Dochód podstawowy to świadczenie wypłacane każdemu dorosłemu obywatelowi regularnie i na stałym poziomie bez względu na jego płeć, stan cywilny czy wybrany styl życia.
Dochód podstawowy w Szwajcarii miałby wynieść 2,5 tys. franków miesięcznie, czyli ok. 10 tys. zł, co może się wydawać astronomiczne w polskich warunkach, nie jest jednak bardzo wysoką kwotą dla Szwajcara.
– Polacy są za takim rozwiązaniem. Generalnie pomysł wydaje mi się niezły. Chodzi o to, by ludzie czuli się bezpiecznie i mogli sobie wybrać pracę, żeby nie było presji na niską płacę, a pracodawcy nie mogli nimi igrać. Zaledwie 2 proc. Szwajcarów po otrzymaniu tych pieniędzy rozważałoby rezygnację z pracy. Co oznacza, że nawet wysokie świadczenia społeczne nie dezaktywują zawodowo – komentuje doradca OPZZ Piotr Szumlewicz w rozmowie z telewizjapolska24.
– Kiedy zapytamy każdego człowieka, czy chciałby dostawać pieniądze za nic nie robienie, to powiedziałby „tak, oczywiście”. To jest słynne komunistyczne „Czy się stoi, czy się leży, 10 tysięcy się należy” – nie zgadza się Przemysław Wipler z partii KORWiN.
Świadczenia w Europie i na świecie
Oprócz Szwajcarii również Finlandia prowadzi prace nad wprowadzeniem bezwarunkowego dochodu dla wszystkich od 2017 roku. Z dochodem gwarantowanym eksperymentuje również 20 holenderskich miast, m.in. Utrecht.
Dotychczas testy prowadzono w latach 1974-1979 w kanadyjskim Dauphine, a w Brazylii od 2003 r. prowadzony jest program Bolsa Familia: ubogie rodziny otrzymują niewielkie świadczenie, jeżeli ich dzieci chodzą do szkoły oraz na kontrole lekarskie.
– To nie jest dokładnie to samo, co minimalny dochód gwarantowany, ale jednak dziesiątki milionów ludzi korzystają z tego rodzaju bezwarunkowych świadczeń. Tam na początku również wszyscy krzyczeli: „nie stać nas na to, to populizm!”. Mijają lata i co się okazuje? Ludzie mówią ”nie stać nas, ale na to, by to zakończyć” i „jak możemy to rozszerzyć?” – komentuje socjolog Jan Sowa w rozmowie z Wirtualną Polską.
– Oczywiście, gdyby dochód gwarantowany wprowadzić w Polsce, byliby i tacy, którzy przeznaczyliby pieniądze na piwo i siedzenie przed telewizorem. Ale myślę, że nas na to stać, że jesteśmy jako społeczeństwo wystarczająco bogaci, żeby sobie na to pozwolić. Będą tacy, którzy tak się zachowają, natomiast będzie też bardzo duża grupa ludzi, która stanie się bardziej aktywna. Obliczenia ekonomistów hiszpańskich pokazują, że nie trzeba drukować pieniędzy, nie ma konieczności podnoszenia podatków, a jeśli już to tylko dla najbogatszych. Trzeba jakby zmienić sposób dystrybucji tego, co jest, i zlikwidować system ulg podatkowych – wyjaśnia.
Nikt nie będzie leżeć „do góry brzuchem”
Krzysztof Lewandowski, publicysta ekonomiczny, stwierdził z kolei, że w przyszłości i tak pracować będą wszyscy, ale nie każdy będzie formalnie zatrudniony.
– Każdy bowiem coś robi. Nawet konsumpcja wymaga aktywności i pracy. Żeby skonsumować to, co robią maszyny, musimy włożyć w to jakąś pracę. Niewątpliwie pracować będą wszyscy, ale w koncernach tylko część z nas. Taka będzie rzeczywistość. Być może znajdziemy wówczas więcej czasu, żeby prowadzić działalność społeczną – zaznaczył.
– Zarzut, iż społeczeństwo leżeć będzie „do góry brzuchem” nie opiera się na żadnych badaniach, to tylko teoretyczny postulat. Zakłada on, że bez przymusu ekonomicznego, bez niepewności źródeł utrzymania, ludzie będą wybierali czas wolny zamiast pracy. A przecież są aktywności – jak opieka, wolontariat, działalność społeczna – które nie są opłacane, a są użyteczne dla innych. Dochód podstawowy sprawiłby, że moglibyśmy porzucić prace niskiej jakości i mniej użyteczne dla społeczeństwa, więcej czasu zostałoby nam na to, co bardziej sensowne – podkreśla na łamach Praktyki Teoretycznej dr hab. Ryszard Szarfenberg, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, politolog zajmujący się polityką społeczną, ubóstwem i wykluczeniem.
370 mld zł
Koszt roczny dochodu podstawowego w wymiarze 1000 zł miesięcznie dla dorosłej populacji Polski wynosiłby około 370 mld zł. Uzyskanie tak dużych kwot wydaje się obecnie oczywiście mało prawdopodobne w związku z 17 mld zł wydanymi na program 500+.
– Dochód musiałby zastąpić cały system świadczeń pieniężnych, czyli głównie świadczenia o charakterze ubezpieczeniowym, ale też świadczenia rodzinne, z pomocy społecznej i wiele innych – wyjaśnia Ryszard Szarfenberg.
Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha jest sceptyczny.
– Jak pokazują przykłady ze Skandynawii czy z Niemiec, dochodzi tam do tego, że całe rodziny żyją tylko ze świadczeń socjalnych. Po tym, gdy ich część obcięto, ci ludzie po prostu zaczęli robić zakupy w tańszych sklepach – mówi ekonomista.
– Wprowadzenie w Polsce dochodu podstawowego nie byłoby korzystne dla gospodarki. Gwarancja bezwarunkowego świadczenia, umożliwiającego minimum egzystencji, byłaby ciosem w przedsiębiorczość. Jesteśmy krajem goniącym Zachód i jednocześnie uciekającym przed pułapką średniego dochodu. Naszym priorytetem powinno być więc kierowanie posiadanych środków na rozwój i innowacyjność, nie zaś tworzenie nowych, korzystniej ubranych w słowa, form zasiłków – wtóruje mu Artur Skiba, prezes Antal i wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)