Choć najbezpieczniej jest prezentów od pacjentów nie przyjmować, to w polskiej tradycji okazywania wdzięczności o taką asertywność bardzo trudno.
Z jednej strony prawo surowo karze za łapownictwo i korupcję, z drugiej próżno szukać listy przedmiotów, których wręczać nie wolno. Czy zatem każdy prezent jest łapówką, a każdy obdarowany - łapówkarzem?
- Polska to kraj, gdzie okazywanie wdzięczności zawsze było tradycją. Obdarowywanie w podzięce towarzyszy np. zakończeniu roku szkolnego czy obronie pracy dyplomowej i nikogo to nie dziwi. Spotykane są również przejawy wdzięczności pacjenta lub jego rodziny względem lekarza po zakończeniu leczenia - mówi Rynkowi Zdrowia dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Przyznaje jednak, że zróżnicowanie zamożności społeczeństwa powoduje trudności w ocenie, co jest jeszcze dowodem wdzięczności, a co już łapówką. Tyle tylko, że problemy interpretacyjne generuje nie tylko grubość portfela pacjenta.
Artykuł 228 Kodeksu Karnego mówi wprost: kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. W wypadku mniejszej wagi sprawcy grozi grzywna, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat 2. Gdy jednak korzyść majątkowa jest znacznej wartości, za kratki można trafić nawet na lat 12. To tzw. łapownictwo bierne.
Co istotne, identyczne kary obowiązują już w przypadku samego żądania lub przyjęcia obietnicy wręczenia łapówki.
- Pamiętajmy, że kodeks karny nie przewiduje jedynie korupcji biernej, tj. przyjmowania łapówek, ale i korupcję czynną, czyli jej wręczanie lub obiecywanie. Pacjentowi zgodnie z przepisami art. 229 KK grozi za to od 6 miesięcy do nawet 12 lat więzienia, a w przypadkach mniejszej wagi - grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do 2 lat - przypomina Anna Partyka-Opiela, senior associate, specjalista ds. compliance w Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka (DZP).
Czy sąd może uznać za korzyść majątkową np. butelkę koniaku czy bukiet wręczone w publicznym szpitalu, czy przychodni po leczeniu? Jaka powinna być wartość takiego dowodu wdzięczności, by był on prawnie bezpieczny?
- Nie można stanowczo stwierdzić, gdzie leży granica między „darem wdzięczności” a „łapówką”. Zasadnicze znaczenie ma w tym aspekcie poziom etyczny danego lekarza i to, czy postawi tego typu warunek, od którego uzależni wykonanie przez siebie określonych działań, do których w zasadzie i tak jest zobligowany - tłumaczą nam eksperci z Kancelarii Kondrat i Partnerzy: radca prawny Michał Stępień i prawnik Katarzyna Hałaburda.
Jak podkreśla szef NRL, wręczony bukiet tulipanów czy bombonierkę trudno uznać za łapówkę.
- Wskazówką może być tutaj art. 58 ustawy Prawo farmaceutyczne, który dopuszcza podarunki o wartości materialnej nieprzekraczającej kwoty 100 złotych - podpowiada Maciej Hamankiewicz.
Bukiet za 50 zł bezpieczny, 50 zł w kopercie już nie
4 stycznia 2013 r., gdy zapadał wyrok ws. lekarza dr. Mirosława G., którego oskarżano m.in. o korupcję, Igor Tuleya, prowadzący sprawę Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, precyzował, że łapówką jest każde wręczenie lekarzowi pieniędzy, niezależnie czy nastąpi to przed, czy po zabiegu. Dozwolone są natomiast inne formy: książki, „butelki”, pióra wieczne. Ta interpretacja może być pewną wskazówką dla lekarzy i sądów, ale czy wystarczającą?
- Wskazówka ta nie jest zupełna. Z całą pewnością wręczanie pieniędzy niezależnie od okoliczności czasowych jest niewskazane. W większości przypadków będzie to implikować korupcję. Dowody wdzięczności w innych formach nie stanowią wysokiego ryzyka prawnego wtedy, gdy wartość wręczanego prezentu nie przekracza drobnej wartości. Tyle, że nie ma czegoś takiego jak zwyczajowo przyjęta wartość i dla każdego będzie ona inna - zaznacza Anna Partyka-Opiela z DZP.
Z kolei Stępień i Hałaburda z Kancelarii Kondrad i Partnerzy zauważają, że Tuleya w wydanym orzeczeniu nie sprecyzował, gdzie dokładnie przebiega granica między łapówką a wdzięcznością i uzasadniał, że nie da się jej wyznaczyć, dlatego każdy przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie.
