Media drążą temat nowej posady Bartłomieja Misiewicza. Wedle nowych ustaleń (12 kwietnia) były pracownik MON teraz w PGZ zarabia 50 tysięcy złotych i ma do dyspozycji samochód. PGZ zdementowała informacje mediów, nazwała je nieprawdziwymi.
- Autor: GP/PAP
- •12 kwi 2017 10:28

• Na to, by przesunąć Bartłomieja Misiewicza z MON do Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ) miało się zgodzić kierownictwo obozu rządzącego.
• Sam zainteresowany nie chce wchodzić w dywagacje o swoim wynagrodzeniu. Ucina sprawę stwierdzeniem, że to co się mówi to kłamstwa.
Wedle danych "Rzeczpospolitej" i dziennika "Fakt", młody asystent ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza ma nową posadę przy spółce zbrojeniowej jaką jest Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ). Misiewicz jest, wedle ustaleń mediów, pełnomocnikiem zarządu ds. komunikacji.
Wynagrodzenie Bartłomieja Misiewicza na tym stanowisku ma oscylować w granicach 50 tysięcy złotych miesięcznie. To nie koniec przywilejów związanych z piastowaną przez młodego człowieka posadą. Ma on mieć dostęp do służbowego samochodu i może liczyć na premię.
Osoba byłego rzecznika MON i byłego szefa gabinetu politycznego ministra obrony jest pod ścisłą obserwacją opinii publicznej. Zwłaszcza po tym, jak jego osobą zainteresowali się premier Beata Szydło i lider formacji rządzącej Jarosław Kaczyński.
Z ustaleń "Faktu" wynika, że minister Macierewicz dostał "zielone światło", by w przypadku Bartłomieja Misiewicza zamienić MON na PGZ.
Sam zainteresowany wydaje się sfrustrowany sytuacją
Na Twitterze Bartłomiej Misiewicz odnosił się do ustaleń przytoczonych tytułów prasowych. Jego wpis jasno sugeruje, że pojawiające się dane o jego wynagrodzeniu na nowej posadzie są kłamstwem. Jednocześnie bliski współpracownik Macierewicza chce uniknąć wdawania się w polemikę z prasą.
- Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu - napisał Misiewicz na portalu społecznościowym w środę (12 kwietnia).



KOMENTARZE (1)