- Fizjoterapeuci dostali ostatnio podwyżki, wywalczyli je mniejszymi i większymi akcjami protestacyjnymi. Ale były to podwyżki w granicach 400-600 zł.
- W ubiegłym roku mogło to być dużo, ale kiedy najniższa krajowa podskoczyła do 2,6 tys. zł, to niewiele - zauważa Tomasz Dybek.
- Fizjoterapeuci i diagności zaczynają wchodzić w spory zbiorowe. Ten etap będzie trwał cały luty. Potem sięgną po ostrzejsze formy protestu.
Fizjoterapeuci i diagności domagają się 1200 zł podwyżki na etat. W piątek 24 stycznia spotkali się z ministrem zdrowia, by porozmawiać o wynagrodzeniach. Rozmowy spełzły na niczym. – Doszliśmy do ściany – mówi Tomasz Dybek, przewodniczący zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii. – Ministerstwo Zdrowia rozkłada ręce na fakt, że część z nas zarabia skandalicznie mało i nie dostało podwyżek, minister wzrusza ramionami na fakt, że po podwyższeniu płacy minimalnej wynagrodzenia fizjoterapeutów zrównały się z płacą personelu niewykwalifikowanego – mówi Tomasz Dybek.
Przewodniczący OZZPF dziwi się postawie ministra. – Minister zdrowia powinien zrozumieć problemy fizjoterapeutów, w końcu to wybitny specjalista. Doskonale wie, że praca lekarza jest nieefektywna bez odpowiednio przeprowadzonej i wdrożonej w odpowiednim czasie rehabilitacji pacjenta – twierdzi.
Fizjoterapeuci dostali ostatnio podwyżki, wywalczyli je mniejszymi i większymi akcjami protestacyjnymi. Ale były to podwyżki w granicach 400-600 zł. – Po podwyżkach fizjoterapeuci i diagności zarabiają w granicach 3-3,2 tys. zł. W ubiegłym roku mogło to być dużo, ale kiedy najniższa krajowa podskoczyła do 2,6 tys. zł, to niewiele. Podkreślmy, że takie pieniądze zarabiają osoby po studiach, które mają 10 lat wysługi. To przecież katastrofa – zwraca uwagę Tomasz Dybek.
Zobacz też: Rusza kampania "Fizjoterapia porusza". Ma budować prestiż zawodu fizjoterapeuty
Czcze obietnice
Fizjoterapeuci wspólnie z diagnostami medycznymi walczą o podwyżki od ubiegłego roku. Protest zaczął się w maju. Pod hasłem „Maj bez fizjoterapeutów” fizjoterapeuci najpierw oddawali krew, a potem przystąpili do strajku włoskiego polegającego na skrupulatnym wykonywaniu obowiązków i edukowaniu pacjentów o znaczeniu fizjoterapii. W połowie maja rozpoczęli wraz z diagnostami wysyłanie pism do dyrektorów placówek, w których są zatrudnieni, prosząc o podwyżkę wynagrodzeń. Była to odpowiedź na słowa ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który powiedział, że dyrektorzy szpitali dostali dodatkowe 680 mln zł w związku ze wzrostem wyceny świadczeń i mogą te środki przeznaczyć na podwyżki dla grup, które ich nie dostały, m.in. dla diagnostów i fizjoterapeutów.
Protestujący zawiesili strajk pod koniec maja. Ministerstwo Zdrowia zapewniło wówczas protestujących, że nastąpi kolejny wzrost wycen niektórych świadczeń, resort będzie monitorował podwyżki w poszczególnych placówkach oraz dokona oceny oferty szkoleniowej. Fizjoterapeuci mieli przyglądać się realizacji tych obietnic do września.
Światełko w tunelu gaśnie
Pod koniec września Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Fizjoterapii oraz Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych zwrócili się do wszystkich Polaków "niezależnie od przekonań, sympatii politycznych, płci czy wieku" o poparcie. W piśmie napisali, że "po majowym proteście głodowym zobaczyli światełko nadziei na poprawę sytuacji, jednak światełko to znów gaśnie".
Przypomnieli, że minister zdrowia Łukasz Szumowski obiecał im, że przekaże do szpitali dodatkowe środki i zajmie się takim monitorowaniem procesu ich podziału, aby pozwoliły one między innymi na podwyżki dla pomijanych dotąd grup zawodowych, czyli dla nich.
