Sąd Okręgowy w Suwałkach (Podlaskie) zakończył sprawę apelacyjną lekarki z Suwałk, oskarżonej o przyjmowanie łapówek. W czerwcu sąd rejonowy skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Lekarka się odwołała.

Ogłoszenie wyroku Sąd Okręgowy odroczył do 18 czerwca.
Pięć lat temu białostocka prokuratura oskarżyła Justynę M.-G. o przyjmowanie łapówek. Zarzuty dotyczyły 15 takich przypadków. Według śledczych w części przypadków wysokości łapówek nie udało się ustalić, w pozostałych wahały się od 250 do 500 zł. Do dziesięciu zdarzeń doszło w latach 1997-2005. Do pozostałych pięciu - od lutego do kwietnia 2011 roku.
Lekarka nie przyznała się do zarzutów. W czerwcu suwalski sąd rejonowy rozpatrywał sprawę po raz drugi i uznał kobietę za winną części zarzutów. Oparł się na zeznaniach osoby, która miała wręczać łapówki. Sąd uznał, że od tej osoby oskarżona przyjęła 3,1 tys. zł. Co do pozostałych zarzutów orzekł, że brak wystarczających dowodów i w tym zakresie ją uniewinnił.
Od wyroku odwołali się lekarka, jej dwaj adwokaci i prokuratura. Adwokat Magdalena Obłocka powiedziała podczas procesu, że sąd powinien ostrożnie podejść do zeznań jedynego świadka, który obciąża lekarkę. Jest to bowiem matka zmarłej kobiety, którą leczyła Justyna M.-G. Adwokatka chciała całkowitego uniewinnienia swojej klientki.
Natomiast Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, skarżąc wyrok pierwszej instancji, m.in. zwróciła uwagę na rażącą - jej zdaniem - niewspółmierność kary, bo sąd nie wymierzył grzywny i nie dał zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych. Wskazała też błąd w ustaleniach faktycznych i wniosła o przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia sądowi pierwszej instancji.
Oskarżona lekarka była w przeszłości ordynatorką oddziału nefrologii i stacji dializ w Szpitalu Wojewódzkim w Suwałkach oraz wicedyrektorką tej placówki.



KOMENTARZE (0)