Media społecznościowe, choć nadal dla wielu są formą rozrywki, od dłuższego czasu zyskują na biznesowym znaczeniu. Facebook, Instagram czy LinkedIn to dziś nie tylko forma tworzenia sieci mniej lub bardziej formalnych kontaktów. Poszukiwanie kandydata do pracy przenosi się do sieci społecznościowych, zastępując czy wspierając tradycyjne narzędzia jak ogłoszenia wysyłane w mailingach czy drukowane w gazetach.
Specjaliści jednak na sytuację na rynku pracy patrzą z mniejszym entuzjazmem i podkreślają, że prawdziwą skalę zwolnień związanych z koronawirusem zaczniemy poznawać najwcześniej w wakacje. Potwierdzają to m.in. wyniki badania „CFO Survey 2020 – spring edition” przeprowadzonego przez firmę doradczą Deloitte.
– Nieco mniejsza, jednak nadal istotna część dyrektorów odpowiedziała, że sama pandemia będzie miała wpływ na zatrudnienie. Dane z gospodarki realnej już to potwierdzają. Sam skok nie jest może tak duży i zaskakujący, jak dane płynące np. z krajów turystycznych czy USA. Jednak już stopa bezrobocia rejestrowanego w kwietniu jest wyższa od tej, z którą mieliśmy do czynienia w marcu. Pamiętajmy jednak, że mamy tu do czynienia po pierwsze z bezrobociem rejestrowanym, które nie oddaje dłuższych okresów wypowiedzenia. Po drugie w badaniu nie została uchwycona część małych i średnich przedsiębiorstw – wyjaśnia Julia Patorska, liderka zespołu analiz ekonomicznych Deloitte.
Wzrost liczby osób poszukujących pracy można zauważyć m.in. na portalach społecznościowych. „Koronni”, jak zdarza się ich nazywać, nie są jednak pozostawieni sami sobie. Wraz ze zwiększoną ilością postów rozpoczynających się od „szukam pracy” zwiększyła się liczba inicjatyw, które łączą poszukujących pracy z tymi, którzy pracowników poszukują. Te zauważyć można przede wszystkim na portalu LinkedIn.
Oddolne inicjatywy łączenia pracodawców z potencjalnymi pracownikami nie są jednak efektem koronazwolnień. Od 2017 roku działa m.in. projekt HR Pogotowie.
– HR Pogotowie to oddolna, społeczna inicjatywa, której celem jest szybkie połączenie rekruterów z osobami, które straciły i poszukują pracy. Projekt HR Pogotowie został stworzony w 2017 r. Jego celem było wsparcie poszukujących pracy. W dobie koronawirusa projekt zyskał na znaczeniu, co potwierdza dynamicznie zwiększająca się liczba potrzebujących – wyjaśnia Artur Dzięgielewski, HR Manager w SmartLunch, założyciel społecznej inicjatywy HR Pogotowie.
Do marca 2020 roku HR Pogotowie udzieliło pomocy ponad 2000 potrzebującym. Jak podkreśla Artur Dzięgielewski, od momentu ogłoszenia pandemii wsparcie ze strony inicjatywy nabrało nowego wymiaru i rozpędu.
– Od początku pandemii w ciągu zaledwie miesiąca z prośbą o pomoc zwróciło się do HR Pogotowia aż 700 osób i liczba ta stale rośnie. W związku z tym powstała platforma www.hrpogotowie.pl, na której każdego dnia przybywa zgłoszeń zarówno ze strony poszukujących pracy, jak i pracodawców czy rekruterów. Obecnie na liście zarejestrowanych jest ponad 1400 kandydatów poszukujących zatrudnienia. Osoby rekrutujące dodały 664 oferty pracy – dodaje Dzięgielewski.
– Licząc od początku pandemii, dzięki HR Pogotowiu zatrudnienie znalazło 39 osób. Uważamy to za nasz sukces. Oczywiście potrzebujących jest wielu i nie każdy znajdzie zatrudnienie dzięki nam, ale nas cieszy każdy, kto znalazł nowego pracodawcę. Ważne, by jak najwięcej osób miało pracę, bo to daje poczucie bezpieczeństwa, zmniejsza stres, no i obniża poziom bezrobocia. Choć nadal mamy do czynienia ze zwolnieniami pracowników, to widoczna jest już powoli wzrastająca grupa osób, które znalazły pracę – wyjaśnia Artur Dzięgielewski.
Inicjatywa w czerwcu dołączyła do akcji #HRwspiera, zainicjowanej przez spółkę HRlink.
– Dzięki nowym partnerstwom akcja #HRwspiera zyskuje kolejny poziom, który pozwoli na podjęcie następnych, konkretnych działań, a także rozszerzenie zestawu darmowych rozwiązań oferowanych pracodawcom i pracownikom. Dzięki temu osoby, które straciły pracę, będą mogły zwiększyć swoje szanse na znalezienie nowej, a firmy redukujące zatrudnienie na realną pomoc w tym procesie – tłumaczy Arkadiusz Kuchto, prezes HRlink.
Twórcy akcji #HRwspiera oraz zespół inicjatywy HR Pogotowie w ramach współpracy wymienią się zdobytymi już doświadczeniami i wypracowanymi metodami pracy.
