Ostatnie lata to praca ze start-upami, które proponowały nam kolejne platformy łączące klientów, portale społecznościowe. Miałkość tych projektów sprawiała, że trudno było wybierać tych najlepszych. Dziś mamy pomysły, które zaskakują nawet tych, którzy w tym środowisku są od lat - mówił podczas sesji "Startup w rozwoju" Michał Misztal ze Startup Academy.
Jak wynika z raportu organizacji Startup Poland „Polskie Startupy 2021”, działające na polskim rynku młode firmy są coraz dojrzalsze. Ponad połowa z analizowanych firm działa do dwóch lat, a 18 proc. nawet dłużej - od 5 do 10 lat.
Coraz większa dojrzałość to coraz wyższe wyceny i przychody – w końcu to rok, kiedy doczekaliśmy się nieoficjalnie pierwszego polskiego jednorożca. I coraz większa świadomość potrzeb rynku.
Jak wyjaśnia Michał Misztal ze Start-up Academy, po latach powtarzalnych pomysłów czy wtórnych rozwiązań na polskim rynku start-upów pojawiają się nowe, często innowacyjne pomysły.
- Dziś mamy okazję wsłuchiwać się w projekty, które może nie są przykładem nowych modeli biznesowych, ale które są oparte o deep tech (rozwiązania przełomowe, zbudowane wokół unikatowych, chronionych oraz trudnych do odtworzenia osiągnięć technologicznych - przyp. red.), technologie, które osobom postronnym trudno jest zrozumieć. Ja zajmuję się tymi technologiami od dłuższego czas, ale wciąż nie rozumiem tego o czym niektórzy mówią. I myślę, że to bardzo dobrze. To świadczy o profesjonalizacji branży - tłumaczył dyrektor Start-up Academy Michał Misztal.
Michał Misztal, dyrektor Startup Academy (fot. PTWP)
Innowacyjne na rynku pomysły mają także większe szanse na pozyskanie zewnętrznych grantów i większe szanse na wybicie się na rynku światowym. Ten drugi aspekt jest szczególnie ważny. Ze wspomnianego raportu "Polskie start-upy 2021" wynika, że niemal osiem na dziesięć start-upów planuje wejść na nowe rynki zagraniczne w ciągu najbliższego roku (78 proc.)
Zobacz: Start-Up Challenge 2022: wybraliśmy najlepsze start-upy w Polsce
Na pomysł łatwo wpaść, trudniej go zrealizować
Co w przypadku pomysłu na start-up jest najważniejsze? Michał Sztanga, CEO Future Processing mówi wprost - płacący klient.
- Możemy mieć błyskotliwy fascynujący na papierze pomysł. Musimy jednak pamiętać, że użytkownik, nasz potencjalny klient, musi chcieć płacić za to, co mu proponujemy. Nie myśląc o tym, możemy się "przestrzelić". Coś, co nam się wydaje fascynujące, niekoniecznie będzie tak postrzegane przez rynek i klienta. Warto o tym pamiętać. Często jest tak, że na etapie pierwszych prac już czujemy, czy faktycznie mamy pomysły, który uda się zrealizować czy tylko spotykamy się z takim poklepywaniem po ramieniu, które nie przyniesie nic dodatkowego - tłumaczył.
Michał Sztanga, CEO Future Processing (fot. PTWP)
- Pieniądze od klienta są potwierdzeniem potrzeby - dodał Michał Misztal.
Wychodzić poza własne podwórko
Jednym z najlepiej ocenianych rynków start-upowych w Europie jest Estonia. Państwo zdecydowanie mniejsze od Polski (Estonia ma 1,3 mln mieszkańców, Polska 37, 95 mln - dane za 2020 rok) ma 7 jednorożców (start-upy, których wycena wynosi 1 mld dolarów). Przepis na sukces? Przede wszystkim rozmowa.
- Rozmawiamy, start-upy z sobą konkurują, porównujemy pomysły. Bardzo cenne jest przedstawienie swojego pomysłu. Wartościowy jest feedback, komentarze mentorów. Aby się rozwijać potrzebne jest pewne nastawienie, potrzebna jest otwartość na zmiany i otwartość na przyjmowanie rad bardziej doświadczonych - wyjaśniała Kadri Haljas, CEO Triumf Health.
Kadri Haljas, CEO Triumf Health (fot. PTWP)
Postawić granice
Jan Szajda, CEO start-upu Identt (laureata Start-up Challenge 2021) podkreślał, że najważniejsze przy współpracy raczkujących na rynku firm z dużymi korporacjami jest partnerstwo.
- Obu stronom zależy na wspólnych korzyściach. Szczęśliwie nie spotkaliśmy się z sytuacją, w której ktoś chciałby nas wykorzystać. Podczas negocjacji warunków, dalszych etapów współpracy, duże firmy mają ogromną przewagę. Start-upy zrobią wszystko, by tego swojego pierwszego dużego klienta (czy też jednego z pierwszych) pozyskać, by spełnić jego wymagania, często przekraczając swoje założone koszty. Istotne jest wyznaczenie pewnych granic, których nie można przekroczyć. Trzeba mieć świadomość, że mamy do czynienia z partnerską sytuacją - obie strony wnoszą do danej współpracy swoje wartości - wyjaśniał.
Jan Szajda, CEO startupu Identt
Start-upowiec na świeczniku
Natalia Świrska-Załuska, start-up program manager w regionie centralnej i wschodniej Europy w OVHcloud zauważyła, że w Polsce ogromnym problemem jest nie mówienie o kondycji (zdrowotnej) polskiego start-upowca.
- Pierwszy był Stefan Batory, który odważył się powiedzieć o swoich odczuciach podczas pandemii, reakcji organizmu na decyzję na zwolnienie zespołu. Jestem po rozmowie z jednym, bardzo dobrym polskich start-upowcem, który opowiadał, jak jego organizm zareagował za niepodpisanie ważnej umowy z funduszem inwestycyjnym. Start-upowcy postawieni są zawsze na świeczniku, są oceniani. Panuje przekonanie, że są to ludzie, którzy chcą komuś coś wepchnąć, coś zabrać. A my mamy świetne projekty, rewelacyjne rozwiązania. Błędem naszego ekosystemu jest brak wzajemnego wsparcia, brak wymiany wiedzy. Podejście - masz jakieś problemy, jesteś niepewny, nie zainwestuję w ciebie. Wsparcia powinni się uczyć od środowiska amerykańskiego - podkreślała.
Natalia Świrska-Załuska, Startup Program Manager CEE OVHcloud (fot. PTWP)
Michał Misztal dodał, że w Polsce musimy zmienić formę rozmowy o start-upach i ich działaniach.
- Jak w Polsce odpowiemy na pytanie kim jest przedsiębiorca, któremu się nie udało? Frajerem, któremu nie wyszło, a mógł iść pracować na etacie. Prawda jest taka, że przedsiębiorca, który zbankrutował, to jest ktoś, kto się nauczył i bardzo często wyciągnął wnioski. Jeżeli nie zaczniemy mówić w innym tonie o porażkach, nie będziemy pokazywać metodyk zmniejszania kosztów porażki, nie nauczymy się radzić z presją.
Zapis debaty od 38 minuty dołączonego filmu
KOMENTARZE (1)