Częstym zjawiskiem są próby opisywania skali problemu i opracowywania środków zaradczych na podstawie ubogich i niejednoznacznych danych. Osoby odpowiedzialne za zarządzanie absencją chorobową w przedsiębiorstwach nie zdają sobie sprawy z tego, że nieobecność „naturalna”, spowodowana faktyczną chorobą, jest zupełnie innym zjawiskiem od absencji „szarej” czy „zawodowej”.
„Szara” wynika ze źle zaprojektowanego systemu pracy i braku świadomego zarządzania absencją przez pracodawcę i da się ją w największym stopniu ograniczyć, między innymi rozmawiając z pracownikami i słuchając ich uwag.
Wedle szacunków Conperio, od 30 proc. do 70 proc. zwolnień ze wskazaniem „chory może chodzić” lub przyznawanych w ramach konieczności opieki nad członkiem rodziny, jest wykorzystywanych niezgodnie z przeznaczeniem. Absencja ”zawodowa” to skutek patologicznej chęci uniknięcia wykonywania obowiązków służbowych i wykorzystywania w tym celu zwolnień lekarskich przez pracownika. Stanowi ona średnio 10 proc. absencji chorobowej. Zazwyczaj są to bardzo długie zwolnienia, następujące bezpośrednio po sobie.
Czytaj też: Wysoka absencja chorobowa plagą polskich firm. Jak temu zaradzić?
Odpowiednie zbadanie struktury absencji powinno zawsze być pierwszym krokiem do uzdrowienia sytuacji w firmie. Dopiero na tej podstawie, mając dogłębną wiedzę na temat sytuacji swojego przedsiębiorstwa na tle innych działających w tej samej branży czy regionie, można wdrożyć skuteczne działania.
- Pracodawcy nie zdają sobie sprawy z tego, jak złożonym tematem jest absencja chorobowa. Wydaje im się, że jedynymi czynnikami wartymi wzięcia pod uwagę są liczba faktycznych chorób i skala oszustw wśród pracowników. Żeby realnie poprawić sytuację, należy również przeanalizować całą strukturę absencji. Zrozumieć, jaka część wynika ze złych warunków w pracy, jaka jest skutkiem nieodpowiednich relacji z przełożonym, a ilu pracowników decyduje się korzystać z „lewych” zwolnień ze względu na to, że mają poczucie bezkarności i braku kontroli ze strony szefostwa - mówi Edyta Grajek-Mosiołek, koordynatorka procesów zarządzania absencją chorobową w specjalizującej się w tej tematyce firmie Conperio.
- Żeby działać skutecznie, należy wiedzieć czy absencje „szare” i „zawodowe” stanowią w naszym przedsiębiorstwie 20 czy 70 procent całości zjawiska, a tak duże potrafią być różnice pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorstwami - analizuje Edyta Grajek-Mosiołek.
Eksperci, korzystając z danych dostarczanych przez pracodawców, potrafią dogłębnie przeanalizować i określić strukturę zwolnień lekarskich w danym przedsiębiorstwie. Analiza matematyczna, poparta wieloletnim doświadczeniem współpracy z przedsiębiorstwami działającymi w różnych branżach, pozwala na opracowanie systemowych rozwiązań, skrojonych na miarę i odpowiadających specyfice każdej firmy.
Cała odpowiedzialność na dziale HR?
Szefowie przedsiębiorstw wciąż często wychodzą z założenia, że całość odpowiedzialności za wdrażanie procesów ograniczających problem absencji chorobowej powinna leżeć po stronie działów HR.
Badania wyraźnie wskazują jednak na to, że ogromną rolę do odegrania mają również szefowie zespołów, brygadziści czy menedżerowie. Znaczna liczba nieuzasadnionych zwolnień lekarskich wynika ze złej atmosfery w zespole, nieodpowiednich relacji z przełożonym, czy też przymykania oka na niewłaściwe praktyki absencyjne. Przedstawiciele HR nie mają wpływu na zmianę tych praktyk, a są pociągani do odpowiedzialności za wskaźniki absencji.
