- W wielu szpitalach ze względu na znaczny wzrost kosztów i inflację środki przekazywane przez NFZ są niewystarczające, by realizować ustawowe podwyżki płac minimalnych w ochronie zdrowia
- Dzieje się tak, mimo że NFZ przeznaczył w sierpniu dodatkowe 350 mln zł na świadczenia zdrowotne. Dyrektorzy szpitali, jeśli nie chcą złamać prawa, powinni wypłacać podwyżki
- - Jeśli tego nie zrobimy, przegramy w sądzie pracy. Wtedy będziemy musieli wypłacić wszystko wraz należnymi odsetkami - przestrzega Wojciech Konieczny, senator i dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie.
Przypomnijmy, że ustawa - regulująca wzrost najniższych wynagrodzeń w podmiotach leczniczych (średnio 22-procentowy) - weszła w życie 29 czerwca, a podwyżki miały być wypłacane od 1 lipca.
Czytaj też: Powiaty i szpitale wnioskują do NIK o kontrolę finansowania świadczeń zdrowotnych
Kto wymyślił ten algorytm?
Mimo że już ok. 90 proc. placówek ochrony zdrowia podpisało stosowne aneksy do umów z NFZ, nadal są ogromne problemy z wypłacaniem podwyżek. Okazuje się, że w wielu podmiotach, m.in. ze względu na wzrost kosztów i inflację, przekazywane środki są niewystarczające, by realizować tzw. ustawę podwyżkową.
Dzieje się tak, niezależnie od tego, że NFZ przeznaczył w sierpniu dodatkowe 350 mln zł na świadczenia zdrowotne. Jak poinformował w poniedziałek, 5 września Związek Powiatów Polskich, nadal w aż 146 z około 250 powiatowych lecznic brakuje pieniędzy na wypłacenie ustawowych podwyżek.
Temu problemowi poświęcone było poniedziałkowe (5 września) posiedzenie senackiej komisja zdrowia.
Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy: Dyrektorzy szpitali podpisywali aneksy z NFZ pod przymusem chwili (Fot. PAP/Leszek Szymański)
"Dyrektorzy szpitali podpisywali aneksy pod przymusem chwili"
- Panuje chaos. Nadal nie wiemy, w jaki sposób oszacowano koszty funkcjonowania szpitali oraz jakie dane wzięte zostały pod uwagę przy tworzeniu algorytmu, zgodnie z którym mają być wypłacane podwyżki minimalnych wynagrodzeń w podmiotach leczniczych - mówiła Beata Małecka-Libera, wiceprzewodnicząca senackiej komisji zdrowia.
Z kolei wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska informowała, że każdy z 10 szpitali podległych samorządowi stolicy wprawdzie podpisał już aneks do umowy z NFZ (ze zwiększoną wyceną świadczeń – przyp. red.), jednak aż w pięciu z tych placówek zabrakło środków na podwyżki.
- Dyrektorzy szpitali twierdzą, że podpisywali te aneksy pod przymusem chwili. "Jeśli ich nie podpisalibyśmy, w ogóle zabrakłoby nam na wypłatę pensji" - Kaznowska relacjonowała rozmowy z szefami warszawskich placówek.
Dodała, że z zgodnie z ustawą dodatkowe środki z NFZ miały wystarczyć i na podwyżki, i na wzrost kosztów działalności podmiotów leczniczych, między innymi wynikający z inflacji. Tak się jednak nie stało.
- Koszty w naszych placówkach wzrosły znacznie powyżej inflacji. Tylko ceny samego odbioru odpadów medycznych w niektórych podmiotach wzrosły aż o 1200 proc. - podkreślała wiceprezydent Warszawy.
"Ministerstwo Zdrowia w ogóle nie przygotowało się do realizacji ustawy podwyżkowej"
Remigiusz Pawelczak, dyrektor SPOZ Szpitala Szamotuły i prezes Wielkopolskiego Związku Szpitali Powiatowych zrzeszającego 30 lecznic poinformował, że w 17 z nich nadal brakuje pieniędzy na podwyżki płac wynikające z obowiązującej od 29 czerwca ustawy regulującej minimalne wynagrodzeniach w ochronie zdrowia.
- Wprawdzie 9 naszym szpitalom wystarczy środków na wypłacenie tych podwyżek, ale żaden z 30 podmiotów w naszym związku nie jest dziś w stanie pokryć wszystkich kosztów wynikających z inflacji. Łącznie wszystkim naszym szpitalom brakuje ok. 30 mln zł w skali miesiąca. Szacujemy, że zanotujemy na koniec rekordowe od wielu lat straty. W przypadku niektórych placówek sięgną nawet kilkunastu milionów zł - podał Pawelczak.
Dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie senator Wojciech Konieczny podkreślał, że sposób realizacji ustawy podwyżkowej przez resort zdrowia jest skandaliczny.
- Nie sprawdziliście nawet, ile dokładnie osób zatrudniają placówki objęte ustawowymi podwyżkami, jaki ich odsetek stanowią pracownicy niemedyczni, wreszcie na jakich zasadach są zatrudnieni - zwracał się Konieczny do przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia.
Czytaj też: Stypendia dla młodych lekarzy. Można dostać 2 tys. zł co miesiąc
"Zyskali kontraktowcy. Dla pracowników etatowych zabrakło na podwyżki"
- Efekt tego bałaganu jest taki, że najwięcej zyskały placówki, w tym niepubliczne ZOZ-y, w których znaczna część personelu pracuje na kontraktach. Te podmioty zyskały nawet 30 proc. na wynagrodzenia. Tymczasem pieniędzy na podwyżki brakuje dla pracowników etatowych - podkreślał senator.
I dodał: - Podobnie jak inni dyrektorzy szpitali nie chcę i nie mogę łamać zapisów ustawy i muszę wypłacić przewidziane przepisami podwyżki. Jeśli tego nie zrobimy, wcześniej czy później przegramy w sądzie pracy. Ale wtedy będziemy musieli wypłacić podwyżki wraz z należnymi odsetkami - przestrzegał Wojciech Konieczny.
- Jesteśmy cały czas w stałym kontakcie ze stroną społeczną. Przedstawimy kolejne rozwiązania. 12 września zaplanowane jest następne spotkanie Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia dotyczące realizacji ustawy o sposobie ustalania najniższych wynagrodzeń pracowników podmiotów wykonujących działalność leczniczą - zapowiedział wiceminister zdrowia Piotr Bromber podczas poniedziałkowego posiedzenia senackiej komisji zdrowia.
Szpitalom zabraknie pieniędzy na leczenie? (Fot. AdobeStock)
Związek Powiatów Polskich wraz z Ogólnopolskim Związkiem Pracodawców Szpitali Powiatowych złożyły wniosek do NIK o kontrolę rekomendacji AOTMiT (Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji) dotyczących nowych wycen świadczeń zdrowotnych i alarmują, że najpóźniej w listopadzie wiele placówek będą miały poważne problemy z płynnością finansową.
Czytaj też: Kosztują nawet 300 tys. zł. Najbardziej oblegane studia w Polsce nie są ani łatwe, ani tanie
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)