"Stało się jednak inaczej. W większości przypadków dyrektorzy uznali, że zwiększone ryczałty to zastrzyk gotówki na pokrycie kosztów związanych z zadłużeniem szpitali i rosnącymi kosztami utrzymania placówek. Wyniki obecnych rozmów z Ministrem Zdrowia i NFZ napawają nas wielkim pesymizmem i strachem o jutro" – napisali związkowcy.
"My – fizjoterapeuci i pracownicy laboratoriów nadal oczekujemy gwarantowanych podwyżek, nie niższych niż 1200 złotych netto. Dopiero to pozwoli nam urealnić nasze pensje i odbije nas od dna hierarchii wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Polacy, prosimy Was o poparcie!" – napisali.
Zobacz też: Fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni: nie mówcie nam, że możemy sobie dorobić
Głodówka, pikieta albo białe miasteczko
Z danych Tomasza Dybka wynika, że 30-40 proc. fizjoterapeutów i diagnostów wciąż nie dostało obiecanych podwyżek. W podobnej sytuacji są diagności laboratoryjni. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników, jako największy związek zrzeszający fizjoterapeutów, przeprowadził ankietę wśród członków. 18 stycznia podczas spotkania wszystkich przewodniczących ośrodków terenowych przedstawiono jej wyniki. – Wszystkie oddziały jasno opowiedziały się za protestem, niezależnie, czy będzie to głodówka, odejście od pacjenta, pikieta czy białe miasteczko. Większość była za białym miasteczkiem. Jesteśmy przygotowani na różne formy protestu. Na ten moment wchodzimy w spory zbiorowe, zaczynamy oplakatowywać placówki – wyjaśnia Tomasz Dybek. Wchodzenie w spory zbiorowe ma trwać cały luty. Minister zdrowia ma więc cały miesiąc do namysłu. W marcu protest może przybrać bardziej radykalną formę. – Ludzie mają już dosyć czekania na kolejne miesiące. Gwarantuję, że wkrótce o fizjoterapeutach będzie bardzo głośno – twierdzi Tomasz Dybek.
Rehabilitacja rehabilitacji
Za zmianą wynagrodzeń i wycen opowiada się także Krajowa Izba Fizjoterapeutów. - Dzisiejsze wyceny nie rekompensują nawet kosztów tych usług. Krajowa Rada Fizjoterapeutów wiele razy występowała, podejmowała rozmowy z MZ, NFZ i AOTMIT. W ostatnim tygodniu KRF wystosowała w tej sprawie kolejny apel do MZ i NFZ. Zwróciliśmy się także do mediów w liście otwartym o wsparcie komunikacyjne w tym zakresie - mówi Dominika Kowalczyk z KIF.
Jak twierdzi, KIF ma wiele sygnałów, że zarówno oddziały, jak ambulatoria prowadzące działalność fizjoterapeutyczną rozważają zamknięcie lub przejście na rynek usług komercyjnych. - Bombardujemy i MZ, i NFZ, i AOTMIT analizami, statystykami i bierzemy udział w programach monitorowania kosztów. Musimy urealnić wycenę, inaczej dostęp do refundowanych usług fizjoterapeutycznych będzie się jeszcze bardziej ograniczał - zauważa.
Dodaje jednak, że wynagrodzenia i wyceny to nie wszystko. - Krajowa Izba Fizjoterapeutów prowadzi bardzo wiele działań, których celem jest poprawa pozycji fizjoterapeutów w systemie opieki zdrowia. Oczywiście bardzo ważnym elementem jest lepsze wynagradzanie i wycenianie usług fizjoterapeutycznych, ale nie zapominajmy, że musimy upominać się o normy pracy oraz akty prawne, które umożliwią nam realizowanie naszych kompetencji w oparciu o naszą najlepszą wiedzę - mówi Dominika Kowalczyk.
Przypomina, że KIF wkrótce rozpoczyna rozmowy ze środowiskiem pacjenckim z prośbą o wsparcie działań. - Pacjenci muszą pokazać, że im zależy na rehabilitacji. Dziś na decydentów mobilizująco nie działa nawet kolejka do rehabilitacji, która liczy już blisko 2 mln osób. Czas na rehabilitację rehabilitacji... – mówi.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (9)