3 lipca mielecka prokuratora rejonowa wszczęła śledztwo ws. wyłudzenia w okresie od 27 do 29 czerwca poświadczenia nieprawdy przez 71 pielęgniarek zatrudnionych w Szpitalu Specjalistycznym im. Edmunda Biernackiego w Mielcu. Doniesienie w tej sprawie złożył dyrektor szpitala Leszek Kwaśniewski.
-
- •5 lip 2018 21:39

Jak informuje "Gazeta Wyborcza", ten sam krok rozważa również dyrektor Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Na razie chore pielęgniarki są odwiedzane w domach przez pracowników kadr.
Jak informuje Marian Burczyk, szef mieleckiej prokuratury, pielęgniarki "poprzez podstępne wprowadzenie w błąd lekarzy co do stanu zdrowia uzyskały zaświadczenia o czasowej niezdolności do pracy" i "doszło do bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia nieustalonej liczby pacjentów".
Za wyłudzenie poświadczenia nieprawdy grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. Tak samo zagrożone jest bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokurator dodał, że nie jest wykluczone, iż śledztwo obejmie także kolejne pielęgniarki.
Czytaj też: Pielęgniarki masowo biorą L4. Szpital sięga po mediatora
29 czerwca 137 pielęgniarek powiadomiło swojego pracodawcę, że przebywa na zwolnieniu lekarskim. Dyrekcja szpitala zawiesiła działalność SOR-u i oddziału dermatologicznego. Wstrzymano planowe przyjęcia. 3 lipca na zwolnieniach lekarskich przebywało wciąż 95 pielęgniarek spośród 437 zatrudnionych w mieleckiej lecznicy.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", sprawą absencji pielęgniarek w mieleckim szpitalu zajął się również sanepid. Sprawdza, czy ich nieobecność w pracy nie jest efektem epidemii.
Jolanta Dul, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położonych w mieleckim szpitalu, mówi: – Są już pierwsze wezwania do prokuratury, takie informacje do mnie dotarły. Koleżanki nie wyłudziły zwolnień lekarskich. Pielęgniarki są przemęczone, wypalone zawodowo. Czujemy się zastraszane i zaszczute. Mamy cicho siedzieć? – komentuje.


KOMENTARZE (1)