Od lat pogłębiają się kłopoty kadrowe w pogotowiach zarówno, jeśli chodzi o lekarzy systemu jak i ratowników medycznych. Na pytanie czy zdarzają się sytuacje, że karetka nie wyjeżdża z powodu braku zespołu Wojciech Brachaczek, zastępca dyrektora ds. ratownictwa medycznego Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach nie odpowiada wprost. - Nie powinny się zdarzać - mówi.
- RynekZdrowia/Raf
- •2 wrz 2020 6:41

Z pustego nawet Salomon
Stacje pogotowia, nie mogąc zapewnić pełnej obsady karetek „S”, zgłaszają swoje problemy wojewodom odpowiedzialnym za funkcjonowanie PRM na określonym terenie, wnioskując o zmiany w standardzie zabezpieczenia medycznego. Ci z kolei po korektach planów uzyskują akceptację resortu zdrowia. W ten sposób, godnie z przepisami, zmienia się od lat struktura PRM. To permanentny proces, który ma miejsce w całej praktycznie Polsce.
Publiczną tajemnicą jest fakt, że często, a zdarza się to w całej Polsce, tam, gdzie powinny jeździć zespoły specjalistyczne, mające obowiązek mieć w swoim składzie lekarzy, dyżur podejmują zespoły podstawowe. Po prostu lekarzy nie ma.
Czytaj też: Mariusz Politowicz ws. dyżurów: kto miał w tym czasie pracować?
Przykładem niech będzie głośna niedawno sprawa dotycząca podwykonawcy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie - Szpitala w Szczecinku. Prezes szpitalnej spółki Anna Złotowska na lipcowej sesji tamtejszej rady powiatu, która stwierdziła, że woli, aby w karetce „S” nie było lekarza i zapłacić z tego tytułu karę niż przepłacić za lekarza, bo nie ma ich na rynku.


KOMENTARZE (0)