Medycyna pracy finansowana przez zakłady pracy jest ważnym elementem profilaktyki, niestety nie jest skoordynowana z medycyną finansowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia - wskazał wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.

Miłkowski, który jest wiceministrem od poniedziałku (18 czerwca), wskazywał, że trzeba uświadamiać ludziom, iż ich zdrowie zależy od nich samych, ich zachowań i wyborów. "Jeśli to się przebije, będzie modą, to zdrowie publiczne będzie dużo lepsze" - ocenił.
"Jeśli chodzi o zdrowie (...), to wydaje się, że trochę tracimy środki, które są nieskoordynowane między medycyną pracy, finansowaną przez zakłady pracy, a medycyną finansowaną ze środków publicznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie ma żadnego połączenia tych zadań, nie ma żadnego połączenia badań, które są wykonywane, które mogłyby być wykorzystywane w dwóch strumieniach" - wskazał.
Wiceminister dodał, że dokumentacja jest całkowicie odrębna. "Tracimy na pewno bardzo dużo energii i środków finansowych na to, żeby były dwa strumienie pieniężne" - ocenił.
Miłkowski, mówiąc o badaniach okresowych, zauważył, że są wykonywane dla zdrowych, a to ważne, bo wiele osób nie chodzi do lekarza. "Z tych badań wynika bardzo dużo" - powiedział.
Eksperci wskazują, że medycyna pracy nie powinna być sprowadzana tylko do orzekania o zdolności do pracy, gdyż lekarze o takiej specjalizacji są świetnie przygotowani także do szeroko rozumianej działalności profilaktycznej i doradczej. Specjaliści przypominają również, że badania okresowe to szansa na wczesne wykrywanie np. podwyższonego poziomu cholesterolu, będącego przyczyną wielu chorób.


KOMENTARZE (0)