W tej chwili średni wiek Polaków to 38 lat, a w 2050 będzie wynosił 52 lata. Dodatkowo, po 50. roku życia mamy gwałtowny wzrost, jeśli chodzi o niepełnosprawność. Statystyki nie wróżą dobrej przyszłości. Jak to zmienić i umożliwić pracownikom szybki i zdrowy powrót na rynek pracy? Między innymi o tym dyskutowali eksperci podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Jak twierdzi Bolesław Samoliński, kierownik Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, członek Komitetu Zdrowia Publicznego Polskiej Akademii Nauk, wpływ przewlekłych chorób autoimmunologicznych na zdolność zawodową jest olbrzymi. Jego zdaniem wkrótce będziemy mieć sytuację dramatyczną. Nie będzie miał kto zarabiać na osoby w wieku emerytalnym. W związku z tym musimy walczyć o to, aby na rynku pracy było jak najwięcej osób.
– Jeszcze niedawno Polska miała najniższy średni wiek na rynku pracy – poniżej 60. roku życia. Teraz jest inaczej. Dlaczego? Kobiety mogły odchodzić na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyźni mając 65 lat. Niestety większość nie dotrwała do tego wieku na rynku pracy. Spora część osób przeszła na rentę, a to z kolei źle wpłynęło na statystyki – wyjaśnia Samoliński.
Jak podkreśla Samoliński, w tej chwili średni wiek Polaków to 38 lat, a w 2050 r. będzie wynosił 52 lata. – Olbrzymia część osób na rynku pracy to osoby w przedziale wiekowym 50-60 lat, którzy wkrótce wyjdą z niego ze względu na stan zdrowia. Patrząc na statystyki, musimy stwierdzić, że po 50. roku życia mamy gwałtowny wzrost, jeśli chodzi o niepełnosprawność – ocenia.
Niepełnosprawność gwałtownie wzrasta po pięćdziesiątce z kilku powodów. Pierwszym z nich jest układ krążenia. Aż 55 proc. osób 50+ ma problemy z układem sercowo-naczyniowym. Inny powód to choroby układu narządu. Prawie połowa narzeka na dolegliwości związane z niewłaściwą postawą w miejscu pracy – głównie bóle pleców. Następne 17 proc. pracowników ma problemy z kończynami dolnymi, a kilka procent z kończynami górnymi.
W związku z tym, gdy pracownicy dochodzą do 60. roku życia, uciekają z rynku pracy – nawet jeśli przebieg chorób autoimmunologicznych jest łagodny. Jak przekonuje Samoliński, to błąd, ponieważ osoby (nawet ze schorzeniami), które zostają na rynku pracy, są szczęśliwsze. Dlatego też zdaniem eksperta powrót na rynek pracy powinien być tak szybki, jak tyko to możliwe.
– Szybka diagnoza, dobra terapia i rehabilitacja, która przywróci pracownika na rynek pracy – na to musimy stawiać. Jest to bardzo ważne, ponieważ osoba niepracująca bardzo szybko przyzwyczaja się do życia poza nim. Często ludzie nie chcą wrócić do pracy, bo się boją – komentuje Samoliński.
Podobnie uważa Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP. Jego zdaniem nikt nie chce siedzieć w domu i rozmyślać o chorobie. Czasem jednak ludzie nie mają wyboru. – Są doniesienia, że lekarz nie daje zdolności np. z powodu choroby nowotworowej, choć pracownik jest sprawny intelektualnie. To błąd. Trzeba dać taką możliwość, a czas powrotu do pracy skrócić do minimum – komentuje.
Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP (Fot. PTWP)
Szybki powrót do pracy
O wczesnym powrocie do pracy mówi również Joanna Bugajska, kierownik zakładu ergonomii, Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy. – Ludzie po wypadkach otrzymują kompleksową rehabilitację, ale po kilku miesiącach. To błąd. Wypadkom ulegają głównie ludzie młodzi o dużej brawurze i pewności siebie. Powinni być jak najszybciej przywracani do pełnej sprawności, a następnie do pracy – ocenia.
Bugalska widzi ogromną szansę zapobiegania absencji i prezenteizmu w medycynie i profilaktyce. Według niej warto też zwrócić uwagę na odpowiednią ocenę stanu pracownika. – Jest to bardzo ważne w pracach o szczególnych warunkach, gdzie wymagania psychomotoryczne czy psychologiczne są podniesione. Ale nie tylko. Nawet praca biurowa dla osób np. z chorobą narządu ruchu czy z chorobą zwyrodnieniową to wyzwanie codziennego dnia – wyjaśnia.
– Konieczna jest też zmiana ustawy (o służbie medycyny pracy – przyd. red.). Doktor wypisując orzeczenie, powinien znać stanowisko i miejsce pracy pacjenta. Jego ocena powinna być bardziej wnikliwa. Dlatego uważam, że lekarze powinni wrócić do zakładów – mówi Bugalska.