Dlatego należy wyraźnie podkreślić, że do skutecznego ograniczania liczby podejrzanych absencji niezbędna jest holistyczna strategia i zaangażowanie różnych pionów przedsiębiorstwa.
Czytaj też: ZUS przypomina pracodawcom ważną kwestię o L4
- W niektórych zakładach dochodzi do sytuacji patologicznych, kiedy przełożeni pod koniec miesiąca potrafią wysyłać niektóre osoby na zwolnienie, żeby poprawić sobie wskaźniki produkcyjne. W Conperio spotkaliśmy się z taką sytuacją w kilku przedsiębiorstwach, kiedy przedstawiciele kadry zarządzającej wprost przyznawali się do takich praktyk. Wysłanie kilku osób na zwolnienie pozwalało im oszukać system, sprawić że ich praca wygląda lepiej w liczbach. To jaskrawy przykład na złe procesy w firmie, których zmiana jest kluczowa dla zmniejszenia współczynnika absencji. I w to muszą być zaangażowani wszyscy, a nie tylko dział HR - podkreśla Edyta Grajek-Mosiołek.
Jak widać, niewłaściwe procesy wpływają na wiele elementów funkcjonowania zakładu pracy. To, że kierownikom nie powinno się opłacać wysyłanie podwładnych na L4, wydaje się oczywiste. Nie każdy pracodawca zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak szkodliwe mogą być źle zaprojektowane wskaźniki i procesy.
Absencja mierzona w sposób niepozwalający ustalić przyczyn problemu
Wielu pracodawców samodzielnie stara się mierzyć absencję chorobową, nie korzystając z wsparcia ekspertów. Takie działanie może być nieskuteczne ze względu na fakt, że nie zawsze wiedzą co i jak należy badać i analizować. W wielu przedsiębiorstwach bada się pod kątem przyczyn jedynie długość trwania zwolnień lekarskich, dzieląc absencje chorobowe wyłącznie na te krótko i długoterminowe.
Taki pomiar nie pozwala na określenie przyczyny występowania problemu, uniemożliwiając pracodawcy wdrożenie odpowiednich środków zaradczych.
- Taki niewłaściwy pomiar jest obarczony dużym ryzykiem błędu i nie pozwala porównać sytuacji danego przedsiębiorstwa z innymi z tej samej branży czy regionu. Problematyczne jest nawet ustalenie, czym jest absencja długoterminowa, bo w jednym zakładzie klasyfikuje się tak wszystkie nieobecności dłuższe niż 5 dni, a w innych nawet pięciokrotnie dłuższa nieobecność jest traktowana jako krótkoterminowa - tłumaczy Edyta Grajek-Mosiołek.
- Przedsiębiorcy nierzadko w ogóle nie szukają przyczyn występowania zjawiska. Brak jest zaangażowania takich metod jak choćby procedury wewnętrzne, czy rozmowy po absencji. Bez tego absencja chorobowa pozostanie niezrozumiałym ciągiem liczb w arkuszu kalkulacyjnym - dodaje.
Wdrażanie nieskutecznych działań
Najczęstszym błędem pracodawców jest wdrażanie nieskutecznych i niejednokrotnie kosztownych działań, które nie mają żadnego przełożenia na wskaźnik absencji chorobowej. Przykładem tego jest chociażby wprowadzanie „owocowych piątków”, benefitów sportowych, premii za brak absencji, czy też zapewnianie prywatnej opieki zdrowotnej.
Szefowie działają na oślep, nie znając skali i struktury zjawiska w swoim przedsiębiorstwie płyną z prądem, wdrażając rozwiązania tylko dlatego, że podpatrzyli je u konkurencji.
