- Michał Wroński
- •Opublikowano: 19 cze 2017 13:51
Po wątek walki ludzi robotów od dziesięcioleci chętnie sięgają pisarze i filmowcy. Ich wizje (na razie) nie mają jednak zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Bo taka konfrontacja faktycznie już trwa, a stawką w niej są miejsca pracy. Dziś pytanie nie brzmi już „czy”, ale „kiedy” i „w jakiej skali” ludzie będą musieli oddać część swoich miejsc pracy robotom.

• Na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych 47 zawodów może w niedługim czasie ulec robotyzacji.
• Roboty są precyzyjne, działają szybciej niż ludzie i dają większy poziom bezpieczeństwa – wylicza zalety automatycznych pracowników David Poole z Symphony Ventures.
• Zdaniem ekspertów niedługo ludzie będą pracować „ramię w ramię” z robotami, bo one nie mają wakacji i np. nie upijają się - są po prostu lepsze. Tyle, że nie każdego robota jesteśmy w stanie zaakceptować jako w roli „kolegi z pracy”.
- Roboty są po prostu lepsze w niektórych zadaniach niż ludzie, zwłaszcza przy wykonywaniu zadań powtarzalnych, gdzie trzeba ściśle przestrzegać procedur. W takich dziedzinach jak analityka danych, czy przetwarzanie danych, roboty są precyzyjne, działają szybciej niż ludzie i dają większy poziom bezpieczeństwa – mówi David Poole, co-founder and CEO w Symphony Ventures, która zajmuje się doradztwem i wdrażaniem innowacyjnych rozwiązań w zakładach pracy. Owo bezpieczeństwo wynika z tego, że – jak podkreśla Poole – robot nie oszuka i nie przekaże danych osobom nieuprawnionym. Jest również tańszy w „przeszkoleniu”, bo nie trzeba każdego „egzemplarza” szkolić osobno jak to ma miejsce w przypadku ludzi. Zautomatyzowani pracownicy mają też jeszcze inne, mniej oczywiste, zalety…
- Mogą pracować 24 godziny na dobę , nie mają wakacji i nie upijają się na wieczór – żartobliwie puentuje David Poole.
- Roboty nadchodzą i musimy się na to przygotować – nie pozostawia także wątpliwości Marek Grodziński, vice president of thought leadership & conferences w ABSL, organizacji skupiającej sektor nowoczesnych usług biznesowych w Polsce, gdzie roboty dotrą w drugiej kolejności, zaraz po fabrykach, gdzie już są.
Ramię w ramię z robotami?
Już dziś zresztą roboty można spotkać np. na salach operacyjnych, gdzie uczestniczą w operacjach chirurgicznych, czy na ulicach (w Dubaju powstaje „robocop”, u którego można uzyskać informację, czy zapłacić mandat), a z analiz ekspertów wynika, że na rynku pracy w USA aż 47 zawodów może w nieodległym czasie ulec automatyzacji. Na liście „zagrożonych” znajdują się m.in. osobiści asystenci – eksperci przewidują, że stworzenie elektronicznych kalendarzy, które będą ustalały terminach spotkań prezesa to tylko kwestia czasu. Owszem, niektóre profesje, jak chociażby te związane z ochroną zdrowia (lekarze, pielęgniarki) będą nieco mniej narażone na ten proces, ale generalnie - jak podkreśla dr Joseph Reger (chief technology officer w Fujitsu na region Europy, Afryki, Indii i Bliskiego Wschodu) - automatyzacja dotknie przedstawicieli wszystkich rodzajów zawodów, zarówno „białych”, jak i „niebieskich kołnierzyków”.


KOMENTARZE (0)