Joanna Bugajska, kierownik zakładu ergonomii, Centralny Instytut Ochrony Pracy, Państwowy Instytut Badawczy (Fot. PTWP)
Jej słowa potwierdza Brygida Kwiatkowska, p.o. zastępcy dyrektora ds. klinicznych, kierownik Kliniki Wczesnego Zapalenia Stawów, Narodowy Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji. Według niej powinno się pomagać przekwalifikować zawodowo osobom chorym.
– Pracownicy, którzy pracują fizycznie, a chorują np. na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, nie powinni wykonywać ciężkiej pracy fizycznej do końca życia. Nie oznacza to jednak, że powinni rezygnować z pracy w ogóle – tłumaczy Kwiatkowska.
Podobnie uważa Andrzej Mądrala, który negatywnie ocenia brak w miejscu pracy osoby, która mogłaby pomóc chorującemu pracownikowi. Wówczas proces dochodzenia do sprawności fizycznej i intelektualnej mógłby być znacznie krótszy.
W szybkiej i fachowej interwencji sens widzi też Robert Plisko, prezes HTA Consulting. Jego zdaniem należy pokazywać przykłady dobrych praktyk, np. ośrodek w Bydgoszczy czy w Ustroniu, w których pacjenci są szybko kierowani na odpowiednie leczenie.
Robert Plisko, prezes HTA Consulting (Fot. PTWP)
– Badanie przeprowadzone w Madrycie, opublikowane przez Absolo, pokazuje, jak można skrócić czas absencji. Zbadano grupę osób z chorobami reumatoidalnymi. Pierwszy zespół był kierowany do lekarza pierwszego kontaktu, drugi – od razu do specjalisty, który dobierał sposób leczenia i odpowiednie leki. W drugiej grupie czas absencji zawodowej był o 1/3 krótszy niż w pierwszym zespole – tłumaczy Plisko.
Osoby niepełnosprawne na rynku pracy
Bugalska mówi także o odpowiednim dostosowaniu miejsca pracy do pracowników niepełnosprawnych. – Często osoby ze stomią nie pracują, bo na przykład łazienka jest dla nich niedostępna – wyjaśnia Bugalska.
Dyskusje poprowadziła Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Centrum Kształcenia Podyplomowego, Uczelnia Łazarskiego, zastępca przewodniczącego rady, Narodowy Fundusz Zdrowia (Fot. PTWP)
– Opracowaliśmy z PFRON-em narzędzie dla pracodawców. Wskazaliśmy, jak dostosować miejsce pracy do osób niepełnosprawnych, np. do osób niewidomych, niesłyszących, poruszających się na wózku, z niepełnosprawnością psychiczną czy autyzmem – dodaje Bugalska.
Z kolei Robert Kwiatkowski, prezes Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, zawrócił uwagę, że 86 proc. pracodawców z pierwszej setki firm zatrudniających osoby niepełnosprawne to spółki z sektora ochrony lub usług czystościowych.
– Pracodawcy są bardzo zadowoleni, bo czerpią z tego tytułu korzyści. Zadowoleni jednak nie są niepełnosprawni – mówi Kwiatkowski. – Trzeba stworzyć modę na zatrudnianie niepełnosprawnych. Pokazać, że to jest trendy.
Robert Kwiatkowski, prezes Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (Fot. PTWP)
Prezes Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych podkreśla, że niepełnosprawni często są dużo lepszymi pracownikami niż osoby w pełni sprawne. Niestety nierzadko ich kompetencje i umiejętności są niedoceniane.
– Trzeba zmienić wizerunek niepełnosprawnych. Zdarza się, że pracownicy ukrywają niepełnosprawność. Obawiają się, że pracodawca ze strachu przed dodatkowymi kosztami związanymi z absencją pracownika nie zatrudni go – dodaje Kwiatkowski.
Kuleje również system, który w opinii Kwiatkowskiego jest resortowy. – Każdy patrzy tylko na siebie – pilnuje, by nie zrobić nic, co wykracza poza jego obowiązki – mówi.
– Dotychczasowy system został wynaturzony. Warsztatowe Terapie Zajęciowe miały pomóc w rehabilitacji społecznej i zawodowej, Zakłady Aktywności Zawodowej miały wspierać wejście na rynek pracy, z kolei zakłady pracy chronionej – ułatwiać rozpoczęcie pracy. Niestety pomoc nie funkcjonuje dobrze na żadnych poziomie – ocenia Kwiatkowski.
Skoordynowane leczenie
Brygida Kwiatkowska wskazuje, że schorzenia reumatologiczne nie są rzadkie – dotyczą 5-12 proc. ludzi między 30. a 50. rokiem życia.
– To choroba nieprzewidywalna. Pracownik nie wie, kiedy będzie musiał zrezygnować z pracy. Dlatego pacjent woli pójść na rentę, zapewniając sobie poczucie bezpieczeństwa – wyjaśnia Kwiatkowska. – Z drugiej strony pracownicy ukrywają swoją chorobę przed pracodawcami w obawie przed wypadnięciem z rynku. Wszyscy moi pacjenci tak właśnie robią – dodaje.
