Wygląd na to, że z powodu Brexitu będzie ubywać coraz więcej miejsc pracy w Wielkiej Brytanii. Przenosiny właśnie zapowiedziały QBE, Airbus, czy bankowy gigant JPMorgan.
Czas ucieka dla Londynu i Brukseli. Od 29 marca minął już miesiąc a wraz z nim pozostały 23 miesiące, które politykom pozostawił Traktat Europejski na finalizowanie negocjacji. Gdy Unia Europejska i rząd Teresy May wypracowują pierwsze założenia Bexitu wiele firm nie ma zamiaru czekać.
W pierwszych dniach maja QBE ogłosiło, że praktycznie już zapadła decyzja o przeniesieniu działalności biznesowej do kontynentalnej Europy.
QBE to australijska, międzynarodowa korporacja ubezpieczeniowa wywodząca się z Sydney. Operuje w 30 krajach całej Europy. Szacuje się, że QBE jest warte 18 miliardów dolarów.
Jak podał The Australian w ocenie firmy Brexit nie odbije się znacznie na jej zatrudnieniu, ale zmusi do przeniesienia etatów do krajów kontynentalnej Europy. QBE operuje na starym kontynencie z Londynu. Pracownicy będą dalej pracować z Wielkiej Brytanii choć pewne zespoły będą relokowane na kontynent.
QBE zatrudnia w Unii, w tym w Wielkiej Brytanii, 1950 pracowników w 16 krajach. 600 z nich pracuje na kontynencie, co pokazuje, że blisko 1300 będzie musiało rozważyć przeniesienie. Jeśli QBE nie chce otwierać nowych centr obsługi klientów, to przeniesie się do Brukseli, Kopenhagi lub Paryża, gdzie ma obecnie oddziały terenowe. Nie można też wykluczyć Düsseldorfu lub Monachium.
QBE to australijska, światowa firma ubezpieczeniowa. Działa od Australii, przez Amerykę, po Europę i Azję, z naciskiem na region Pacyfiku. Zatrudnia ponad 14 tysięcy pracowników na całym świecie, źródło: group.qbe.com
Brexit ma dotknąć najbardziej sektor finansowy Londynu skupiony w City of London i Canary Wharf. To najbardziej eksportowa część miękkiej gospodarki Wielkiej Brytanii, skupia firmy płacące dla Londynu najwięcej w podatkach a i ilość etatów w tym finansowym centrum jest niemała - w samym City to około 320 tysięcy miejsc pracy dla specjalistów.
Rewolucja czeka też Airbusa
W ostatnich dniach kwietnia także europejski koncern lotniczy Airbus zaczął przygotowywać się do Brexitu. Rywal Beinga obawia się, że model zaopatrzenia produkcji samolotu, oparty o swobodę przepływu ludzi i towarów przez kanał La Manche może zostać sabotowany wyjściem Wielkiej Brytanii z UE.
Bloomberg donosząc o tej informacji cytował Klausa Richtera, szefa pionu zaopatrzenia Airbusa:
- Nie można zrealizować tak zakrojonej operacji zaopatrzeniowej dla Airbusa bez swobody przepływu ludzi - słowa padły w Berlinie, gdzie Richter pracuje także jako szef niemieckiego towarzystwa aerodynamicznego. - To bardzo absorbuje nasza uwagę - konkludował.
Airbus A380, jedna z najpopularniejszych konstrukcji koncernu Airbus, źródło: wikimedia.org/CC BY-SA 3.0
Airbus tworzy praktycznie wszystkie skrzydła dla swoich konstrukcji latających w Wielkiej Brytanii. Ma fabrykę we Filton nieopodal Bristolu (zakład zatrudnia 4 tysiące osób). Inna fabryka pod Broughton zatrudnia natomiast 6 tysięcy pracowników, z tego zakładu gotowe skrzydła są transportowane do portów, w których rozpoczynają podróż do montowni finalnych w Europie, ale i np. w USA.
Airbus dużo zainwestował we wspomniane zakłady, zwłaszcza w technologię w nich opracowaną i wykorzystywaną. Inwestycje poczyniono gdy przemysł lotniczy kilka lat temu odszedł od metalu w konstrukcjach samolotów na rzecz tworzyw sztucznych.
JPMorgan już zapewnia, że przeniesie etaty
Do chóru sugerujących ucieczkę z Londynu dołączył w maju także Daniel Pinto. Kierujący pionem inwestycyjnym holdingu bankowego JPMorgan sugerował, że Brexit wymusi na JPMorgan relokację centrów finansowych z Wielkiej Brytanii do Dublina, Frankfurtu lub Luksemburga.
Pinto stwierdził w rozmowie z The Independent, że bank nie może czekać na potwierdzenie, jakie będą warunki między UE a Wielką Brytanią. Relokacja, wraz z nią przeniesienie etatów, jest więc elementem minimalizacji ryzyka.
Są też argumenty za pozostaniem w Londynie?
Z drugiej strony Colliers International, międzynarodowa agencja nieruchomości, oszacowała że ucieczka z Londynu to dla firm niekoniecznie dobre rozwiązanie. W badaniu, w którym poddano analizie 20 miast świata, Londyn nadal zajmuje wysokie drugie miejsce, zaraz po Paryżu. Badano w zestawieniu m.in. dostępność dla firm wyspecjalizowanej kadry i prawo pracy w danym kraju.
Widok na londyńskie City, jak nazywa się finansową dzielnicę stolicy Wielkiej Brytanii, źródło: pixabay.com
Londyn ze swoją lokalizacją, infrastrukturą i wciąż rosnącą bazą dobrze wykwalifikowanych pracowników, z najlepszych uczelni na świecie, nawet wobec widma Brexitu, zachowa atrakcyjność. Wobec niskiego bezrobocia w Europie przeprowadzka może być zwyczajnie niepraktyczna.
Koreańczycy zostają
Pozostanie przy londyńskim adresie zasugerował ostatnio np. minister ds. zagranicznych Korei Południowej Yun Byung-se. W rozmowie z The Daily Telegraph ocenił on, że nie było w przeszłości bardziej ożywionego gospodarczo okresu w historiach relacji Seul - Londyn. Stąd też jego rekomendacja, by takie firmy jak np. Samsung pozostały przy Wielkiej Brytanii, jako centrum operacji europejskich.
Korea była jednym z pierwszych krajów, który zaoferował Zjednoczonemu Królestwu bilateralne porozumienie po Brexicie. Handlowe relacje w imieniu Londynu do tej pory regulowała i ustalała Komisja Europejska.
KOMENTARZE (0)