• W ustawie o zawodzie lekarza utrzymano minimalną pensję rezydenta na poziomie nie mniejszym niż 70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia.
• Rezydenci chcą, by minimalna płaca wynosiła 200 proc. przeciętnych zarobków.
- Autor:jk
- •8 kwi 2016 9:57

Przyczynkiem do dyskusji na temat zarobków rezydentów był ogłoszony przez Ministerstwo Zdrowia projekt nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza, w którym utrzymano minimalne wynagrodzenie rezydenta na poziomie nie mniejszym niż 70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Rezydenci chcą, by było to 200 proc., jak zresztą proponował w 2006 r. obecny minister zdrowia jeszcze w roli prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej.
- Na początku roku Ministerstwo Zdrowia postanowiło zwiększyć limity przyjęć na studia medyczne o ok. 20 proc. Efekty zaobserwujemy dopiero za kilka lat. Ale już wiadomo, że nie będą jedynie pozytywne - ostrzega dr Stanisław Maksymowicz, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
- Natychmiast rosną bowiem wydatki na kształcenie. Co więcej, większa liczba lekarzy przy braku wzrostu pensji oraz gratyfikacji dla tych szkolących młodych lekarzy, wzmocni międzypokoleniowy konflikt, objawiający się konkurowaniem o dyżury, pacjentów w gabinetach prywatnych i w efekcie do wypychania tych słabszych – jeszcze bez specjalizacji – za granicę - dodaje.
Czytaj też: Ministerstwo Zdrowia: Bez ograniczenia rezydentur podwyżek dla lekarzy nie będzie
- Dlatego poprawienie sytuacji rezydentów należy rozpocząć od systemowej analizy sytuacji każdej ze specjalizacji i potraktować je jako odrębny problem, posiadający własne ramy interpretacyjne, własny dyskurs a nawet ideologię - uważa Maksymowicz.
Według ostrożnych wyliczeń wykształcenie specjalisty (studia plus rezydentura) kosztuje około pół miliona złotych. Patrząc jedynie na tę liczbę trzeba stwierdzić, że nie stać nas na niskie zarobki rezydentów, którzy w czasie specjalizacji lub tuż po niej wyjadą za poszukiwaniem lepiej płatnej i bardziej przyjaznej pracy za granicą.

KOMENTARZE (3)