Z danych Conperio Indeks - platformy gromadzącej dane i analizy zwolnień chorobowych ponad 130 firm z całej Polski - jasno wynika, że tego typu działanie, niebędące elementem całościowej polityki absencyjnej przedsiębiorstwa, są bezskuteczne.
Najczęstszym błędem pracodawców jest wdrażanie nieskutecznych i niejednokrotnie kosztownych działań, które nie mają żadnego przełożenia na wskaźnik absencji chorobowej (fot.shutterstock)
- Nie da się zapobiegać czemuś, czego się nie rozumie. Jeżeli w danym przedsiębiorstwie jest wysoki wskaźnik absencji „szarej”, powodowanej np. błędnie skonstruowanym grafikiem lub planem urlopowym, a pracodawca postanawia poprawić stan zdrowia załogi poprzez zapewnianie jej raz w tygodniu świeżych owoców, to działanie nie ma najmniejszego sensu - mówi Edyta Grajek-Mosiołek
- Podobnie przedstawia się sytuacja z wątpliwymi moralnie premiami za przychodzenie do pracy. Wprowadzanie ich w oderwaniu od całościowej polityki absencyjnej nic nie daje. W trakcie prowadzonych przez nas szkoleń dzielimy się naszą wiedzą i pokazujemy, jakie działania faktycznie pozwalają znacznie ograniczyć skalę problemu - zapewnia.
W każdym przedsiębiorstwie co innego może być skuteczne. W jednym miejscu najlepszym rozwiązaniem będzie przeszkolenie menadżerów w zakresie relacji międzyludzkich.
W innym pomogą regularne kontrole zwolnień lekarskich, a w kolejnym wystarczy na przykład zmienić pozycje pracownika przy taśmie produkcyjnej, żeby odciążyć kręgosłup. Jedynym złotym środkiem jest dogłębna analiza sytuacji w danym przedsiębiorstwie.
Ignorowanie wiedzy ekspertów
W wielu przedsiębiorstwach wdrażane są działania nieskuteczne, narzucone z góry przez centralę i niedostosowane do specyfiki danego zakładu. Nawet w obrębie jednego przedsiębiorstwa, działania pozwalające zmniejszyć poziom absencji chorobowej w zakładzie położonym w pobliżu dużego miasta, mogą okazać się nieskuteczne w innej lokalizacji.
Eksperci często są sprowadzani do firmy w sytuacji kryzysowej, mając za zadanie naprawić źle funkcjonujący w niej program kontroli absencji. Źle zaprojektowane i niedostosowane do specyfiki zakładu narzędzia potrafią wyrządzić więcej krzywd, niż korzyści.
- W wielu przedsiębiorstwach spotykamy się z niechęcią kadry zarządzającej do zarządzania absencją chorobową ze względu na wdrażane wcześniej przez centralę rozwiązania, które nie miały szans powodzenia. Problemem jest zbyt duża centralizacja. Zarządzający wielkimi, wielozakładowymi przedsiębiorstwami, czasem zapominają o tym, że każde miejsce pracy ma swoją specyfikę - mówi Edyta Grajek-Mosiołek.
- Dlatego należy traktować je jako odrębne byty, analizując w każdym sytuację wyjściową i dostosowując środki naprawcze. Lepiej skorzystać z wiedzy ekspertów już na etapie opracowywania sposobów zarządzania absencją chorobową, niż wprowadzić zły program, który potem trzeba awaryjnie ratować - dodaje.
Kontrole w walce z absencją
W walce z absencją pomóc mogą kontrole - prowadzone również przez firmy zewnętrzne - osób przebywających na zwolnieniach.
- Przepisy prawa w tej materii są jasne - pracodawca zatrudniający więcej niż 20 pracowników, który ma wątpliwości, czy wykorzystują oni zwolnienia lekarskie zgodnie z ich celem, np. czy nie wykonują w tym czasie innej pracy zarobkowej albo przedłużają urlop wypoczynkowy, może przeprowadzić kontrolę w tym zakresie - podkreśla Justyna Szczepańska-Grygiel, radca prawny współpracujący z firmą Conperio.