– Obie akcje mają podobne cele. To przede wszystkim bezinteresowna pomoc potrzebującym, dlatego postanowiliśmy połączyć siły. Liczymy, że dzięki temu jeszcze więcej osób, które straciły pracę w wyniku kryzysu wywołanego pandemią, znajdzie nowe zatrudnienie – tłumaczy Artur Dzięgielewski.
Algorytm do pary
Zdecydowanie młodszą inicjatywą jest rozpoczęta przez Izabelę Zielińską akcja "Koronawirus – gramy razem". Tu mamy do czynienia z odpowiedzią na sytuację, w jakiej w marcu znalazło się wielu pracowników – redukcja zatrudnienia spowodowana pandemią koronawirusa.
– Na początku akcji publikowałam posty na LinkedIn opisujące osoby, które poszukują pracy. Pojawiały się również publikacje z konkretnymi ofertami pracy. Wszystko działało w oparciu o excela oraz polecenia i komentarze osób z mojej sieci kontaktów. Dzięki współpracy z firmą Over Cloud od 8 maja inicjatywę wspiera stworzona wspólnymi siłami platforma beemployee.pl, która umożliwia pracodawcom bezpłatną publikację ofert pracy. Mogą się na niej również rejestrować osoby poszukujące pracy. Narzędzie opiera się na algorytmach, które dobierają "w pary" pasujące do siebie wizytówki (kandydata/ów z ofertą pracy) – wyjaśnia Zielińska.
Przeczytaj: #Koronni łączą siły i walczą o zawodową przyszłość
Jak podkreśla w rozmowie z PulsemHR, pracę w ten sposób udało znaleźć się kilku osobom, ale inicjatywa to nie tylko rekrutacje.
– Jest też sporo osób, które kontaktują się ze mną w celu przeanalizowania swojego CV lub z prośbą o poradę z zakresu prawa pracy.
Jak podkreśla Izabela Zielińska, media społecznościowe odgrywają coraz większą rolę w życiu zawodowym większości z nas.
– Osobiście na LinkedIn jestem obecna i buduję swoją sieć kontaktów od około 3 lat. Po raz pierwszy zalogowałam się i utworzyłam swój profil w momencie, kiedy w moim życiu zawodowym nastąpiły spore zmiany. Moje stanowisko pracy zostało zlikwidowane i musiałam rozpocząć nowy rozdział w życiu zawodowym. Nowego pracodawcę znalazłam w tradycyjny sposób, tj. wysyłając dokumenty aplikacyjne w odpowiedzi na zamieszczoną na jednym z portali ofertę pracy. W tamtym momencie LinkedIn nie pomógł mi. Po prostu byłam na nim obecna zbyt krótko. Jednak widziałam w nim spory potencjał.
Szybko i z rekomendacją
Dziś sama, będąc kierownikiem HR i administracji jednej ze spółek należących do dużej grupy kapitałowej, wykorzystuje portal do wyszukiwania odpowiednich kandydatów do pracy.
– Obecnie media społecznościowe, zwłaszcza LinkedIn, to dla mnie wszechstronne narzędzie, które wykorzystuję w codziennej pracy. Są dla mnie źródłem wiedzy i inspiracji. Miejscem, gdzie mogę znaleźć nowe, ciekawe oferty pracy oraz dotrzeć do kandydatów o określonych kompetencjach. Dzięki nim jestem w stanie również w krótkim czasie pozyskać informacje, których w danym momencie potrzebuję – dodaje Zielińska.
Przeczytaj: Jak skutecznie rekrutować w mediach społecznościowych. Uwaga na hejt
Artur Dzięgielewski zauważa, że trend, który wzmocniła pandemia, pozostanie z nami na dłużej i co ważniejsze, będzie przybierał na znaczeniu.
– Częstą formą wspierającą potrzebujących są polecenia albo na profilach zaprzyjaźnionych osób lub własnych, albo w formie wiadomości prywatnej bezpośrednio do potencjalnego pracodawcy czy rekrutera z agencji zatrudnienia. Uważam, że trend, który pojawił się już przed pandemią, a w jej trakcie się nasilił, pozostanie na stałe. Co więcej, pozwolę sobie wysnuć wniosek, że czasy świetności ogłoszeń rekrutacyjnych mamy już za sobą. Nie oznacza to, że znikną one z rynku pracy. Po prostu kanały poszukiwania zatrudnienia i kandydatów będą coraz częściej opierać się na systemie poleceń bezpośrednich.
Potwierdzać mogą to dane z ostatnich tygodni. Z badań przeprowadzonych przez Lee Hecht Harrison Polska wynika, że 97 proc. polskich rekruterów korzysta z mediów społecznościowych w swojej pracy. Codziennie robi to nawet 77 proc. headhunterów oraz 35 proc. rekruterów wewnętrznych.
– Poszukiwanie pracowników za pomocą mediów społecznościowych coraz częściej praktykowane jest przez firmy jako uzupełnienie tradycyjnych metod rekrutacji. Zdarza się jednak, że projekty rekrutacyjne prowadzone są także całkowicie za pośrednictwem serwisów społecznościowych z uwagi na szybkość dotarcia do odpowiednich kandydatów i sprawną komunikację – komentuje Anna Tomyślak, ekspert Hays Poland.
KOMENTARZE (0)