- Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w październiku 2022 r. w porównaniu z październikiem 2021 r. było wyższe o 13 proc. i wyniosło 6687,92 zł brutto.
- Jeżeli chodzi o przeciętne zatrudnienie w październiku 2022 r. w sektorze przedsiębiorstw w porównaniu z październikiem 2021 r. to było ono wyższe o 2,4 proc. i wyniosło 6 mln 500,9 tys. etatów.
- - Mamy rynek pracy zupełnie inny niż przy poprzednich dużych spowolnieniach gospodarczych (struktura demograficzna, malejąca podaż pracowników), co powodować będzie, że nawet przy prawie zerowej dynamice PKB w przyszłym roku stopa bezrobocia może otrzeć się co najwyżej o ok. 6 proc. - ocenia Monika Kurtek z Banku Pocztowego.
Z najnowszych danych GUS wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w październiku 2022 r. w porównaniu z październikiem 2021 r. było wyższe o 13 proc. i wyniosło 6687,92 zł brutto. Przed rokiem (październik 2021 r. do października 2020 r.) odnotowano dynamikę wzrostu przeciętnej płacy na poziomie 8,4 proc.
Jeśli chodzi o porównanie miesiąc do miesiąca (październik do września), to przeciętne zarobki utrzymują się na podobnym poziomie.
W porównaniu do analogicznego okresu 2021 r. pensje wzrosły wzrosły we wszystkich sekcjach. Najwyższą przeciętną płacę brutto w sektorze przedsiębiorstw odnotowano w sekcji „informacja i komunikacja” - 11 239,31 zł (wzrost o 12,2 proc. względem analogicznego okresu roku poprzedniego) oraz w sekcji „górnictwo i wydobywanie” - 10 142,71 zł (wzrost o 21,6 proc. względem analogicznego okresu roku poprzedniego).
Z kolei najniższą przeciętna pensję otrzymywali pracownicy zatrudnieni w sekcji „zakwaterowanie i gastronomia” na poziomie 4 715,54 zł - pomimo wzrostu w odniesieniu do sytuacji sprzed roku o 13,3 proc.
Przeczytaj: Słodko-gorzki obraz rynku pracy. Będzie coraz trudniej
Zatrudnienie w górę
Przeciętne zatrudnienie w październiku 2022 r. w sektorze przedsiębiorstw w porównaniu z październikiem 2021 r. było wyższe o 2,4 proc. i wyniosło 6 mln 500,9 tys. etatów. W stosunku do poprzedniego miesiąca przeciętne zatrudnienie zwiększyło się minimalnie (o 0,1 proc.).
GUS przypomina, że przeprowadzone badanie dotyczy firm o liczbie pracujących 10 i więcej osób i nie obejmuje m.in. administracji publicznej, edukacji, opieki zdrowotnej i pomocy społecznej.
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego podkreśla, że popyt na pracę pozostaje mocny, mimo symptomów spowolnienia w części sektorów, np. budownictwie.
- Dokłada się do tego duża liczba (około 400 tys.) uchodźców z Ukrainy, którzy od wybuchu wojny znaleźli pracę w Polsce i prawdopodobnie nie są w dużej części uwzględniani w danych GUS o zatrudnieniu. W połączeniu z sytuacją demograficzną sugeruje to utrzymanie napiętego rynku pracy i niewielkie pole do wzrostu bezrobocia mimo sporego spowolnienia gospodarczego, które najprawdopodobniej czeka Polskę w 2023 - ocenia Benecki.
Przeczytaj: Inflacja wywołała nowy trend na rynku pracy
Sytuacja na rynku pracy
Rafał Benecki zwraca też uwagę, że po bardzo udanym początku roku, widać hamowanie popytu na pracę w wielu obszarach gospodarki.
- Jest to przede wszystkim widoczne w przetwórstwie przemysłowym, gdzie od stycznia ubyło 7 tys. etatów. Ciągle bardzo dobrze radzi sobie informacja i komunikacja (+14 tys. etatów), co może być związane z przenoszeniem części firm do Polski ze Wschodu po rozpoczęciu rosyjskiej agresji. Rośnie też zatrudnienie m.in. w handlu detalicznym, co prawdopodobnie jest związane z napływem uchodźców do kraju - mówi Benecki.
