- Burza po wpisach posłanki Nowej Lewicy Anny Marii Żukowskiej.
- Żukowska skomentowała informacje GUS na temat wynagrodzeń w mikroprzedsiębiorstwach, nazywając je "biedafirmami".
- - Zawsze szanowałam i szanuje pracę oraz pracowników, ale nigdy nie będę szanowała systemu, który wymusza na ludziach wyzysk - tłumaczy swoją opinię.
Dane GUS są jednoznaczne. Jest przepaść między wynagrodzeniami oferowanymi w najmniejszych przedsiębiorstwach a zarobkami wypłacanymi w firmach zatrudniających więcej osób. W tych pierwszych średnie wynagrodzenie w 2021 roku wyniosło 3509 zł brutto, zaś średnia krajowa w tym czasie była równa 5411 zł brutto, czyli ponad 1 900 zł więcej.
I właśnie do tych kwot odniosła się posłanka Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska. W komentarzu zamieszczonym na Twitterze napisała tak:
"Politycy zachęcają Polaków do zakładania własnych firm. Problem w tym, że mikrobiznesy są najmniej wydajnymi podmiotami w gospodarce. W 2020 roku średnia płaca w mikroprzedsiębiorstwach wynosiła 3509 zł brutto, czyli zaledwie 2561 zł na rękę".
Tyle wystarczyło, by w inernecie rozgorzała gorąca dyskusja na temat funkcjonowania mikroprzedsiębiorców, zaś kolejne wypowiedzi posłanki tylko dolały oliwy do ognia.
"Przeczytał Pan ze zrozumieniem czy nie? Nic tu nie ma o ZUS-ie czy podatkach. Jest o tym, które przedsiębiorstwa generują wzrost gospodarczy i w których są wyższe płace. Gospodarce zwyczajnie opłaca się promocja zatrudnienia w dużych firmach, a nie głaskanie po głowie biedafirm" - odpisała jednemu z internautów, który odpisał na jej wcześniejszy post.
Internauci zarzucili posłance, że nie szanuje pracy ludzi prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Pisano również o „napluciu w twarz 3 mln Polaków”, którzy prowadzą takie firmy.
Głos w sprawie zabrał również Adam Abramowicz, rzecznik MŚP, który odpisał posłance, że gdyby nie MŚP, na rynku pojawiłoby się 7 mln bezrobotnych.
- Wtedy ukochane przez Panią korporacje płaciłyby dużo mniej. Korporacje bez otoczenia małych firm miałyby gorsze wyniki, co też przełożyłoby się na wysokość wynagrodzeń. Pani wywody są oderwane od rzeczywistości.
Do słów posłanki odniosła się też Monika Smulewicz, partner w Grant Thornton.
"Czy Pani wie, że w Polsce mamy około 2 mln przedsiębiorstw w sektorze MŚP? Pracuje w nich ok. 10 mln osób, czyli około 70 proc. wszystkich pracujących w polskiej gospodarce. W jakiej przestrzeni matematycznej Pani żyje? Bo my w kartezjańskiej …" - napisała.
W rozmowie z Faktem posłanka wytłumaczyła, że pisząc o "biedafirmach" miała na myśli jednoosobowe działalności gospodarcze, które są tak naprawdę etatami wypchniętymi z większych przedsiębiorstw w ramach cięcia kosztów. Wskazywała też na firmy, których właściciele, gdyby mogli wybierać drugi raz, nie zdecydowaliby się na ich otworzenie lub wrócili na etat, bo musi pracować siedem dni w tygodniu przez 24 godziny na dobę.
Podkreśliła też, że zawsze szanowała i szanuje pracę oraz pracowników, ale nigdy nie będzie szanowała systemu, który wymusza na ludziach wyzysk.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (6)