Ekspert dodaje, że kontrole muszą być przeprowadzane zgodne z obowiązującymi przepisami. Tym samym kontrolerzy nie powinni być przypadkowymi osobami. Należy zwrócić uwagę na ich kompetencje oraz doświadczenie.
Czytaj też: Absencja chorobowa pracowników to problem większy niż się wydaje. Dla pracodawców
Natomiast warto przypomnieć, że podczas takiej kontroli obowiązki do wykonania ma pracownik. Tym najważniejszym jest poddanie się ewentualnej kontroli i pełna współpraca z osobami, które je przeprowadzają. Wynika to z zasady lojalnego zachowania w stosunku do pracodawcy, a także w szczególności z art. 100 par. 2 ust. 4 Kodeksu pracy - nakazu dbałości pracownika o dobro zakładu pracy.
- Pracownik, który nie wypełnia takiego obowiązku i odmawia poddania się kontroli, naraża się na daleko idące konsekwencje, a mianowicie ryzyko uznania przez pracodawcę, że zwolnienie lekarskie jest przez niego wykorzystywane niezgodnie z jego celem. W takiej sytuacji w pierwszej kolejności, na podstawie art. 17 ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, pracownik traci prawo do odpowiednio; wynagrodzenia chorobowego lub zasiłku chorobowego za cały okres choroby - wyjaśnia Justyna Szczepańska-Grygiel.
Pracodawcy działają na oślep
Pracodawcy coraz uważniej przyglądają się problematyce absencji chorobowej, zapominając jednak o tym, co kluczowe. W medycynie bez badań i diagnozy nie przeprowadza się operacji, nie wdraża leczenia.
Dlaczego zatem pracodawcy nie widzą nic złego w działaniu na oślep? Lekarz, który walcząc z bólem brzucha u pacjenta po kolei operowałby przypadkowe organy, błyskawicznie straciłby prawo wykonywania zawodu. Takiej samej odpowiedzialności za wdrażane „leczenie” absencji chorobowej trzeba nauczyć pracodawców.
Z badań Conperio wynika, że każdy procent absencji chorobowej w przedsiębiorstwie przekłada się na utratę 0,7 proc. wypracowanego zysku. Z kolei właściwie dobrane działania mogą ograniczyć wydatki przedsiębiorstwa spowodowane absencją od kilku nawet do 70 procent. Badania Conperio Indeks jasno pokazują również, że w przedsiębiorstwach działających po omacku, wskaźnik absencji chorobowej regularnie wzrasta.
Walka o zdrowie pracowników
Zdrowie pracowników nabiera na znaczeniu wraz z trudnościami na rynku pracy. Firmy zaczęły sięgać na narzędzie jakim jest wellbeing w pracy. To nic innego jak benefity wpływające na poprawę stanu zdrowia i samopoczucia pracowników. Już około 60 proc. polskich firm oferuje karty sportowe, a 55 proc. - prywatną opiekę medyczną.
- Dziś trwa walka o pracownika. Benefit zdrowotny, taki który pozwala zadbać o zdrowie pracowników, jest bardzo istotny - mówi Anna Rulkiewicz, prezes Grupy Lux Med.
- Firmy, które dbają o dobrostan pracowników są uważane za bardzo dobrych pracodawców i nie mają większych problemów z przyciąganiem kandydatów. Dzięki temu ponoszą niższe koszty rekrutacji - mówi Ewa Ułamek z Well.hr.
- Ograniczenie absencji, wzrost zaangażowania i produktywności to dodatkowe korzyści. Jest o co kruszyć kopie. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Harvarda pracodawcy mogą liczyć na 2,5-krotny zwrot z inwestycji w przedsięwzięcia zdrowotne adresowane do pracowników - dodaje.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (3)