Utrzymanie apteki ze sprzedaży czegoś co kosztuje kilka, kilkanaście złotych w ciągu nocy, nie jest możliwe. Skutkiem tego jest bankructwo apteki, czyli za dnia też jej nie będzie - tłumaczy farmaceuta Mariusz Politowicz.
- RynekAptek/Raf
- •30 sie 2020 16:57

Do problemu jakim są nocne dyżury aptek, a właściwie ich brak, odniósł się na łamach portalu Włocławek Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej.
- Źródłem wszelkich problemów jest artykuł 94 Prawa Farmaceutycznego, którego geneza sięga czasów PRL. Wtedy apteki były państwowe i państwo płaciło za dyżury nocne. Nie były to duże pieniądze, ale były. Po 1989 r., po uwolnieniu gospodarki, państwowy CeFarm, bo apteki należały jeszcze do skarbu państwa , zauważył, że nocne dyżury są nieopłacalne i po prostu ich zaprzestał. Zaczęły tworzyć się prywatne apteki, a zapis o dyżurach nocnych pozostał - wyjaśnia farmaceuta.
Czytaj też: Edukacja to najlepszy przepis na długotrwały dobrobyt
Jak wskazuje, liczba magistrów farmacji, czyli osób uprawnionych do samodzielnej pracy, czy wręcz przebywania w aptece, nie wzrosła tak bardzo jak liczba samych aptek. Z prostej arytmetyki wynika, że magistrów farmacji przypadających na jedną aptekę jest coraz mniej. Statystycznie na jedną aptekę w Polsce przypada 1,78 magistrów farmacji, z czego 83% to kobiety.


KOMENTARZE (0)