Goldman Sachs, jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie, założony w 1869 z siedzibą w Nowym Jorku, zwiększył pensje dla młodszych bankierów po skargach na długie godziny pracy. Jednocześnie czołowy bankier instytucji skrytykował młodszych kolegów za roszczeniową postawę.

- W tym roku grupa młodych bankierów Goldman Sachs skarżyła się na 95-godzinne tygodnie pracy i poprosiła o ograniczenie ich tygodnia pracy do 80 godzin.
- Bankierzy skarżyli się na brak snu, złe traktowanie przez starszych kolegów, stres i przemoc psychiczną.
- Goldman Sachs odmówił komentarza w sprawie podwyżek płac.
Przyjmuje się, że pierwszoroczni analitycy banku inwestycyjnego na całym świecie otrzymają w tym roku podwyżkę do 110 tys. dolarów (80 tys. funtów) z wcześniejszych 86 tys. dolarów. Jak pisze Reuters, powołując się na "Financial Times", wzrost wynagrodzenia nie obejmuje premii. W drugim roku podstawowa płaca wzrośnie do 125 tys. dolarów.
Podwyżki to efekt skarg młodych bankierów. Ich działania skrytykował czołowy bankier Goldman Sachs - Xavier Rolet, który przez osiem lat kierował londyńską giełdą. Mężczyzna powiedział, że młode pokolenie bankierów powinno przestać narzekać na długie godziny pracy lub znaleźć inną pracę.
Czytaj też: W IT pieniędzy na podwyżki nie brakuje. Wzrosty płac są skokowe
Zasugerował, że banki powinny zatrudniać "biedne głodne dzieci, którym udało się przebrnąć przez studia" zamiast "utytułowanych" absolwentów.
Rolet, który na początku swojej kariery pracował w banku Goldman Sachs w Nowym Jorku i w Londynie, skomentował w serwisie LinkedIn, że w latach 80. regularnie pracował po 130 godzin tygodniowo i przez siedem dni w tygodniu.
"Pracowaliśmy cały dzień handlowy w Nowym Jorku w biurze, jedlibyśmy obiad na biurku, a następnie handlowaliśmy Azją i Tokio od 20:00 do 22:00, poszliśmy do domu podczas półdniowej przerwy i handlowaliśmy popołudniową sesją w Tokio z domu od 12:00 do 2:00 rano" - napisał Rolet.


KOMENTARZE (0)