Zdaniem Beneckiego słabsze od oczekiwań jest natomiast tempo wzrostu płac – jego dynamika spowolniła z 14 proc. do 13 proc. rok do roku, poniżej konsensusu (14,2 proc. rok do roku).
- Biorąc pod uwagę jak mocny jest popyt na pracę, można zakładać, że mniejsza skłonność firm do podnoszenia wynagrodzeń wynika z przygotowania na spowolnienie gospodarcze, ale także przygotowywanie budżetów firm do dużej podwyżki płacy minimalnej w 2023. Należy przy tym zaznaczyć, że w ujęciu realnym płace spadają prawie nieprzerwanie od kwietnia i najprawdopodobniej nie zmieni się to także w 2023. Już obecnie skutkuje to osłabieniem popytu konsumpcyjnego, szczególnie na dobra trwałe. To jeden z kluczowych powodów oczekiwanego przez nas spowolnienia wzrostu PKB z przyszłym roku - wyjaśnia Rafał Benecki.
W podobnym tonie wypowiada się Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego.
- Październik przyniósł wyhamowanie tempa wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw, ale jednocześnie przyspieszeniu uległo tempo wzrostu zatrudnienia. Podkreślić jednak należy, że dynamika nominalna wynagrodzeń na poziomie 13 proc. rok do roku to wciąż relatywnie wysoki wzrost i w zestawieniu ze wzrostem zatrudnienia o 2,4 proc. rok do roku (7 tys. etatów więcej w stosunku do poprzedniego miesiąca) udowadnia, że rynek pracy w Polsce pozostaje dość odporny na pogarszającą się koniunkturę. Oczywiście w ujęciu realnym płace, jak i fundusz płac, spadają, co znajdzie odzwierciedlenie w hamowaniu konsumpcji - komentuje Monika Kurtek.
Będzie pogorszenie, ale nieduże
Zdaniem Moniki Kurtek, w kolejnych miesiącach w statystykach dotyczących zatrudnienia i bezrobocia będziemy obserwować pewne pogorszenie, ale raczej nie będzie ono duże.
- Dynamika nominalna wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw jeszcze przez kilka miesięcy może utrzymywać się na dwucyfrowym poziomie (choć nierealny wydaje się raczej poziom bliski stopie inflacji), gdyż presja płacowa pozostaje silna, a w nowym roku czekają nas dwie podwyżki płacy minimalnej „podbijające" oczekiwania także tych zarabiających powyżej minimalnego poziomu - komentuje Kurtek.
- Ogólny wniosek jest taki, że mamy rynek pracy zupełnie inny niż przy poprzednich dużych spowolnieniach gospodarczych (struktura demograficzna, malejąca podaż pracowników), co powodować będzie, że nawet przy prawie zerowej dynamice PKB w przyszłym roku stopa bezrobocia może otrzeć się co najwyżej o ok. 6 proc. - dodaje.
Zobacz: Dużych zwolnień nie będzie, wyhamują wynagrodzenia. IT kryzys niestraszny
- Na razie wszystko wskazuje, że kondycja rynku pracy, zarówno od strony zatrudnienia i płac, będzie lepsza niż przyjęta w ostatniej projekcji inflacji NBP. To jeden z powodów, dla których uważamy, że powrót CPI do celu NBP może okazać się dłuższy niż zakłada projekcja. Odzwierciedli się to przede wszystkim w uporczywie wysokiej inflacji bazowej - dodaje Rafał Benecki.
Jak z kolei szacują ekonomiści z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, przez najbliższe pół roku płace będą rosły wolniej niż inflacja.
- Siła nabywcza konsumentów maleje. Wzrost wynagrodzeń (13 proc.) przez kolejny miesiąc jest niższy niż inflacja (17,9 proc.). Sytuacja ta utrzyma się przez większość przyszłego roku. Wyniki firm rosną w coraz słabszym tempie, co ograniczy przestrzeń do ewentualnych podwyżek - piszą eksperci PIE na Twitterze.
- W październiku płace spadły realnie o 5 proc. rok do roku. Naszym zdaniem ten trend się pogłębi i w lutym będzie to już spadek o blisko 10 proc. rok do roku. Po drodze oczywiście wypłaty premii inflacyjnych mogą dawać złudzenie, że z tymi płacami nie jest aż tak źle (jak w lipcu i wrześniu 2022) - oceniają z kolei specjaliści z Banku Pekao.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)