Brygida Kwiatkowska, p.o. zastępcy dyrektora ds. klinicznych, kierownik Kliniki Wczesnego Zapalenia Stawów, Narodowy Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji (Fot. PTWP)
Brygida Kwiatkowska podkreśla też, że za późno rozpoznajemy choroby reumatologiczne i stosujemy leczenie. Jak twierdzi, tylko koordynowanie działań daje nam szansę na kontrolę tej sytuacji.
– Ważna jest reakcja lekarzy rodzinnych, którzy wcześnie powinni wykryć chorobę, aby pacjent nie musiał korzystać z renty. Owszem, są to choroby przewlekłe, ale świetnie je leczymy. Pacjent może efektywnie pracować – uważa Kwiatkowska.
O skoordynowanym leczeniu mówi również Justyna Mieszalska, zastępca dyrektora departamentu zdrowia publicznego, Ministerstwo Zdrowia. Jak twierdzi, MZ zaczęło programować działania od innej strony – wychodząc od czynników ryzyka i tego, jak wydłużać długość życia w zdrowiu. Tym właśnie ministerstwo kieruje się podczas prac nad Narodowym Programem Zdrowia.
Jeden z projektów MZ dotyczy opieki psychiatrycznej. – Chcemy, by pacjent poprzez opiekę środowiskową był blisko rynku pracy. Osoby z chorobami psychicznymi nie muszą być z niego wykluczeni – mówi Mieszalska.
– Skoordynowana opieka w tym obszarze miałaby polegać na udzieleniu pomocy przez centra zdrowia psychicznego, które świadczyłyby wszystkie rodzaje usług – ambulatoryjną, domową, dzienną czy szpitalną – wyjaśnia.
Justyna Mieszalska, zastępca dyrektora departamentu zdrowia publicznego, Ministerstwo Zdrowia (Fot. PTWP)
Jerzy Gryglewicz, ekspert z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, Uczelnia Łazarskiego, podkreśla, że skoordynowana opieka zdrowotna to dobre efekty i korzyści finansowe, także dla płatnika. – Pacjent nie błąka się po systemie. Nie korzysta z wielokrotnych wizyt, które kończą sprzeczne diagnozy i różne sposoby leczenia. To właśnie powoduje, że mamy nieefektywny system – mówi.
Kompleksowe leczenie przyniosłoby oszczędności w ZUS. Co więcej, pracownik zyskuje zdrowie i szybszy powrót do pracy oraz mniejsze wydatki, np. na leki.
Przykład? Depresja. Wydatkujemy na tę jednostkę chorobową, która jest całkowicie uleczalna, 1 mld zł z ZUS, z kolei NFZ na leczenie przeznacza zaledwie 250 mln zł.
– W czasach mocnego eksploatowania pracowników, depresja prowadzi do wielu tragedii, np. do samobójstw. Mamy nadzieję, że utworzenie zupełnie innego modelu opieki psychiatrycznej z ograniczeniem hospitalizacji, odpowie na wyzwania w tej dziedzinie – komentuje Gryglewicz.
Jerzy Gryglewicz, ekspert z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, Uczelnia Łazarskiego (Fot. PTWP)
Zmiana na lepsze?
Jak zaznacza Andrzej Mądrala, wiele firm prowadzi działania wspierające zdrowie pracowników. Formy są różne. Jedni finansują dostęp np. do klubów fitness czy do siłowni. Inni organizują spartakiady. Kolejni promują bieganie i jazdę na rowerze, które stały się w ostatnim czasie bardzo modne.
– Pracodawcy zrozumieli, że za chwilę nie tylko zabraknie nam lekarzy i pielęgniarek, ale też ludzi do pracy. Prezesi liczą słupki – taka jest ich rola, ale w firmie powinni być mądrzy ludzie, którzy podpowiadają, jak dbać o zdrowie zatrudnionych – komentuje Mądrala.
Być może nastawienie pracodawców zmieniają także statystyki. W 2014 r. ZUS zapłacił łącznie za 212 mln dni absencji pracowników. Z kolei koszt zwolnień lekarskich dla pracodawców to łącznie 4,7 mld zł.
Również pracownicy cenią zdrowie i sektor zdrowia. Jak pokazują dane CBOS najwyższe noty, jeśli chodzi o zaufanie Polaków, mają pielęgniarki – 60 proc. Z kolei dentystom jako jedynym rosną noty. Obecnie ufa im 46 proc. społeczeństwa.
Małgorzata Bonikowska, partner w ośrodku ThinkTank (Fot. PTWP)
– Kluczem do rozwiązywania sporów jest „bliźniaczenie się” sposobów rozumienia. Przede wszystkim trzeba rozmawiać. Wiele problemów w sektorze zdrowia bierze się z nieznajomości bardzo prostych spraw, których eliminacja w dużej części może rozwiązać problem – mówi Małgorzata Bonikowska, partner w ośrodku ThinkTank.
*Artykuł powstał podczas panelu "Konstruktywni: Czy realny jest zdrowy powrót do pracy?", który odbył się w ramach VIII Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
KOMENTARZE (1)