- Wręczania pieniędzy w tym kontekście w ogóle nie można rozważać pod kątem pozaustawowego kontratypu zwyczaju (okoliczności wyłączającej przestępność danego czynu - red.), bowiem pieniądze nie mają charakteru symbolicznego - podkreślają Stępień i Hałaburda i precyzują, że dotyczy to także niewielkich kwot - mniejszych bądź równoważnych wartości przedmiotów akceptowalnych jako dowody wdzięczności.
Tyle, że jeśli takie przyzwolenie opiera się tylko na pozaustawowym kontratypie zwyczaju, niekiedy bywa niestety rozumiane niejednoznacznie.
Ważna jest wartość „butelki”, ale nie tylko
- Choć świadomość wśród lekarzy rośnie, a wielu z nich odmawia nawet tych najmniejszych upominków, wciąż w wielu szpitalach wręcza się bardzo kosztowne podarunki z wdzięczności za wykonany zabieg, chociażby drogi alkohol - zauważa ekspertka z DZP.
Jak tłumaczy, oczywistym jest, że bezpieczniej dać lekarzowi czekoladki czy książkę niż złote pióro czy wartego 1000 zł szampana. - Wydaje się, że wszyscy intuicyjnie czujemy o co chodzi, a mimo wszystko pacjenci wciąż przekazują lekarzom przesadnie drogie „dowody wdzięczności” - mówi.
- Pomocnym w rozgraniczaniu pojęć daru wdzięczności od łapówki może być orzeczenie Sądu Najwyższego o sygn. akt WA 14/16, w którym kwestią sporną było wręczenie lekarzowi przez pacjentkę butelki wódki - przypominają eksperci z Kondrat i Partnerzy.
W aktach sprawy czytamy, że „w dniu 7 sierpnia 2006 r. o godz. 9.16 w gabinecie [...], żołnierz służby czynnej, w związku z pełnieniem funkcji publicznej na stanowisku ordynatora oddziału [...] przyjął korzyść majątkową w postaci butelki alkoholu marki „Finlandia" o pojemności 0,75 l i o wartości nie mniejszej niż 50 zł”.
Jak zauważył Sąd Najwyższy, lekarz leczący pacjenta nie naruszył obowiązków lekarskich oraz nie uzależnił przeprowadzenia badania od otrzymania korzyści, a wręczenie prezentu miało miejsce po zakończeniu wizyty. W konsekwencji postępowanie umorzono. Czy tak by się stało także w przypadku alkoholu o wartości, załóżmy, 300 zł?
- W takiej sytuacji na karę, jej wysokość lub nawet jej brak może mieć wpływ wiele czynników. Sąd orzekający będzie musiał wziąć pod uwagę takie okoliczności jak to, czy lekarz wiedział od początku, jaką wartość ma alkohol, czy przyjął butelkę w ramach podziękowania za wykonany zabieg czy w ramach wynagrodzenia za „przysługę” oferowaną pacjentowi, w jakim momencie alkohol został mu wręczony - tłumaczą Stępień i Hałaburda.
Brać czy nie?
Przedstawiciele Kancelarii Kondrat i Partnerzy twierdzą, że dotychczasowe orzecznictwo sądów nie nakazuje uznawać zwyczajowo przyjętych w danym środowisku form wdzięczności za łapówki.
Przyznają jednocześnie, że gdyby pacjenci zaprzestali wręczania drobnych prezentów w ramach podziękowania, a lekarze by ich nie przyjmowali, wzrosłoby bezpieczeństwo zarówno jednej, jak i drugiej strony, a sytuacje, które mogłyby zostać uznane za „podpadające” pod ustawę karną, nie miałyby miejsca.
- Należy jednak pamiętać, że pacjenci mają prawo do wdzięczności czy to wobec lekarza, pielęgniarki czy każdego innego pracownika w szpitalu. Prawo to jednak powinno materializować się po zakończonym leczeniu i w żadnym wypadku nie powinno uzależniać stopnia zaangażowania w wykonywanie usług czy ich jakości - zaznaczają.
Z kolei Partyka-Opiela z DZP przyznaje, że najbezpieczniejszym rozwiązaniem ze strony lekarzy jest całkowita rezygnacja z przyjmowania choćby najmniejszych upominków, nie mówiąc już o pieniądzach. I przypomina, że szpitale czekają niebawem organizacyjne zmiany.
Cały artykuł czytaj tutaj.