płacić kierowcom jadącym przez Niemcy 8,5 euro za godzinę pracy, zgodnie z obowiązującą od początku stycznia płacą minimalną w tym kraju.

Ustawa Mindeslohngesetz (w skrócie: MiLoG), która została przyjęta 11 sierpnia 2014 r., a weszła w życie 1 stycznia 2015 r., zakłada minimalne wynagrodzenie 8,5 euro brutto za godzinę pracy na terytorium Niemiec - niezależnie od tego, czy firma ma swoją siedzibę w Niemczech, czy w zupełnie innym kraju.
Prawo to wprowadziło dużo zamieszania wśród polskich pracodawców, szczególnie z branży transportowo-spedycyjno-logistycznej (TSL), którzy w takiej sytuacji muszą płacić znacznie więcej kierowcom, odbywającym kursy przez kraj naszych sąsiadów.
Czytaj też: Schetyna ma rozmawiać ze Steinmeierem o płacy minimalnej kierowców
- Dopóki Komisja Europejska nie ustosunkuje się do kontrowersyjnego prawa, należy przestrzegać wytycznych zapisanych w ustawie z 11 sierpnia 2014 r. Należy powiadamiać niemiecki urząd celny oraz ewidencjonować i archiwizować dokumentację pracowniczą - tłumaczy Wiktor Szymański, international and domestic freight director w Optima Logistics Group.
Jest jednak sposób, aby wymigać się od tego obowiązku.
- Ustawie nie podlegają osoby samozatrudnione, a więc może to być jeden ze sposobów postępowania w tej trudnej sytuacji. Kierowcy mogą zakładać działalność gospodarczą, i w ten sposób przewoźnik zatrudniający takiego kierowcę nie musi stosować się do nowych przepisów ustawy MiLoG, gdyż jest on samodzielnym przedsiębiorcą i swobodnie dysponuje swoim czasem pracy - wyjaśnia Szymański.


KOMENTARZE (10)